Fotoradar lubelskiej Straży Miejskiej skosił kierowców na 1,3 mln zł

Funkcjonariusze mają jeszcze do ściągnięcia ok. 600 tys. zł. To oznacza, że przez pół roku fotoradar zarobił 1,3 mln zł. Tym samym został już przekroczony roczny plan dochodów z mandatów, który opiewał na milion zł.

- Dla nas najważniejsze są względy bezpieczeństwa, wpływy z mandatów mają drugorzędny charakter - podkreśla Gogola.

- Fotoradar nie jest maszynką do robienia pieniędzy. Chcemy, aby było mniej wypadków, w których zostają ranni lub giną mieszkańcy - przekonuje Katarzyna Mieczkowska-Czerniak, rzeczniczka prezydenta Lublina.

Rekordzista ukarany przez strażników przekroczył prędkość o 116 km/h. Jechał ul. Krochmalą. - Średnio kierowcy przekraczają prędkość o 30-40 km/h. Najczęściej ma to miejsce na Jana Pawła II, Smorawińskiego, Andersa, Lwowskiej - wyliczał Gogola.

Jednak, jak się okazuje, na razie nie wszyscy muszą się bać fotoradaru. Do tej pory strażnicy nie ukarali żadnego motocyklisty, bo... nie można ich zidentyfikować. - Fotoradar robi zdjęcie z przodu jadącego pojazdu, a motocykle mają tablice rejestracyjne umieszczone z tyłu - wyjaśniał Gogola.

A właśnie do motocyklisty należy absolutny rekord przekroczenia prędkości w mieście. Po al. Smorawińskiego jechał 236 km/h. O 186 km/h więcej niż dopuszczają przepisy. Zdjęcie trafiło jednak do kosza. - To się zmieni. Ustawimy fotoradar tak, aby mógł robić zdjęcia nie tylko od przodu, ale i od tyłu. I będziemy z tego korzystać - zapowiedział Gogola.

Łącznie w Lublinie strażnicy mają do dyspozycji 18 fotomasztów.

Piszcie komentarze pod tekstem.

Nasze serwisy:
Serwis gospodarczy - Wybierz Lublin
Serwis turystyczny - Perły i Perełki Lubelszczyzny
Serwis dla fanów spottingu i lotnictwa - Samoloty nad Lubelszczyzną
Miasto widziane z samolotu - Lublin z lotu ptaka
Nasze filmy - Puls Polski