Z tego tysiąca pięćdziesiąt znajduje się na Zamku Lubelskim. Niebawem pojadą do Moskwy. Wreszcie ukazało się "Imperium" w języku rosyjskim, zbiór reportaży poświęconych krajom byłego ZSRR, a także mozaika portretów ludzi porozrzucanych w nieprzewidywalnym absurdzie reżimu. Zdjęcia nie są ilustracją książki. Autor nie chciał mieszać słów i obrazów.
- Trudno mi dokładnie odgadnąć dlaczego - zamyśla się Alicja Kapuścińska, żona zmarłego reportażysty - myślę, że zależało mu, aby to, co napisał było dokumentacją tego, co widział, żeby słowa nie stały się opisem tego, co pokazuje zdjęcie.
Gdy wracał, przywoził sterty negatywów, z których wywoływał tylko niektóre. Reszta stopniowo przyrastała, zadamawiała się w schowkach i szufladach. Uzbierało się ich kilka tysięcy. Nigdy sam nie zabiegał o pokazywanie zdjęć (za jego życia odbyło się około trzydziestu wystaw). Nie miał czasu.
- Mawiał, i to jest już słynne powiedzenie, że do napisania jednej strony reportażu trzeba przeczytać sto stron książek. Więc na zmianę jeździł, pisał i czytał - opowiada Alicja Kapuścińska.
Rzadko wyjmował aparat przy prywatnych, rodzinnych okazjach. Ale towarzyszył mu zawsze w pracy. Nigdy tej głównej, która wiązała się z rozmawianiem, nawiązywaniem kontaktu. Rozmowa to święta chwila, której nie powinny zakłócać ani zdjęcia, ani szum taśmy dyktafonu. Gdy już fotografował ludzi, zabiegał o ich cichą zgodę. - Nie chciał, żeby odczuwali zdjęcie jako agresję. Zazwyczaj przebywał w ich pobliżu dłuższą chwilę i starał się nawiązać wzrokowy kontakt - mówi żona reportażysty.
Inne zdjęcie na lubelskiej wystawie "Zmierzch Imperium" składa się z trzech części. Na samej górze, na moście Krymskim nad Moskwą stoi tłum fotoreporterów. Piętro niżej są mundurowi w futrzanych uszatkach. Nie mają w sobie nic z zacięcia homo sovieticus. Niektórzy z nich mieszają się tłumem ludzi widocznym na samym dole. Ci stoją tyłem i przecinają powietrze palcami w międzynarodowym geście "victory!".
Ważnymi bohaterkami są kobiety, czyjeś matki - zmęczone, w chustach na głowie, milczące, nieruchome w kolejkach albo ze zdjęciami synów zastygłymi w rękach. Właśnie one okazały się najwytrzymalsze w czasie słynnego ukraińskiego głodu w latach 30.
"Zmierzch Imperium", Muzeum Lubelskie na Zamku, 21 marca - 22 maja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?