W przerwie reprezentacyjnej piłkarze Górnika Łęczna trochę odpoczywali, zagrali sparing i szlifowali formę przed powrotem do gry. W lidze nie zachwycają, ale nie można w ich przypadku mówić też o tragedii. Poza tym, nie licząc kontuzjowanych Przemysława Pitrego i Adriana Basty, Jurij Szatałow przez ostatnie dwa tygodnie mógł z pełną kadrą pracować nad poprawą niedociągnięć.
Ileż zazdrości tych kilka zdań musiałoby wywołać w Michale Probierzu, szkoleniowcu Jagiellonii! Goście są przed sobotnim meczem w, delikatnie mówiąc, niezbyt przyjemnej sytuacji. Nie dość, że ostatnie dwa ligowe mecze przegrali w bardzo słabym stylu (1:2 z Pogonią w Szczecinie i domowe 0:3 z Lechią Gdańsk), to jeszcze przez ostatnie dwa tygodnie zamiast pracować nad poprawą formy, praktycznie nie trenowali w normalnym trybie.
Aż 11 piłkarzy Jagi przebywało bowiem na zgrupowaniach reprezentacji. Dwóch innych, czyli Łukasz Sekulski i Przemysław Frankowski, zmagało się z kontuzjami. Pierwszy w Łęcznej nie zagra na pewno, losy drugiego będą się ważyć do ostatniej chwili.
– Nic na to nie poradzimy i staraliśmy się jak najlepiej przepracować przerwę reprezentacyjną. Nie jest łatwo, kiedy na zajęciach ma się czasem tylko ośmiu zawodników. Niektórzy piłkarze wystąpili w meczu trzecioligowych rezerw, pozostali pracowali na treningach. Najważniejsze, że kadrowicze wrócili zdrowi – narzeka Probierz.
Wśród reprezentantów w żółto-czerwonych barwach jest Fedor Černych. Do niedawna „Fiedia” do kadry Litwy powoływany był jako piłkarz Górnika. W Łęcznej mogą sobie pluć w brodę, że nie spróbowali zatrzymać go na dłużej. Litwin złapał dobrą formę i w nowym klubie radzi sobie bardzo dobrze. – Kiedyś grę kończyli Paweł Bugała, Grzegorz Bronowicki czy Mirosław Budka i Górnik Łęczna musiał sobie z tym poradzić – mówi prezes Górnika Artur Kapelko. – Taka jest zawodowa piłka, że zawodnicy odchodzą. Nawet Legia Warszawa transferuje swoich piłkarzy do innych klubów.
W drugą stronę w letniej przerwie poszedł Łukasz Tymiński, który do zielono-czarnych trafił właśnie z „Jagi”. – Wspomnienia mam dobre, ale jeśli będzie mi dane zagrać, to chciałbym się pokazać z jak najlepszej strony. Sentymentów nie będzie – zapewnia „Tymek”.
Łęcznianie w sobotę będą musieli uważać zwłaszcza na środek pola. W Jagiellonii rewelacyjnie spisuje się bowiem Konstantin Vassiljev, autor 3 goli i 4 asyst. Estończyk gra jeden z lepszych sezonów w karierze i jest 4. w klasyfikacji kanadyjskiej ekstraklasy.
Goście są w dołku, ale prezes Kapelko podchodzi do meczu ostrożnie. – W tej lidze nie ma słabych drużyn. Każdy może wygrać z każdym i nikt nie może być pewny wyniku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?