– Od trzech – czterech lat szeregowi pracownicy nie dostali żadnych podwyżek – mówi Przemysław Kowalski, przewodniczący NSZZ „Solidarność” w Jysk. – Dlatego domagamy się wzrostu płac o 40 proc. Średnia pensja dla pracownika z długim stażem to ok. 1800 zł brutto. Po paru latach pracy można zarobić 1600 zł brutto.
Związkowcy weszli w spór zbiorowy z firmą. W tym tygodniu przedstawiciele centrali „Solidarności” w Jysk spotkali się z regionalnymi przedstawicielami w Lublinie. Dyskutowali nie tylko o płacach, ale i o warunkach pracy. Zdaniem protestujących, są one coraz gorsze.
– Firma zmniejsza ludziom wymiar czasu pracy – wyjaśnia Kowalski. – Zamiast pełnego etatu, pracuje się np. na trzy czwarte. To oznacza, że sprzedawca zarabia np. 1200 zł brutto. Poza tym na jednego człowieka spada więcej obowiązków. Jedna osoba nie jest w stanie unieść np. kanapy i wydać jej klientowi. Do tego trzeba dbać o rozładunek towaru, obsługę klientów, porządek w sklepie i wiele innych rzeczy. Jest więc bardzo ciężko.
Sieć Jysk ma w Lublinie trzy sklepy meblowe. Z relacji związkowców wynika, że problemem są tu nie tylko trudna i słabo płata praca. Zdarzają się również przypadki zastraszania pracowników.
– Chodzi o notoryczne wręczanie nagan, bez odpowiednich podstaw – dodaje Kowalski. – Pracodawca został już o tym poinformowany. Nie jest wykluczone, że sprawa skończy się w sądzie.
Przedstawiciele Jysk zapewniają, że nie wiedzą o żadnych przypadkach zastraszania pracowników. Firma nie chce też słyszeć o podwyżkach tłumacząc, że jej obroty spadły w ciągu roku o osiem procent.
– Zarobki w JYSK Polska nie odbiegają od średniej płacy w sektorze handlowym. Obecna sytuacja ekonomiczna blokuje możliwość podwyższania płac pracowników, zwłaszcza w wymiarze 40% czego domaga NSZZ „Solidarność” – mówi Piotr Padalak, dyrektor generalny Jysk Polska.
Według związkowców, polski oddział firmy zarobił w ubiegłym roku 80 mln zł. Może więc przeznaczyć 20 mln zł na podwyżki. Przedstawiciele spółki zastrzegają jednak, że informacje o zyskach nie uwzględniają kredytów. Tymczasem firma zainwestowała w naszym kraju 500 mln zł.
Z kolei ograniczenia w czasie pracy to zdaniem Jysk sposób na uniknięcie zwolnień grupowych.
– Uznaliśmy, że lepiej obniżyć części osób wymiar etatu, niż zwalniać pracowników – dodaje Padalak. – Przy rosnącym bezrobociu, lepszym rozwiązaniem wydaje się, mimo wszystko, zachowanie trzech czwartych lub pół etatu niż całkowita utrata pracy.
Firma zapewnia, że cięcia objęły tylko ok. 130 osób ( w tym 5 w Lublinie) z 1600 zatrudnionych. Nie wiadomo jednak, jaka będzie skala zmian w najbliższych miesiącach. Związkowcy poddają te dane w wątpliwość. Na 16 listopada zapowiedzieli negocjacje z zarządem firmy. Nie wykluczają, że w przypadku braku porozumienia, dojdzie do protestów.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?