Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwootho, które rzeźbi w jazzie

Paweł Franczak
Dwootho. Ich premierowy album od maja w sklepach
Dwootho. Ich premierowy album od maja w sklepach materiały prasowe zespołu
Pewnie jeszcze nie wiecie, jak wymawiać ich nazwę (Dłuto, dla podpowiedzi), nie widzieliście ich jeszcze w akcji na scenie, ani w magazynach muzycznych, nie macie ich debiutanckiego albumu "Space Pressures". Pewnie też nie wiedzieliście, że Dwootho są z Lublina, że grają elektryczny jazz z folkowymi naleciałościami. Ale coś Wam poradzimy: nadróbcie te zaległości.

W filmie pokazującym kulisy nagrania muzycy z Dwootha mają właściwie tylko jedno "aktorskie" zadanie: wejść razem do studia. Ujęcie trwa góra 30 sekund, a i tak kwartetowi nie udaje się wykonać zadania należycie. Powinni być poważni, ale nie wytrzymują napięcia i maszerują z uśmiechami gimnazjalistów na dyskotece w żeńskim internacie. Może to i błahy moment, ale symptomatyczny. Zdradza, że kwartetowi (Maciej Dziedzic, Bartek Łuczkiewicz, Marek Tarnowski, Tomasz Piątek) daleko do napuszonego akademizmu, kojarzonego z jazzem i że gwiazdorska pewność siebie to, na szczęście, ich słaby punkt.

Oczywiście, Dwootho to nie nowicjusze w muzycznym fachu. Trzy czwarte ekipy ma muzyczne wykształcenie, na scenie funkcjonują razem od 2007 roku, a osobno dużo, dużo wcześniej. Zdążyli zawojować studencką Famę, świdnicką Jazzdę czy Międzynarodowy Festiwal Muzyki Akordeonowej.

Wspólnie obrali niełatwą drogę, bo - jeśli jeszcze nie wiecie - granie jazzu do najbardziej dochodowych zajęć nie należy. - Właściwie to nie my wybraliśmy tę muzykę, a ona nas - wyjaśnia basista Bartek Łuczkiewicz. - Pewnie, że jest trudno, ale gdyby chodziło nam o kasę, to gralibyśmy np. w Ich Troje.

Sześciostrunowy bas Bartka jest częścią nietypowego instrumentarium zespołu. Do basu dorzucić trzeba saksofon, perkusję i akordeon, traktowany elektronicznymi modulatorami. - Wiem, że to niezbyt popularny instrument, zwłaszcza w jazzie, ale to tym lepiej dla mnie, bo mam małą konkurencję - śmieje się Marek Tarnowski, właściciel czarnej Victorii. - No i nie ma co ukrywać, że akordeonu z elektroniką nie łączy nikt w Polsce.

Chłopaki z Dwootha nie czują się jeszcze przed kamerami niczym ryby w wodzie, ale ich zaangażowanie, muzyczna odwaga, "ciąg na bramkę" nie ulegają wątpliwości.

To jak będzie z tymi zaległościami?

RECENZJA

Są młodzi, są gotowi przeciwstawiać się sztampie, są z Lublina, są debiutantami - takim wybacza się więcej. Gotów więc jestem wybaczyć staroświeckie brzmienie sweep generatorów i irytujące sample płaczącego dziecka w "Moth". Nie będę też pastwił się nad laniem wody w "Earthworm" ani zbytnim zapatrzeniem w dość stęchły styl fusion. Wolę mówić o ślicznej wokalizie w "For Grandma", o zwiewnej introdukcji akordeonu w "Good Way", przemyślanym solo saksofonu w "Turn Back Time", doskonałym przygotowaniu warsztatowym całej załogi, luźnym podejściu do muzyki ("Ramsztajn"). Inna sprawa, że pozostali odbiorcy mogą nie być tak wyrozumiali. Ale nigdzie nie napisano, że elektryczny jazz zmieszany z folklorem będzie trafiał do wszystkich.

Dwootho, Space Pressures, Empik, cena 23,49 zł

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski