Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jakie cele przyświecały ogłoszonej przez komunistów w lutym 1947 r. amnestii?

dr Justyna Dudek (OBBH)
Początkowo polskie podziemie niepodległościowe było wrogiem numer jeden dla władzy komunistycznej. Aparat bezpieczeństwa niszczył ludzi, którzy je tworzyli. Konspiratorzy ginęli w walce, umierali w więzieniach i obozach, skazywano ich na kary śmierci i długoletnie więzienie w procesach sądowych. Bezpieka stosowała różne metody, aby zdławić opór społeczeństwa. Do realizacji własnych celów wykorzystywała prawo. Przykładem tego była amnestia, ogłoszona w lutym 1947 r. po sfałszowanych wyborach do Sejmu Ustawodawczego. Wyznaczała ona cezurę w historii polskiego podziemia niepodległościowego. W pewnym sensie kończyła istnienie konspiracji w zorganizowanej formie. Ówczesna sytuacja polityczna uświadomiła wielu konspiratorom bezsens dalszej walki.

Amnestię 1947 r. komuniści przedstawiali jako akt łaski i szansę na powrót do normalnego życia. W rzeczywistości chodziło o zlikwidowanie podziemia i zdobycie o nim jak najwięcej informacji. Ustawę ogłoszono 22 lutego 1947 r. Obowiązywała od 25 lutego do 25 kwietnia 1947 r. Główna rola w jej realizacji przypadła Ministerstwu Bezpieczeństwa Publicznego, które nie tylko wystąpiło z jej pomysłem, lecz także przygotowało treść aktu. Była to druga amnestia ogłoszona przez ówczesne władze. Pierwsza z 1945 r. również zmierzała do wyprowadzenia z podziemia jak największej liczny osób. Część ujawnionych wówczas osób w obawie przed aresztowaniami ponownie zasiliła szeregi oddziałów partyzanckich.

Partyzanci ujawniali się przed specjalnymi komisjami zlokalizowanymi w urzędach bezpieczeństwa publicznego. W Lublinie mieściła się ona przy ul. Krótkiej w bezpośrednim sąsiedztwie Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Wypełniali rozbudowane oświadczenie. Podawali swoje dane osobowe, wpisywali wyksztalcenie i zawód, wymieniali członków rodziny, miejsce zamieszkania i zatrudnienia, przynależność organizacyjną w podziemiu, pseudonimy, zdawali broń, naklejali w formularzu swoje zdjęcie lub odciskali kciuk prawej dłoni. Na końcu zaś opisywali na czym polegała ich aktywność w konspiracji. Niektórzy bardzo lakonicznie informowali o tym fragmencie swojej przeszłości, inni z kolei ze szczegółami się rozpisywali. Później na tych oświadczeniach funkcjonariusze urzędów bezpieczeństwa dopisywali różnego rodzaju adnotacje w stylu: „aresztowany”, „zabity”, „skazany”, „siedzi na zamku”. Zapisy informowały jaki los spotkał przynajmniej część osób, które ujawniły się wiosną 1947 r.

Dla funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa okres amnestii oznaczał czas wytężonej pracy operacyjnej. Spośród zgłaszających się do komisji partyzantów, typowali kandydatów na przyszłych tajnych współpracowników. Starali się werbować osoby zwalniane z więzień. Oni mieli być „oczami i uszami” bezpieki i donosić na swoich kolegów, informować o nastrojach jakie panowały w środowiskach byłych konspiratorów. Funkcjonariusze UB zbierali informacje o kapłanach współpracujących z podziemiem. Pertraktowali z oddziałami na temat wyjścia z konspiracji.

Według danych Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Lublinie z maja 1947 r. w regionie ujawniło się ponad trzynaście tysięcy osób. Nie wszyscy z nich działali w strukturach konspiracji. Tylko część zadeklarowała przynależność do Armii Krajowej czy powstałego w jej miejsce jesienią 1945 r. Zrzeszenia „Wolność i Niezawiłość” lub struktur podziemia narodowego. Większość podawała się za dezerterów z wojska. Wśród tych ostatnich z pewnością byli członkowie podziemia, którzy z obawy przed dekonspiracją ukrywali ten fakt. Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego zdawało sobie sprawę, że ujawniały się głównie osoby zdekonspirowane i rozpoznane przez aparat. Oddawały one gorszą broń, a tę nadającą się do użytku ukryły lub przekazały oddziałom, które zdecydowały się na dalszą walkę.

Nie ujawnili się wszyscy. Po amnestii 1947 r. w podziemiu pozostali nieliczni, najbardziej nieprzejednani i nieufni wobec obietnic komunistów. Na Lubelszczyźnie byli to między innymi: kapitan Zdzisław Broński „Uskok”, major Hieronim Dekutowski „Zapora” (wkrótce aresztowany przez bezpiekę) czy podporucznik Edward Taraszkiewicz „Jastrząb”. Wszyscy oni zginęli w walce lub zostali zamordowani. Przestała istnieć Komenda Okręgu Lublin Zrzeszania „Wolność i Niezawisłość”. 22 marca 1947 r. w ramach amnestii ujawnił się w siedzibie Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w Warszawie ostatni jej komendant płk Wilhelm Szczepankiewicz „Drugak”, który kierował lubelskimi strukturami od czerwca 1945 r. Przekazał funkcjonariuszom majątek organizacji – samochód ciężarowy oraz 60 dolarów amerykańskich1 i 125 rubli w złocie.

W wyniku amnestii skurczyły się siły podziemia. Na Lubelszczyźnie do kwietnia 1947 r. w szeregach samych oddziałów partyzanckich pozostawało około tysiąca osób. Po amnestii walkę kontynuowało tylko ok. 20-22 proc. partyzantów w porównaniu do okresu sprzed wiosny 1947 r. Oddziały partyzanckie po tym okresie liczyły przeważnie po kilka lub kilkanaście osób. Działały w próżni organizacyjnej. Im więcej czasu upływało od amnestii, tym bardziej ich działania skupiały się głównie na przetrwaniu.

Cele amnestii zostały osiągnięte. Szacuje się, że w całej Polsce ujawniło się ok. 90 proc. osób związanych z konspiracją poakowską i 60 proc. z konspiracją narodową. Mimo to bezpieka krytycznie ocenia własną pracę. W kilka miesięcy po zakończeniu amnestii naczelnik Wydziału III (odpowiadał za zwalczanie podziemia) Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Lublinie krytykował podległych mu funkcjonariuszy za nieuporządkowanie zebranego materiału. W kolejnych miesiącach narzekano w urzędzie na brak informacji o osobach ujawnionych. Nie odnotowano wzrostu liczby tajnych współpracowników. Jednak konsekwencji amnestii nie można rozpatrywać tylko w krótkiej perspektywie czasu. Wszyscy ujawnieni zostali zewidencjonowani. Na zawsze znaleźli się w kartotekach Urzędów Bezpieczeństwa, a po 1956 r. w Służby Bezpieczeństwa. Można powiedzieć, że do końca swojego życia w PRL byli osobami podejrzanymi. Ich życiem interesowała się policja polityczna. Śledziła ich kontakty towarzyskie i służbowe. Niektórych inwigilowano nawet do lat osiemdziesiątych.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski