Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

74-latka z koronawirusem odwieziona ze szpitala do domu po pierwszej w nocy

Gabriela Bogaczyk
Gabriela Bogaczyk
Lubelski szpital wyjaśnia, że coraz częściej na taki transport czeka się kilka, a nawet kilkanaście godzin
Lubelski szpital wyjaśnia, że coraz częściej na taki transport czeka się kilka, a nawet kilkanaście godzin Archiwum
- Byłem zszokowany, gdy zobaczyłem mamę. Wcześniej lekarze mówili, że jak potwierdzi się w badaniach zakażenie, to trafi do innego szpitala z oddziałem zakaźnym. A mama odpowiada, że ma koronawirusa - opisuje Czytelnik. Lubelski szpital wyjaśnia, że coraz częściej na taki transport czeka się kilka, a nawet kilkanaście godzin. - Karetki covidowe mają pełne obłożenie, obecnie wykorzystuje się wszystkie możliwości przewiezienia pacjenta, nikt nie jest w stanie wybierać terminów - tłumaczy rzecznik SPSK4.

- Mama dostała od lekarza rodzinnego skierowanie do szpitala w związku z podejrzeniem koronawirusa. Pojechaliśmy sami samochodem, ale dwa szpitale odmówiły przyjęcia, więc wróciliśmy do domu. Jednak stan mamy się pogarszał: miała gorączkę, ataki kaszlu, ból brzucha, brak apetytu. Wezwaliśmy karetkę i w poniedziałek wieczorem trafiła do szpitala przy Jaczewskiego - opisuje Czytelnik.

W SPSK4 pobrano kobiecie wymaz do badania w kierunku koronawirusa. W izolatce na SOR-ze spędziła cały wtorek. W nocy została obudzona i przewieziona z dodatnim wynikiem karetką do domu. - Usłyszałem, że ktoś się dobija do drzwi, było wpół do drugiej w nocy. Byłem zszokowany, gdy zobaczyłem mamę. Myślałem, że jak ją wypuścili to znaczy, że jest zdrowa. Wcześniej lekarze mówili, że jak potwierdzi się w badaniach zakażenie, to trafi do innego szpitala z oddziałem zakaźnym. A mama odpowiada, że ma koronawirusa - relacjonuje mężczyzna.

Obecnie kobieta przebywa w domu i jest pod opieką lekarza rodzinnego. Jak mówi syn: jest osłabiona, bez apetytu, ma ataki kaszlu. - Mam nadzieję, że mama wróci do zdrowia. Ale za skandaliczne uważam, żeby w nocy o wpół do drugiej odwieźć karetką starszą kobietę i zostawić pod drzwiami z koronawirusem - mówi syn pacjentki, który opiekuje się nią teraz w domu. Czy sam się nie boi zakażenia? - Ja już przestałem się bać. Ojciec leży w innym szpitalu również z koronawirusem, mama w domu. Całkiem możliwe, że ja już to przeszedłem - odpowiada Czytelnik.

Szpital przy Jaczewskiego tłumaczy, że nie posiada u siebie oddziału zakaźnego, dlatego chorych z zakażeniem musi jak najszybciej przekazać do właściwego szpitala.

- Podobnie jak w całej Polsce, również w Lublinie, lawinowy wzrost zachorowań na COVID-19 powoduje, że sytuacja staje się coraz trudniejsza. Zarówno jeśli chodzi o szybkie znalezienie miejsca dla tej grupy pacjentów, jak również natychmiastowe zlecenie transportu medycznego. Coraz częściej na taki transport czeka się kilka, a nawet kilkanaście godzin - wyjaśnia Anna Guzowska, rzecznik SPSK4.

I dodaje, że SOR nie jest miejscem, w którym można pozostawić osobę zakażoną koronawirusem przez kilka dni, bo zablokuje to możliwość przyjmowania pacjentów w stanie zagrożenia życia, przyjmowanych w trybie pilnym z powodu innych chorób lub na przykład po wypadkach. - Z tych powodów pacjentka, która otrzymała wynik dodatni, a lekarz zadecydował o przewiezieniu jej do izolacji domowej i przekazaniu pod opiekę lekarza POZ, czekała na transport długo i nastąpił on w godzinach nocnych. Wzrastająca ilość zachorowań powoduje, że karetki covidowe mają pełne obłożenie, obecnie wykorzystuje się wszystkie możliwości przewiezienia pacjenta, nikt nie jest w stanie wybierać terminów - odpowiada Guzowska.

Rzeczniczka podkreśla, że należy liczyć się z tym, że coraz więcej pacjentów będzie trafiać do izolacji domowej, a do szpitali zakaźnych kierowane będą wyłącznie osoby w stanie ciężkim, zagrażającym życiu, bezwzględnie wymagające hospitalizacji. - O tym zawsze decyduje lekarz i tak się stało w tym przypadku. Jeśli nie zahamujemy wzrostu ilości zachorowań, również poprzez nasze codzienne, odpowiedzialne zachowania i redukowanie kontaktów społecznych i zawodowych do minimum, sytuacja będzie się pogarszać. Szpitale działają na najwyższych obrotach, personel medyczny pracuje u kresu wytrzymałości, takie są fakty - mówi rzecznik SPSK4.

Czekamy na Wasze historie. Jeśli chcecie podzielić się swoimi doświadczeniami, zgłosić interwencję, opowiedzieć o przeżyciach związanych z pandemią, piszcie na adres: [email protected] lub dzwońcie pod numer: 504 058 068.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski