Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdzie ci mężczyźni, czyli zgubne skutki wypierania testosteronu

Rozm. Dorota Abramowicz
123RF
Borykamy się ze skutkami eksterminowania męskiego świata - mówi dr n. med. Ewa Kempisty-Jeznach. - Świat, pełen żeńskiego estrogenu, jest dzisiaj bardziej korzystny dla kobiety.

Są coraz bardziej przemęczeni, zestresowani, delikatniejsi. Częściej chorują. Gdzie ci mężczyźni, prawdziwi tacy?

Już pani Danuta Rinn śpiewała o szukaniu prawdziwych mężczyzn, a w „Seksmisji” zapowiadano ich wyginięcie. Tylko że w „Seksmisji” wszystkiemu winien był wirus, a my borykamy się dziś ze skutkami eksterminowania męskiego świata. Przyczyniają się do tego wszech-obecne żeńskie hormony, estrogeny, a z drugiej strony - stres.

Stres dotyka przecież zarówno mężczyzn, jak i kobiety?

Dolina Krzemowa w Ameryce niby zrobiła świat łatwiejszym, pozwalając na dostęp do informacji, ale mężczyźni gorzej to znoszą. Nie jest to żaden zarzut, ale stwierdzenie faktu. Mężczyźni nie potrafią wykonywać trzech, czterech rzeczy na raz. Kobieta trzyma dziecko na ręce, gotując równocześnie obiad i rozmawiając z koleżanką. Natomiast mężczyzna jest tak zakodowany, że wszystko robi bardzo dobrze, do końca, ale jego mózg może pracować tylko w jednym kierunku. Bez rozpraszania się.

Jesteśmy bardziej wszechstronne?

Coś za coś. Mężczyźni się oburzają, kiedy mówię, że my, kobiety, potrafimy wiele rzeczy robić jednocześnie, a oni nie. Trzeba więc zaznaczyć, że my to robimy trochę po omacku, nie do końca dokładnie, a oni bardzo się wgłębiają w dany temat. Mówią o tym wyniki badań bardzo znanego profesora Wolfganga Singera, dyrektora Instytutu Maxa Plancka, takiego naukowego alfy i omegi na cały świat od badań mózgu.

W czasach, gdy od każdego z nas wymaga się robienia równocześnie wielu rzeczy, panowie muszą być nieszczęśliwi...
Przed wszystkim stają przed niesamowitymi wyzwaniami, jakie niesie XXI wiek. Pierwszym jest natłok, wręcz nadmiar informacji. Poza tym w Polsce wolny rynek działa zaledwie od 26 lat, więc mamy pierwsze pokolenie mężczyzn, które jest od początku na dorobku. Dzieje się to jednak kosztem dużego stresu. W innych krajach Europy Zachodniej, gdzie dorobiły się już poprzednie pokolenia, też wiązało się to ze stresem. Jednak wtedy nie było jeszcze tych mediów, smartfonów, zalewu informacji. Wówczas było łatwiej. Dziś przed naszymi panami stają większe wyzwania.

Stres źle działa na męskość?

Zwiększa produkcję przez organizm kortyzolu, zwanego hormonem stresu. I tenże kortyzol jest największym przeciwnikiem testosteronu, oba hormony powstają bowiem z tej samej „matki” - cholesterolu. Jeśli pojawia się stres, rośnie produkcja kortyzolu kosztem testosteronu. Pod wpływem kortyzolu mężczyzna zaczyna tyć - rośnie mu brzuch typu męskiego, przypominający jabłko. A w tym brzuchu jakieś 7-8 lat temu odkryto co najmniej sto hormonów i cytokin odpowiadających za przemianę testosteronu, czyli najbardziej męskiego hormonu, w żeńskie hormony - estrogeny.

W ciele mężczyzny zaczynają się panoszyć hormony żeńskie?

Niestety tak. Wtedy u mężczyzn zaczyna się rozwijać brzuch typu żeńskiego, przypominający gruszkę. Tłuszcz osiada na udach i biodrach, rosną piersi. Równocześnie każdy mężczyzna spotyka się z estrogenami w życiu codziennym. Świat bowiem zrobił się korzystny dla nas, kobiet, a niekorzystny dla panów. Pierwsze spotkanie z estrogenami mamy w produktach zawierających soję genetyczną. Producenci bardzo chętnie dodają ją do wędlin, do serów, nawet tych słynnych holenderskich. A soja zawiera przecież fitoestrogen, który kobiety w okresie przekwitania jedzą tonami, by dłużej pozostać młodymi i pięknymi. Za zalewanie ludzkości estrogenami odpowiedzialne są także butelki plastikowe. Część butelek zawiera bisfenol alfa, organiczny związek chemiczny z grupy fenoli. Ten produkt w połączeniu z wodą sprawia, że organizm mężczyzny rozpoznaje to jako estrogen! To jeszcze nie cały horror - w Polsce od 1966 r., a na świecie od początku lat 60. XX w. używane są środki antykoncepcyjne, zawierające hormony żeńskie. Środki te wydalane są z moczem, a nasze oczyszczalnie ścieków od kilkudziesięciu lat nie mogą sobie z tym problemem poradzić. W Niemczech zbadano na przykład ryby żyjące w Renie w pobliżu oczyszczalni i okazało się, że wszystkie (dotyczyło to leszczy) były rodzaju żeńskiego...

No to mamy do czynienia z prawdziwą „Seksmisją”! Czy to już wszystkie zagrożenia?

Nie, bo jeszcze zostało nam chętnie spożywane przez panów mięso - wieprzowe i wołowe. Chociaż jest to od dawna zabronione, nadal w Europie świnie i krowy karmione są paszami z estronem, będącym prekursorem estrogenu. Tak więc każdy chłopiec jedzący kotlet schabowy czy pieczeń wołową wcina estrogeny. Dlatego zaleca się mężczyznom, by jadali np. dziczyznę lub jagnięcinę.

Gdzie tu światełko w tunelu?

Chyba już panią i czytelników wystarczająco przestraszyłam, więc teraz powiem, jak ten problem zwalczać. Po pierwsze na zwiększone wydzielanie testosteronu ma wpływ uprawianie sportu. Dzięki sportowi produkujemy więcej testosteronu, a poza tym także hormonów szczęścia. A więc jesteśmy bardziej męscy, a przy tym szczęśliwsi i weselsi. Testosteron jest bowiem hormonem dowcipu. To wśród mężczyzn, którzy produkują do dziesięciu razy więcej tego hormonu aniżeli kobiety, jest największa liczba wspaniałych komików, czego nie można powiedzieć o kobietach. A więc humor i dowcip jest rodzaju męskiego.

Ponadto, aby nie tracić swojego testosteronu, należy odpowiednio obchodzić się ze stresem. Dlatego współczesna medycyna wprowadza tak zwany coaching mentalny, czyli trenera (niekoniecznie psychologa), który uczy radzić sobie ze stresem. To jest leczenie przyczynowe.

Trzeba również zmienić system żywienia. Oprócz odpowiedniej diety, wyłączającej niektóre rodzaje mięs i serów, należy spożywać jeszcze fitotestosteron, męski odpowiednik spożywanej przez kobiety soi. Zawiera go pięć jarzyn, z których każda, przynajmniej raz dziennie, powinna pojawić się na talerzu mężczyzny. To rzodkiewka, brokuły, kalafior, kapusta w każdej formie i brukselka. Gdy te wszystkie działania (sport, coach, dieta) nie dadzą efektów, to pomagamy w wyjątkowych przypadkach zastrzykami z testosteronu. Przy czym trzeba mocno podkreślić, że jest to zupełnie coś innego niż preparaty często stosowane przez sportowców i ludzi w klubach fitnessu, którzy chcą uzyskać sylwetkę atlety. Preparaty te mogą doprowadzić do zaniku własnej produkcji testosteronu. Od niedawna na rynku polskim są dwa genialne preparaty, które lekko podnoszą testosteron i pomagają spalać tłuszcz brzuszny. Są to m.in. specjalny żel, którym smaruje się brzuch, albo zastrzyki stosowane raz na 2-3 miesiące i utrzymujące w czasie stosowania ten sam poziom testosteronu.

Gdy już tłuszcz zostaje spalony, preparaty można odstawić, a mężczyzna, chodząc dalej na siłownię, odzyskuje męskość.

Czy brak testosteronu wpływa na płodność?

Oczywiście. Męskie jądra produkują dwie rzeczy - testosteron i plemniki. Plemniki są suche, idą więc do prostaty, która daje im ejakulat, czyli nasienie. Przed 50 laty w jednym wytrysku było 150 milionów ejakulatu. Dzisiaj, gdy mężczyźni mają 60 milionów, to są szczęśliwi.

Skąd to pogorszenie?
Nie jest przypadkiem, że męskie jądra stwórca umieścił poza ciałem. Nie powinno się ich przegrzewać. A tak niestety dzieje się od lat. Sauny, gorące kąpiele, podgrzewane siedzenia, obcisłe dżinsy i bokserki uciskające jądra, zanieczyszczenie chemiczne środowiska no i wreszcie estrogeny powodują zmiany zarówno w budowie, jak i ilości plemników. Do zapłodnienia kobiety wystarczy 4 proc. dobrych plemników, ale i z tym jest problem. A to się za mało ruszają, a to mają aksony lub główki nie takie albo są pokiereszowane. Nie ulega wątpliwości, że zmniejszona ilość testosteronu i stres wpływają na zanik jąder. Coraz częściej mężczyzna odpowiada za niepłodność w małżeństwie.

Wydaje się, że medycyna zostawiła panów sam na sam ze swoimi problemami.

Rzeczywiście, to prawda. Często mężczyzna, który popada w depresję, ma kłopoty z układem krążenia, jest wypalony, nie śpi z kobietą, tyje - nie wie, że źródłem jego kłopotów może być brak testosteronu. On wpływa nie tylko na libido.

Testosteron wpływa dobrze także na cukier, krążenie, nadciśnienie, poziom dobrego i złego cholesterolu, czyli na tzw. zespół metaboliczny. Jest potrzebny - i mężczyznom, i pośrednio także kobietom, które za Danutą Rinn pytają - gdzie ci mężczyźni?

Dr nauk med. Ewa Kempisty-Jeznach

Jest jedynym w Polsce lekarzem medycyny męskiej z certyfikatem Lekarza od Zdrowia Mężczyzn (Männerärztin CMI). Założycielka Poradni Medycyny Zdrowia Mężczyzn Swissmed Gdańsk oraz Polskiego Towarzystwa Promocji Medycyny Męskiej „Achilles”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Gdzie ci mężczyźni, czyli zgubne skutki wypierania testosteronu - Dziennik Bałtycki

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski