Zasadniczą część rozgrywek Lotto Ekstraklasy zielono-czarni zakończyli na ostatnim miejscu w tabeli. Teraz w lidze nastąpił podział na grupy “mistrzowską”, gdzie jestem osiem najwyżej sklasyfikowanych zespołów i “spadkową”, gdzie znalazła się pozostała ósemka. Do 2 czerwca podopiecznych Franciszka Smudy czeka siedem kolejek, w których będą się mierzyć wyłącznie z innymi zespołami walczącymi o utrzymanie. Łęcznianie zagrają cztery potyczki na wyjeździe oraz trzy mecze na Arenie Lublin.
- Teraz dopiero zacznie się walka na całego – zapowiada Grzegorz Bonin, kapitan Górnika. – Chcieliśmy doprowadzić do takiej sytuacji przed rundą finałową, żeby możliwie jak najwięcej drużyn mieć na dystans jednego zwycięstwa i tak się stało. Jesteśmy przygotowani na bój o utrzymanie i będziemy dążyć do swojego celu, tak jak w zeszłym roku i dwa lata temu – dodaje doświadczony skrzydłowy.
Pierwszym rywalem “Górników” jest Śląsk. Obecnie ekipa prowadzona przez trenera Jana Urbana ma tylko dwa punkty przewagi nad zespołem z Łęcznej. Oba zespoły grały już ze sobą w tym miesiącu. W starciu, które odbyło się 15 kwietnia, Górnik przegrywał do przerwy we Wrocławiu 0:2, ale po zmianie stron strzelił dwa gole i konfrontacja zakończyła się remisem.
- W pierwszej połowie ostatniego meczu ze Śląskiem rywale nas trochę stłamsili, a my za bardzo się broniliśmy – wspomina Bartosz Śpiączka, napastnik łęczyńskiej drużyny. - Jednak po przerwie wyglądało to już dla nas dobrze, gdyż wyszliśmy wyżej, zaczęliśmy grać piłką i udało się doprowadzić do wyrównania. Teraz już nie spodziewałbym się tak ofensywnej gry ze strony wrocławian. Zarówno dla nich, jak i dla nas każdy punkt jest obecnie na wagę złota i ma duże znaczenie. Ta świadomość może wpłynąć na atrakcyjność najbliższego meczu – podkreśla 25-latek.
Poprzednia potyczka ze Śląskiem zakończyła się niefortunnie dla Aleksandra Komora, który w jej końcówce doznał zerwania więzadła krzyżowego przedniego. Ten uraz wyklucza obrońcę z gry do końca sezonu, a nawet na dłużej. Najprawdopodobniej były gracz Motoru Lublin powróci na boisko dopiero za kilka miesięcy.
To nie pierwszy problem jaki trener Smuda ma w trakcie rundy wiosennej w linii defensywy. Kilka tygodni temu podobnej kontuzji co Komor doznał doświadczony stoper, Maciej Szmatiuk.
W dodatku, z uszkodzeniem mięśnia uda boryka się od trzech tygodni kolejny ze środkowych obrońców, Gerson. Fizjoterapeuci robią wszystko, by Brazylijczyk powrócił do kadry meczowej na najbliższe spotkanie. Z powodu urazu zawodnik wypożyczony z gdańskiej Lechii rozegrał 8 kwietnia tylko 17 minut w starciu z Wisłą Płock oraz pauzował w dwóch następnych kolejkach.
Kłopoty kadrowe zmusiły szkoleniowca Górnika do postawienia w ostatnim meczu na parę stoperów Adam Dźwigała – Przemysław Pitry. Niewykluczone, że ta dwójka dostanie we Wrocławiu kolejną szansę. - Myślę, że przeciwko Wiśle Kraków obaj dobrze się sprzedali, choć nigdy regularnie nie grali tej pozycji – ocenia Smuda.
Dźwigała ma jednak za sobą grę w defensywie. - Swoją pierwszą rundę w barwach Jagielloni Białystok w Ekstraklasie rozegrałem na środku obrony. Trener Tomasz Hajto widział we mnie stopera, także nie jest mi obca ta pozycja – mówi 21-latek, którego pozostali szkoleniowcy wystawiali jednak w środku pomocy.
Niezależnie od taktyki i składu, wrocławianie są dla Górnika bardzo niewygodnym rywalem. Odkąd łęcznianie powrócili do Ekstraklasy w 2014 roku, w meczach przeciwko Śląskowi zanotowali aż pięć porażek i tylko dwa remisy. Ostatni raz zielono-czarni pokonali zielono-biało-czerwonych w sezonie 2002/2003 na poziomie ówczesnej II ligi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?