Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak nie wygrają z nimi, to z kim?

Marcin Puka
Wojciech Białek i jego koledzy z ataku muszą się przełamać. Mecz w Kluczborku będzie ku temu wyborną okazją.
Wojciech Białek i jego koledzy z ataku muszą się przełamać. Mecz w Kluczborku będzie ku temu wyborną okazją. Fot. Przemysław Szyszka
Jeden punkt po czterech spotkaniach w pierwszej lidze - taki jest bilans piłkarzy Motoru Lublin i MKS Kluczbork. Jeżeli podopieczni Mirosława Kosowskiego i Grzegorza Kowalskiego nie zaczną wygrywać, to obu ekipom będzie bardzo ciężko się utrzymać. W sobotę w Kluczborku (godz. 17) dojdzie do bezpośredniego starcia.

- W ostatnim bezbramkowo zremisowanym meczu z Dolcanem Ząbki, pokazaliśmy, że nasza gra wygląda coraz lepiej. Teraz najwyższa pora na ustabilizowanie formy i liczę, na nasz dobry występ na boisku beniaminka - mówi Kosowski.

Lublinianie mają w tym sezonie ogromne kłopoty ze zdobywaniem bramek. Tylko raz skierowali piłkę do siatki, za sprawą obrońcy Michała Maciejewskiego. Czy szkoleniowiec Motoru liczy, że działacze jeszcze przed zamknięciem okienka transferowego (w ostatnim dniu sierpnia), zdołają pozyskać jakiegoś napastnika lub gracza ofensywnego? - Niestety, nikt już do nas nie dołączy. Takie są realia w naszym klubie. Dlatego skupiamy się na pracy z tymi zawodnikami, którzy u nas są. Gra w defensywie jest dobra, więc teraz czas na pokazanie pazurków w ofensywie - dodaje Kosowski.

Szkoleniowiec Motoru cieszy się, że nikt w zespole nie narzeka na kontuzje, a do składu wracają m.in. Marcin Syroka i Michał Maciejewski. - Dla nas to ważny mecz i jedziemy powalczyć o całą pulę. Jednak przestrzegam, że nie będzie to proste spotkanie. Tu nie ma łatwych przeciwników. Musimy cały czas robić swoje, być konsekwentni - kończy Kosowski.

Być może trener powinien zasięgnąć opinii o rywalu u swojego kolegi po fachu Tadeusza Łapy. Szkoleniowiec Górnika Łęczna był we wtorek w Kluczborku na meczu 1/32 Remes Pucharu Polski, w którym MKS po rzutach karnych przegrał z GKP Gorzów Wielkopolski 2:3. Beniaminkowi brakuje doświadczenia, a z każdym meczem presja w Kluczborku jest coraz większa. Pozyskano kilku doświadczonych zawodników, ale to za mało. Poza tym MKS jeszcze dwa lata temu występował w czwartej lidze, a taki przeskok jest zawsze szokiem. Zawodzą napastnicy, a gdy rywal mocno naciska, to pojawiają się błędy w obronie. Może atak to najlepsza recepta na sukces?

Na początku przyszłego tygodnia wyjaśni się czy Polski Związek Piłki Nożnej przedłuży Kosowskiemu warunkową licencję na prowadzenie zespołu w pierwszej lidze.

Punkty na pewno zostaną w rodzinie

W Kluczborku po raz pierwszy przeciwko sobie zagrają bracia Królowie. Starszy Kamil broni barw MKS, a młodszy Rafał jest zawodnikiem Motoru. - Punkty i tak zostaną w rodzinie - śmieją się bracia. - A tak na poważnie, zrobimy wszystko, żeby nasze drużyny okazały się lepsze.

Remis żadnemu zespołowi praktycznie nic nie daje. MKS jak i Motor są zagrożone spadkiem, ale bratobójczy bój nie będzie pojedynkiem na noże. - Tu nie jest ważne, kto z nas jest lepszy. Gramy na innych pozycjach. Ja jestem pomocnikiem, a Kamil jest napastnikiem. Liczy się tylko dobro zespołu. A komu będą kibicować najbliżsi? Myślę, że będą neutralni. Dla nich najważniejsze jest żebyśmy byli zdrowi - mówi Rafał.

Obydwaj jeszcze w poprzednim sezonie grali w Motorze. Jednak w tym okienku transferowym Kamil przeszedł do beniaminka, a Rafał pozostał, mimo że był na testach w Lechu Poznań. - Kamil chciał grać w wyższej lidze niż druga. A my w ostatniej chwili dowiedzieliśmy się, że jednak zagramy w pierwszej. To ambitny chłopak. Ma dobre warunki fizyczne, dobrze ustawia się przeciwko obrońcom i potrafi strzelać gole. Ostatnio się zaciął, ale wkrótce odzyska skuteczność. Mam nadzieję, że nie nastąpi to jeszcze w meczu z nami - mówi Mirosław Kosowski, trener Motoru.

- Rafał ma walory typowego rozgrywającego. Potrafi dograć pro-stopadłą piłkę do napastników, umie uderzyć z dystansu. Jeżeli cały czas będzie pracował, to pójdzie do przodu - dodaje Kosowski.

Obydwaj start do dorosłej piłki mieli w Kraśniku. MUKS Kraśnik, Stal i lubelski Motor. To samą drogą podążył 22-letni Kamil, z tym, że zanim trafił do Lublina, grał w Górniku Zabrze. W 29 meczach strzelił cztery bramki i podpisał kontrakt z włoską Brescią Calcio. Obydwaj mają też za sobą występy w młodzieżowych reprezentacjach Polski. Ostatnio troszkę o nich ciszej, ale jeszcze wierzą, że znów zrobi się głośno.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski