Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Izolatorium w Lublinie. „Jest tu bezpieczniej niż w domu”

Gabriela Bogaczyk
Gabriela Bogaczyk
Łukasz Kaczanowski/Polska Press
Lubelskie izolatorium cieszy się coraz większą popularnością. Przyda się jednak wsparcie ze strony przedsiębiorców, którzy są chętni przekazać np. małe butelki napojów, słodycze, ręczniki papierowe. Obecnie w obiekcie przebywają kuracjusze, studenci, medycy, osoby z Ukrainy, Zimbabwe lub Ameryki. Sprawdzamy, jak wygląda życie w izolatorium.

- Spędziłam cztery tygodnie w izolatorium. Normalnie to jest dziesięć dni, ale osoby, które pracują w służbie zdrowia powinny mieć wykonany test na zakończenie pobytu. Za każdym razem wychodził wynik pozytywny. Jednak dobrze się czułam i lekarz pozwolił mi wrócić do domu, bo już nie ma ryzyka, że kogoś zarażę. Jak to usłyszałam, aż w górę podskoczyłam z radości, że wychodzę na wolność - opowiada pacjentka.

Podkreśla, że ogromnie tęskniła za rodziną i domem. Telefon bywał rozgrzany do czerwoności. Jak spędzała czas w izolatorium? - Telewizor był włączony praktycznie cały czas, żeby ktoś "rozmawiał" ze mną. A tak to: przysiady, chodzenie, czytanie, trochę granie na komórce. Nie można było wychodzić z pokojów, wszystko czekało na nas pod drzwiami. Opieka i pobyt były bardzo dobrze zorganizowane, ale cieszę się, że po miesiącu mogę już być w domu - dodaje nasza rozmówczyni.

Na początku pandemii hotel Huzar zmieniono w izolatorium dla pacjentów z potwierdzeniem koronawirusa. Obecnie znajduje się tam 62 pacjentów, łącznie do dyspozycji jest 119 pokoi. - Staramy się, aby każdy był w osobnym pokoju, ale zdarzają się matki z dzieckiem czy małżeństwa, wtedy lokowani są w jednym pomieszczeniu - mówi Agnieszka Karczewska z SPSK1, koordynatorka izolatorium w Lublinie. I dodaje:

- Mamy teraz grupę kuracjuszy z Nałęczowa czy studentów zagranicznych z Zimbabwe i Ukrainy. Jest także osoba z Ameryki. Są też medycy oraz młodzież na nauce zdalnej, która ma ze sobą cały zestaw komputerowy.

Najczęściej do Huzara trafiają osoby bezobjawowe bądź z łagodnymi objawami. Jeśli stan zdrowia się pogarsza, to są przetransportowywani do kliniki chorób zakaźnych SPSK1. Opieka medyczna w izolatorium zapewniona jest 24 godziny na dobę. Pielęgniarki są cały czas pod telefonem. Dwa razy dziennie dzwonią do pensjonariuszy, żeby zebrać wywiad epidemiologiczny.

- Pytamy jaka jest temperatura, objawy, jak się czują. W razie potrzeby ubieramy się w kombinezon ochronny i odwiedzamy pacjenta w pokoju, by zmierzyć ciśnienie, sprawdzić cukier, czy saturację. W międzyczasie odbywa się wydawanie posiłków, pobieranie wymazów itd. Trzy razy w tygodniu na miejscu dostępny jest lekarz, który kontaktuje się najpierw telefonicznie z każdym pacjentem, a następnie umawia się na wizytę bezpośrednią - wyjaśnia Agnieszka Karczewska.

Za czym najczęściej tęsknią pacjenci?

- Połowa osób, szczególnie mężczyźni, są bardzo zadowoleni z pobytu w izolatorium. Mają tu spokój, pojedynczy pokój, telewizję, nikt ich nie popędza. Oglądają, czytają, śpią. Kobiety bardziej to przeżywają ze względu na rozłąkę z rodziną, a osoby starsze narzekają z powodu innych chorób - opowiada koordynatorka.

Posiłki, wodę w butelkach, środki higieniczne zapewnia szpital. Bliscy mogą przekazywać pacjentom paczki. Jednak jest część osób, których bliscy znajdują się w kwarantannie lub mieszkają daleko, i w takiej sytuacji nie ma kto im przynieść tego, co normalnie dostarcza się chorym do szpitala. Pacjentom przebywającym w izolatorium przydadzą się takie produkty jak kawa, herbata, małe butelki napojów, słodycze, ręczniki papierowe. Przedsiębiorcy, którzy chcą pomóc, powinni skontaktować się z koordynatorką pod nr tel. 81 533 51 20 lub mailowo [email protected].

Czasem pacjenci zwracają się z drobnymi życzeniami do personelu. - Staramy się spełniać wszystkie zachcianki. Przed chwilą był telefon z prośbą o mleko do kawy. Często pensjonariusze proszą o kupienie smakołyków, papierosów czy kawy. Zdarzyło się, że kupiliśmy pacjentowi czekoladę, a ten odpowiada, że chciał gorzką, a nie mleczną - dodaje żartem Agnieszka Karczewska.

I podkreśla, że nie ma co się bać pobytu w izolatorium. - Na pewno jest tu bezpieczniej niż w domu, gdzie istnieje ryzyko, że kogoś bliskiego zakazimy. Jest spokój, warunki hotelowe, stały nadzór i kontakt z personelem medycznym oraz łatwiejszy dostęp do uzyskania fachowej pomocy - podkreśla koordynatorka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski