Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Filmowcy kręcili się po mieście. I nakręcili film z Lublinem w tle

Krzysztof Załuski
Amerykańscy filmowcy już wyjechali z Lublina. Efektem ich pobytu były zdjęcia kręcone do filmu „Vishniac”. Ekipa filmowa wybrała ulice Starego Miasta jak również plenery Muzeum Wsi Lubelskiej.

Najnowsza produkcja filmowa, która powstała w Lublinie to polsko-amerykański fabularyzowany dokument, który reżyseruje Laury Bialis. To historia genialnego fotografa Romana Vishniaca, który w latach 30. ub. w. jeździł po Europie i fotografował życie codzienne Żydów.

Roman Vishniac najprawdopodobniej nazywał się Wiśniak lub Wiszniak był pół-Amerykaninem i pół-Rosjaninem. Jego wykształcenie miało niewiele wspólnego ze sztuką czy fotografią. Był to biolog i lekarz, który fotografował społeczność żydowską Europy Środkowo-Wschodniej tuż przed katastrofą Holocaustu. Odwiedził m.in. Rumunię, tereny dzisiejszej Słowacji, Czech, Węgry i Ukrainę. Najdłużej był jednak w Polsce.

– Fotografował również przedwojenny Lublin i jego społeczność żydowską – mówi Grzegorz Linkowski, reżyser i dyrektor Lubelskiego Funduszu Filmowego. – Emigrował do USA, gdzie w Nowym Jorku zdobył uznanie za swoje niezwykłe prace.

W 2007 r. w International Center of Photography w Nowym Jorku, we współpracy z United States Holocaust Memorial Museum powstało Archiwum Romana Vishniaca.

Na zdjęciach jego autorstwa utrwalono codzienne życie w żydowskich miasteczkach i dzielnicach, zabawy dzieci, pracę, modlitwę, ale i warunki życia oraz coraz bardziej niechętną atmosferę (liczne antysemickie demonstracje, bojkoty żydowskich sklepików itp.).

Uważa się, że te fotografie to ostatni spójny cykl, jaki powstał na temat narodu i kultury żydowskiej przed Zagładą.

Dlaczego filmowcy wybrali Lublin do amerykańskiej produkcji?

– Wiszniak był w naszym mieście i zrobił tu jedno z najważniejszych dla historii Lublina zdjęcie – wyjaśnia Grzegorz Linkowski. – To nieistniejące już skrzyżowanie ulicy Zamkowej i Szerokiej. Twórcy filmu o nim chcieli odtworzyć w Lublinie lokalny sztetl. I to im się na pewno udało.

Ekipa filmowa kręciła sceny m.in. w skansenie oraz w kamienicach przy ul. Lubartowskiej i Rybnej. Szczególnie pieczołowicie była przygotowywana scena odtworzenia przedwojennego, małego sklepiku żydowskiego.

W skansenie z kolei skupili się na pokazaniu codziennego życia w małym, prowincjonalnym miasteczku.

– Skansen do tego nadaje się idealnie – podkreśla Grzegorz Linkowski. – Filmowcy spędzili w naszym mieście prawie cztery dni. Wcześniej byli tu na dokumentowaniu lokacji filmu.

Sama produkcja jest obwarowana wieloma zastrzeżeniami. Nie można m.in. zdradzić, kto będzie grał w tej produkcji główną rolę.

Co ciekawe, sama produkcja tego dokumentu jest ściśle związana z fundacją żony światowej sławy reżysera - Stevena Spielberga.

– Lublin w amerykańskim filmie to doskonała promocja miasta – podkreśla Grzegorz Linkowski. – Logo „Lublin - miasto inspiracji: oraz logo Lubelskiego Funduszu Fimowego pojawi się na końcu filmu. Liczymy, że film o wybitnym człowieku, jakim niewątpliwie był Wiszniak, z Lublinem w pierwszoplanowej roli zainspiruje innych producentów do wizyty w naszym mieście. I o to chodzi. Lublin jest miastem przyjaznym dla filmowców.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski