Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dla ciebie zostanę domem, nawet na trochę

Gabriela Bogaczyk
Aneta wspólnie z mężem prowadzi pogotowie rodzinne. Maja pod opieką trzy dziewczynki
Aneta wspólnie z mężem prowadzi pogotowie rodzinne. Maja pod opieką trzy dziewczynki Małgorzata Genca
U rodziców zastępczych dzieci po przejściach mogą poczuć się bezpiecznie. - Choć nie zawsze te relacje układają się pięknie, warto - mówią.

Około pięćset dzieci rocznie odbieranych jest rodzicom biologicznym w województwie lubelskim. Powody? Przemoc, alkoholizm, bezradność, ubóstwo.

- Niech Państwo wiedzą, że dzieci z rodzin zastępczych to nie są słodkie aniołki. To dzieci, które przeszły zbyt wiele w swoim krótkim życiu, chowają w sobie bolesne traumy. Wychowanie i opieka nad nimi nie ma nic wspólnego z sielanką - mówi Marzena z Lublina, która tworzy rodzinę zastępczą dla dwóch sióstr w wieku 7 i 11 lat.

Pani Marzena jest dojrzałą kobietą, ma już jedną rodzoną córkę w wieku 20 lat. Kilka lat temu po raz pierwszy pomyślała o stworzeniu rodziny zastępczej. - Moje życie było poukładane i stabilne. Czułam, że mogę jeszcze coś dobrego zrobić. Nosiłam w sobie w sobie ten pomysł jakiś czas. Pewnego razu, jak jechałam autobusem, zobaczyłam szyld o rodzinnej pieczy zastępczej przy ul. Poniatowskiego. To był dla mnie impuls do działania - wspmina kobieta.

Cała procedura zostania rodzicem zastępczym zajęła jej rok. Przeszła szkolenie, rozmowy z psychologiem i pedagogiem, otrzymała certyfikat.

- Podejmując ten krok, zdecydowałam się na prześwietlenie swojego życia od A do Z. Nic nie może być tajemnicą. Zgodziłam się na to, że w każdej chwili ktoś może zapukać do moich drzwi i sprawdzić, czy opiekuje się odpowiednio dziećmi, czy mają czyste ubrania i pełną lodówkę - mówi Marzena.

Zosia i Marysia trafiły do niej cztery lata temu w wieku 3 i 7 lat. Nazywają ją ciocią. - Nie zamierzam udawać, że jestem ich mamą. Wiedzą, że jestem dla nich ciocią, która je kocha i dba o ich bezpieczeństwo. Ich mama ma ograniczone prawa rodzicielskie. Spotykają się z nią raz w miesiącu przez godzinę - dodaje.

Po tym spotkaniu dziewczynki zawsze wracają rozbite wewnętrznie. To dla nich trudna sytuacja. Mimo wszystko tęsknią za biologiczną matką. Sąd zadecydował o oddaniu córek do rodziny zastępczej ze względu na jej niezaradność, brak zainteresowania dziećmi, alkoholizm i biedę. - Gdy dzieci zamieszkały u mnie, chciały non stop jeść zupki chińskie i boczek. Do tego były przyzwyczajone. U mnie po raz pierwszy truskawki - wspomina Marzena.

W szkole i przedszkolu dziewczynki są bardzo chwalone za postępy w nauce i dobre zachowanie. Choć na początku nie było łatwo. Dobrze wiedziały, że w przedszkolu są jedynymi dziećmi, które wychowuje rodzina zastępcza. Koleżanki je izolowały i pomijały. Nikt nie zapraszał ich na urodziny. Dlatego Marzena podkreśla, że nie chodzi o to, by wrzucić pieniądze do puszki na akcję charytatywną albo podarować cukierki. - Społeczeństwo musi wiedzieć, że pełni bardzo ważną rolę w kształtowaniu przyszłości tych dzieci. Wyjście na urodziny do koleżanki to dla nich wielkie przeżycie. Nie tylko czują wtedy akceptację ze strony rówieśników, ale mogą podpatrzeć jak funkcjonują normalne rodziny, jak odzywają się do siebie rodzice, jak traktuje się siostra z bratem. W swojej rodzinie biologicznej dziewczynki nie miały takich wzorców, toteż skądś je muszą teraz czerpać i nadrabiać deficyty emocjonalne - wyjaśnia.

Wychowanie dzieci w rodzinie zastępczej nie różni się niczym od biologicznej, chociaż Marzena przyznaje, że ta misja jest bardziej zaskakująca, bo ma czasami do czynienia z trudnymi sytuacjami. - Byłam zaskoczona, że zdarzało im się zdemolować sedes w łazience, zrywać tapety czy zrywać klamki. Z drugiej strony, potrafiły całymi tygodniami zachowywać się bardzo dziecinnie. W ten sposób, wcielały się z powrotem w rolę niemowlaków, by spełnić potrzeby, których wówczas nie mogły zaspokoić - mówi mama zastępcza.

Relacja z dziećmi układała się etapami. Najpierw to był tzw. okres miodowy. Siostry były grzeczne, miłe, posłuszne. Potem przeszły w fazę zamknięcia. Tłumiły nie tylko te złe przeżycia, ale i dobre. - Jedna z dziewczynek miała przez długi czas piękne sny z latającymi motylami i nie podzieliła się z nimi nikim. A to przecież dziwne, by nie opowiadać o takich przyjemnych rzeczach - wspomina kobieta. Z kolei trzecia faza cechowała się nadwrażliwością, napadami agresji czy wyolbrzymieniem swoich emocji. - Np. u dentysty płakały i krzyczały na cały głos z powodu bólu, by uzupełnić deficyt uwagi i współczucia, którego im przez długi czas brakowało - dodaje.

Zosia i Marysia decyzją sądu będą przebywały w rodzinie zastępczej do ukończenia osiemnastego roku życia, chyba że zechcą dłużej. - To była odważna decyzja w moim życiu. Jednak niczego nie żałuję. Bez wahania, zrobiłabym tak samo jeszcze raz - mówi Marzena.

Pogotowie rodzinne na sygnale

Aneta i Adam z Lublina mają trójkę swoich biologicznych dzieci w wieku 10, 18 i 20 lat. W 2013 roku stworzyli tzw. pogotowie opiekuńcze. - Ta decyzja długo w nas dojrzewała. Widzieliśmy jak takie rodziny zastępcze funkcjonują, bo nasi bliscy znajomi stworzyli taki dom - mówi Aneta.

Fachowo nazywają się zastępczą rodziną zawodową o charakterze pogotowia rodzinnego. Obecnie, wychowują trójkę niebiologicznych dzieci. Magdalena i Berenika mają ponad rok (nie są siostrami), a Natalia trzy lata.

- Do pogotowia rodzinnego trafiają bardzo małe dzieci o nieuregulowanej sytuacji prawnej. Zazwyczaj na sześć miesięcy z możliwością przedłużenia terminu przez sąd. Potem, trafiają do rodziny zastępczej lub do adopcji - wyjaśnia Aneta.

Już siedmioro dzieci znajdowało się pod opieką pani Anety i Adama. Później sąd zadecydował o innej formie opieki dla nich. - Te więzi między nami nie są od razu zrywane, dzieje się to stopniowo. Przygotowujemy dzieci do nowej sytuacji, ale również siebie. Wiadomo, że nigdy o nich nie zapomnimy i będziemy tęsknić - dodaje kobieta.

Oprócz tęsknoty pojawia się jednak świadomość, że dziecko znalazło wreszcie prawdziwy dom, w którym nie grozi mu niebezpieczeństwo czy brak zainteresowania. - Mimo rozluźnienia więzów, mamy ze sobą kontakt, najczęściej telefoniczny. Czasem dzieci wyślą jakieś zdjęcia, czy SMS-a. Jednak nie chcemy zbytnio ingerować w te nowe relacje, bo rodzice adopcyjni albo zastępczy sprawują teraz nad nimi opiekę i wiedzą, co dla nich jest najlepsze - zaznacza Aneta.

Zaznacza również, że zapotrzebowanie na pogotowia rodzinne jest ogromne. Wspólnie z mężem mają nadzieję, że w ślad za nimi, pójdą chętniej inni.

- Też mieliśmy wiele obaw. My z mężem wiedzieliśmy czego się spodziewać, bo przez lata obserwowaliśmy naszych znajomych. Bardzo się cieszę, że moja siostra planuje założyć pogotowie rodzinne - mówi Aneta.

Ile ich jest?

Aktualnie w Lublinie funkcjonują 334 rodziny zastępcze, w których przebywa 435 dzieci. Trzysta z nich znajduje się w rodzinach spokrewnionych. Kolejnych 96 dzieci wychowuje się w rodzinach zastępczych niezawodowych, 39 dzieci przebywa w rodzinach zastępczych zawodowych.

Czym te formy różnią się od siebie? Rodzinę spokrewnioną tworzy siostra, brat, babcia czy dziadek dziecka. Zastępczą rodziną niezawodową może stworzyć zarówno osoby spokrewnione, jak ciocia, wujek, ale też osoba obca. Natomiast, rodzina zastępcza zawodowa składa się zazwyczaj z osób obcych, które otrzymują wynagrodzenie za pełnienie swojej funkcji. Są to pogotowia rodzinne i specjalistyczne rodziny dla dzieci z orzeczeniem o niepełnosprawności.

Jak wyjaśnia rzecznik prasowy Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Lublinie, Magda Suduł rodziną zastępczą są po prostu osoby, które decydują się wychowywać dziecko, mimo, że nie są jego biologicznymi rodzicami. - Mogą to być wspólnie zamieszkali małżonkowie, a także osoba samotna - niezamężna lub rozwiedziona. Rodzice zastępczy mogą być bezdzietni lub mieć własne dzieci - wyjaśnia Magdalena Suduł.

O ustanowieniu rodziny zastępczej dla dziecka decyduje każdorazowo sąd rodzinny, który bada czy spełnia ona wszystkie konieczne wymogi. Osoby niespokrewnione z dzieckiem muszą przejść specjalistyczne szkolenie i uzyskać z ośrodka pomocy społecznej opinię potwierdzającą ich kwalifikacje do roli zastępczego rodzica.

Utworzenie rodziny zastępczej, w przeciwieństwie do adopcji, nie powoduje powstania więzi rodzinno - prawnej pomiędzy opiekunami a dzieckiem. - Dziecko przyjęte do rodziny nie staje się dzieckiem tej rodziny, nie powstają też obowiązki i uprawnienia alimentacyjne, czy dotyczące dziedziczenia. Dziecko nie przyjmuje także nazwiska opiekunów - dodaje rzeczniczka MOPR.

Pełnienie funkcji rodziny zastępczej ustaje z dniem uzyskania przez dziecko pełnoletności, chyba że wcześniej powróci do rodziny biologicznej lub zostanie umieszczone w rodzinie adopcyjnej.

W ubiegłym roku Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Lublinie na wsparcie finansowe rodzin zastępczych przeznaczył w sumie ponad 4,7 mln złotych. Przypomnijmy, że rodziny zastępcze zawodowe otrzymują co miesiąc co najmniej 2 tys., złotych wynagrodzenia, a rodzinie o charakterze pogotowia rodzinnego przysługuje wynagrodzenie nie niższe niż 2,6 tys. złotych.

- Ponadto od 1 kwietnia bieżącego roku każda rodzina zastępcza otrzymuje również dodatek wychowawczy w wysokości 500 zł miesięcznie na każde umieszczone u nich dziecko, do ukończenia przez nie osiemnastego roku życia - przypomina Magdalena Suduł.

Nieudolny system

Dlaczego dzieci są odbierane biologicznym rodzicom? Często ich losy są dramatyczne. W 2014 roku pięćdziesięcioro z nich zostało zabranych w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia lub zdrowia w związku z przemocą w rodzinie. Kolejne przyczyny to uzależnienia rodziców, bezradność w sprawach opiekuńczo-wychowawczych czy niepełnosprawność, która uniemożliwia opiekę. Ostatni z powodów, czyli ubóstwo, budzi jednak kontrowersje.

- Wydaje mi się, że obecny system jest niedoskonały. Z jednej strony, czasem nie dociera tam, gdzie dziecku dzieje się naprawdę krzywda. Z drugiej bywa nadwrażliwy, bo odbiera dzieci z rodzinnego domu np. z powodu jednego incydentu lub biedy, gdzie nie to powinno być główną przyczyną interwencji - zaznacza dr Piotr Kwiatkowski, psycholog rodziny z UMCS.

Jednocześnie podkreśla, że instytucja rodziny zastępczej to najbardziej sensowny pomysł dla dzieci, których rodzice mają ograniczone lub odebrane prawa. - Najlepiej, gdy trafiają do rodzin spokrewnionych, czyli dziadków lub wujostwa. Nie zmieniają one wtedy drastycznie swojego środowiska. Nie wyrywa się ich z kontekstu społecznego. Stres i obciążenie psychiczne jest mniejsze. Czują się bezpieczniej - dodaje psycholog.

Rodzina zastępcza powinna dziecku zapewnić m.in. funkcjonowanie w poczuciu godności i wartości osobistej, zaspakajać jego potrzeby emocjonalne, bytowe, społeczne oraz umożliwić kontakt z rodzicami naturalnymi i innymi osobami bliskimi na podstawie wytycznych sądu rodzinnego.

Wspólne życie w rodzinie zastępczej jest niełatwe dla opiekunów, jak i dzieci. - Najpierw dziećmi rządzi niepewność, nie wiedzą czy wiązać się emocjonalnie z nową rodziną, nie wiedzą jak długo to potrwa. Potem odreagowują poprzez trudne zachowanie. Zastanawiają się, kto właściwie jest teraz ich rodzicem. Wtedy, bardzo często pojawiają się teksty typu: „nie będziesz mi rozkazywać, bo nie jesteś moją matką”. Później, pojawia się tzw. konflikt lojalnościowy. Dzieci uważają, że skoro mają rodziców biologicznych, to zacieśniając więzy w rodzinie zastępczej, zdradzają ich. Mają nadzieję, że w przyszłości znów będą razem - tłumaczy dr Piotr Kwiatkowski.

Ale, mimo tych wszystkich problemów, rodzina zastępcza jest dla takich dzieci, tym, czego potrzebują najbardziej: namiastką ciepła i stabilności.

Jak zostać rodziną zastępczą?

Należy zgłosić się do działu ds. rodzinnej pieczy zastępczej i asysty rodzinnej Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Lublinie przy ul. Poniatowskiego 4 lub skontaktować się telefonicznie pod nr 81 466 55 98.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski