Dorohusk. Przewoźnicy nie składają broni. Będą kolejne protesty?

W poniedziałek (11 grudnia) Wojciech Sawa, wójt gm. Dorohusk, rozwiązał trwającą od początku listopada protest przewoźników przy polsko-ukraińskim przejściu granicznym w Dorohusku. W środę nie wyraził on z kolei zgody na kontynuację manifestacji przewoźników w tym samym miejscu w dniach 18 grudnia 2023 r. - 8 marca 2024 r. Decyzję tę tłumaczył m.in. tym, że tak długo trwające zgromadzenie mogłoby zwielokrotnić negatywne - w jego opinii - skutki wcześniejszych manifestacji, wśród których wymienił m.in. zmniejszenie wymiany towarowej.

Do Sądu Okręgowego w Lublinie wpłynęło dzisiaj (14 grudnia) odwołanie przewoźników od tej decyzji. Jak się dowiedzieliśmy, I Wydział Cywilny SO rozpozna je jutro o godz. 13.

To nie koniec. Przewoźnicy zamierzają zasypać wójta gm. Dorohusk kolejnymi wnioskami o zgodę na protesty w kilkunastu różnych lokalizacjach - na drogach od granicy z Ukrainą w stronę Chełma.

- Zakładamy, że pan wójt będzie je wszystkie odrzucał. Nasze odwołania od tych decyzji będą rozpatrywane przez sądy w trybie 24-godzinnym. Przy czym, sędziowie do tych spraw będą losowani. Więc jest szansa na to, że któryś z nich uwzględni naszą perspektywę i pozwoli nam na protest - mówił w czwartek w rozmowie z "Kurierem" Rafał Mekler, jeden z organizatorów protestów.

Jednocześnie protestujący przewoźnicy zapewniają, że burmistrz Lubyczy Królewskiej nie przewiduje na tę chwilę odwołania zgody na blokadę dojazdu do przejścia w Hrebennem. Podobnie jest w przypadku protestu w Korczowej na Podkarpaciu.

W środę wieczorem w Lubelskim Urzędzie Wojewódzkim z przedstawicielami branży transportowej spotkał się minister infrastruktury, Dariusz Klimczak.