Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Długa chwila przed końcem. "Zmierzch Imperium" Kapuścińskiego na Zamku Lubelskim

Sylwia Hejno
48 fotografii powstało w gorących latach 1989-1991
48 fotografii powstało w gorących latach 1989-1991 Małgorzata Genca
Moskwa, 1990 rok. Na placu Zubowskim trwa demonstracja. Młody chłopak w dżinsowej kurtce wypełnia prawie cały kadr. Trzyma dwie pogniecione kartki ze śladami po pinezkach. Prawa jeszcze się trzyma na podłużnej deseczce. "Komunizm - komunistom, narodowi - życie" - woła. Chłopak ma zmrużone oczy, głowę wyrzuconą do tyłu. W tym geście zawarta jest wielka radość i nadzieja: upada imperium. Fotografię, jedną z około tysiąca w tamtym okresie, wykonał Ryszard Kapuściński.

Z tego tysiąca pięćdziesiąt znajduje się na Zamku Lubelskim. Niebawem pojadą do Moskwy. Wreszcie ukazało się "Imperium" w języku rosyjskim, zbiór reportaży poświęconych krajom byłego ZSRR, a także mozaika portretów ludzi porozrzucanych w nieprzewidywalnym absurdzie reżimu. Zdjęcia nie są ilustracją książki. Autor nie chciał mieszać słów i obrazów.

- Trudno mi dokładnie odgadnąć dlaczego - zamyśla się Alicja Kapuścińska, żona zmarłego reportażysty - myślę, że zależało mu, aby to, co napisał było dokumentacją tego, co widział, żeby słowa nie stały się opisem tego, co pokazuje zdjęcie.

Gdy wracał, przywoził sterty negatywów, z których wywoływał tylko niektóre. Reszta stopniowo przyrastała, zadamawiała się w schowkach i szufladach. Uzbierało się ich kilka tysięcy. Nigdy sam nie zabiegał o pokazywanie zdjęć (za jego życia odbyło się około trzydziestu wystaw). Nie miał czasu.

- Mawiał, i to jest już słynne powiedzenie, że do napisania jednej strony reportażu trzeba przeczytać sto stron książek. Więc na zmianę jeździł, pisał i czytał - opowiada Alicja Kapuścińska.

Rzadko wyjmował aparat przy prywatnych, rodzinnych okazjach. Ale towarzyszył mu zawsze w pracy. Nigdy tej głównej, która wiązała się z rozmawianiem, nawiązywaniem kontaktu. Rozmowa to święta chwila, której nie powinny zakłócać ani zdjęcia, ani szum taśmy dyktafonu. Gdy już fotografował ludzi, zabiegał o ich cichą zgodę. - Nie chciał, żeby odczuwali zdjęcie jako agresję. Zazwyczaj przebywał w ich pobliżu dłuższą chwilę i starał się nawiązać wzrokowy kontakt - mówi żona reportażysty.

Inne zdjęcie na lubelskiej wystawie "Zmierzch Imperium" składa się z trzech części. Na samej górze, na moście Krymskim nad Moskwą stoi tłum fotoreporterów. Piętro niżej są mundurowi w futrzanych uszatkach. Nie mają w sobie nic z zacięcia homo sovieticus. Niektórzy z nich mieszają się tłumem ludzi widocznym na samym dole. Ci stoją tyłem i przecinają powietrze palcami w międzynarodowym geście "victory!".

Ważnymi bohaterkami są kobiety, czyjeś matki - zmęczone, w chustach na głowie, milczące, nieruchome w kolejkach albo ze zdjęciami synów zastygłymi w rękach. Właśnie one okazały się najwytrzymalsze w czasie słynnego ukraińskiego głodu w latach 30.

"Zmierzch Imperium", Muzeum Lubelskie na Zamku, 21 marca - 22 maja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski