Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolejne rozstrzeliwane odrodzenie. Felieton redaktora naczelnego

Wojciech Pokora
Wojciech Pokora
Fot. Małgorzata Genca / Polska Press

Przed śmiercią dzieciom przekaż słowa baśni
prastarej, co żyć będzie wiekopomnie,
o smoku, z którym żaden się zapaśnik
nie ważył zmierzyć, aż w burzy i gromie
poczwarę straszną Święty Jerzy zmógł
i wstała jasność na zwycięskim szłomie,
gdy smok zabity padł u świętych nóg.
/Jurij Kłen, Popiół imperiów/

Cytowany powyżej wiersz wyszedł spod pióra autora, którego zalicza się dziś do pokolenia ukraińskich artystów i naukowców, którzy przeszli do historii pod wspólną nazwą: „Rozstrzelane odrodzenie”. Większość z nich, działających na terenie Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej w latach 20. i na początku lat 30. XX wieku, zostało zamordowanych przez NKWD. Wielu trafiło na emigrację, w tym cytowany Kłen. Za co byli prześladowani? Ano za to, że uwierzyli sowieckiej Rosji. Uwierzyli, że w ramach wspólnego bloku państw socjalistycznych, którym przewodziła władza skupiona na Kremlu, uda się zachować, ba, uda się rozwinąć własną tożsamość kulturową. Nazywało się to korienizacją.

Korienizacja (z rosyjskiego „koren” to korzeń) była polityką narodowościową Związku Radzieckiego, wymyśloną osobiście przez Józefa Stalina jeszcze w 1913 roku, a wdrażaną po rozpoczęciu rewolucji październikowej. Polegała (w teorii) na przyznawaniu uprawnień nierosyjskim narodom zamieszkującym carską Rosję, które były gnębione i wynaradawiane przez carat. Cel szczytny, dla uciemiężonych narodów Rosji dawało to nadzieję na zachowanie własnej tożsamości i wolność. Niestety korienizacja oparta była o korzeń komunizmu, co od początku było wpisane w jej istotę, bowiem Stalin zakładał, że poprzedzać ją będzie zakładanie lokalnych partii komunistycznych.

Wielu uwierzyło w ten projekt, czemu trudno się dziwić. Po wiekach niewoli zaangażowanie się w projekt budowy bloku wolnych, acz komunistycznych (kto wówczas wiedział, co to oznacza?) narodów, było atrakcyjne. Uwierzyli w to także Ukraińcy. I znów, trudno im się dziwić, mieli bogatą kulturę, i od wieków nie mieli własnej państwowości. W XX wieku pojawiały się różne pomysły na odbudowę własnego państwa – a to w oparciu o Astro-Węgry, a to z pomocą Niemiec lub Polski, czemu więc nie rozważyć wsparcia ze strony Bolszewików? Część Ukraińców je rozważyła (wielu nie miało wyjścia, po prostu nakryto ich Ukraińską Socjalistyczną Republiką Radziecką jak czapką, ze względu na miejsce zamieszkania). Jednak wielu artystów, naukowców, intelektualistów miało w jakimś stopniu wybór, mogli jeszcze uciec, zmienić miejsce zamieszkania. Uwierzyli Moskwie. I przez chwilę im się to opłaciło. Okres ten trwał jednak krótko. Gdy tylko władze na Kremlu uporządkowały sprawy nowopowstałej państwowości, zaczęły wprowadzać normalną dla każdego lokatora tego miejsca politykę imperialną opartą na terrorze. Sen o wolności i odrodzeniu kultury zakończył się gwałtownie jeszcze pod koniec lat 20. XX wieku, a jego najtragiczniejszy finał (brutalne morderstwa i zsyłki) miał miejsce w 1937 roku.

Za chwilę wrócimy do Ukrainy i jej poetów. Najpierw jednak chciałbym, żebyśmy na chwilę przenieśli się do Efezu czasów apostolskich. Jak czytamy w Dziejach Apostolskich, gdy św. Paweł zaczął nauczać w Efezie, wielu Efezjan nawracało się na chrześcijaństwo. Wydawało się, że sytuacja w tym mieście jest opanowana, a wspólnota, która tam się rodzi, zbudowana jest na solidnym fundamencie. Jednak gdy Paweł znów odwiedził Efez i zaczął tam nauczać, został zakrzyczany przez tłum. Przez dwie godziny skandowano: Wielka Artemida Efeska!, dając wyraz swojemu niezadowoleniu z proponowanych przez Pawła kierunków zmian. Jak się później okazało zamieszki nie były, wbrew pozorom, wywołane z pobudek religijnych. Wywołała je gildia jubilerów, bowiem odkąd ludzie masowo przechodzili na chrześcijaństwo, nie kupowali ich wyrobów. Nowiem jubilerzy w Efezie specjalizowali się w produkcji figurek… Artemidy.

Gdy w latach 50. XX wieku antologię poetów „Rozstrzelanego odrodzenia” postanowił wydać Jerzy Giedroyc, spotkało się to z gwałtowną reakcją wielu środowisk. Pisano, że to skandal i „drażnienie Sowietów”. Przypomina to współczesne reakcje części środowisk, nie tylko w Polsce ale i w Europie, na chęci zwrócenia uwagi na sytuację na Ukrainie. To drażni Rosję! I znów trzeba, podobnie jak w przypadku Efezu, zastanowić się, komu to służy? Kto i w jakim celu krzyczy dziś, „To nie nasza wojna!”, „Nie drażnić Rosji”? Czy przypadkiem kolejna gildia nie traci swoich wpływów, odciętych kolejnymi sankcjami nakładanymi na kraj, na czele którego stoi ciemiężyciel i morderca, który stara się rozstrzelać kolejne ukraińskie odrodzenie.

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski