Firmy przestają płacić. Również w naszym regionie

Z danych Państwowej Inspekcji pracy wynika, że ponad 50 tys. ludzi w całym kraju nie otrzymało należnych pensji. Kolejne 37 tys. wciąż czeka na wypłatę dodatkowych świadczeń.

Pod względem sumy zaległości prym wiedzie Śląsk, gdzie długi pracodawców przekraczają 32 mln zł. Na tak fatalny wynik wpłynęły m.in. kłopoty firm zaangażowanych w budowę autostrad. W Wielkopolsce kwota niewypłaconych pensji przekracza19 mln zł. Na Mazowszu suma ta wynosi blisko 14 mln zł.

W Lubelskiem pracodawcy zalegają z wypłatą wynagrodzeń na kwotę 5,1 mln zł.
– Jeśli chodzi o liczbą skarg związanych z wypłatami, to największe problemy są w branży budowlanej – mówi Krzysztof Goldman, szef Okręgowego Inspektoratu Pracy w Lublinie. – Zgłaszają się do nas m.in. ludzie pracujący przy budowie komisariatu policji przy ul. Wyżynnej czy Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej.

Z obserwacji PIP wynika, że problemy z wypłatami są przede wszystkim w małych firmach. Wpadają one w kłopoty, kiedy główny wykonawca nie płaci lub przelewa należność z opóźnieniem. Podwykonawcy często nie mają rezerw by opłacić swoich pracowników. Sam sposób zatrudniania ludzi również budzi wiele wątpliwości.

– Zgłaszają się do nas osoby, które pracowały właściwie na czarno – wyjaśnia Goldman. – Stawiali się na placu budowy, dostawali kamizelkę jednej z firm, ale nie wiedzieli dokładnie dla kogo pracują. Nikt nie dał im do podpisu żadnej umowy. Były tylko obietnice. Po dwóch miesiącach pracy usłyszeli, że nie mają już po co przychodzić. Oczywiście nie wypłacono im należnych wynagrodzeń.

Z danych PIP wynika, że większych kłopotów z terminową wypłatą pensji nie ma w branży handlowej. Jeśli pracownicy sklepów składają skargi, zwykle dotyczą one niewypłaconych dodatków, premii czy odpraw.