Powyższa opinia na temat słynnego Fina nie tylko nie jest moja, ale nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Jednak właśnie tak w 1955 roku zatytułował pamflet poświęcony Sibeliusowi René Leibowitz, francuski kompozytor, wielki zwolennik tzw. atonalności. Co prawda, później Leibowitz stwierdził, że był to tylko żart i że muzykę autora "Finlandii" ceni, ale fakt pozostaje faktem: Sibelius przez wielu luminarzy XX wieku był nielubiany. Czym sobie na to zasłużył?
Pupilek III Rzeszy
Adolf Hitler był wielkim miłośnikiem muzyki klasycznej i chciał być uważany za jej znawcę, choć raczej markował wiedzę niż ją posiadał. Führer urządzał częste biesiady muzyczne, których "Finlandia" w wykonaniu Hermana Abendrotha była ozdobą. Sibelius w hitlerowskich Niemczech był przecież niemal kompozytorem narodowym. Kiedy Finlandia stanęła po stronie Niemiec, w 1942 zorganizowano koncert z utworami Fina w Berlińskiej Filharmonii. Sibelius miał na otwarcie wygłosić przemówienie skierowane do Wehrmachtu. Podobno powiedział: "Z całego serca życzę wam szybkiego zwycięstwa".
Już to wystarczyło, by niektórzy historycy muzyki w poprzednim stuleciu patrzyli na Sibeliusa podejrzliwie. O ile podziwiano go w Ameryce i Anglii, o tyle we Francji i powojennych Niemczech był uważany za obskuranta, przedstawiciela kolejnej przebrzmiałej szkoły narodowej, nie potrafiącego nadążać za kolejnymi muzycznymi wynalazkami.
Jean Sibielius: Wszyscy lekarze, którzy zabraniali mi pić i palić już nie żyją
Zjawa z lasu
Krytyk Theodor Adorno w analizie dla Princeton Radio Research Project pisał: " Jeśli muzykę Sibeliusa uznamy za dobrą, wówczas musimy zrezygnować ze wszelkich kategorii ocenienia muzyki - standardów obejmujących takich mistrzów jak Bach, i twórców nowatorskich, jak Schoenberg". Co do tego ostatniego: Schoenberg reprezentował atonalność: sposób kompozycji, w którym żaden dźwięk nie jest wyróżniony. Na te pomysły Sibelius patrzył z niechęcią. Chociaż wiele jego utworów ("Kullervo") zaskakuje nietypową, niemal atonalną harmonią.
Ta muzyka zachwyca raczej pogonią za perfekcją niż gonitwą za nowością. - Nie każdy jest geniuszem innowacji - zapisał w swoim pamiętniku - jako osobowość i zjawa z lasu będę mieć swoje skromne miejsce.
Bez legendy
W samej Finlandii Sibelius traktowany jest z nabożeństwem. Jego "Finlandia" i "II Symfonia D-dur" odbierane były jako symbol walki z rosyjską opresją, pierwszemu utworowi carski cenzor zmienił nawet nazwę, w obawie przed antyrosyjskimi nastrojami. Również "Sagę" uznano za dzieło na wskroś fińskie, doszukując się inspiracji narodowym eposem "Kalevala".
W rzeczywistości jednak "Saga" to, według Sibeliusa, "wyraz stanu umysłu", dzieło osobiste, z patriotyzmem nie mające wiele wspólnego. - W żadnej innej pracy nie odsłoniłem się tak zupełnie - powiedział lata po premierze swej sekretarce.
Ogromna popularność wśród rodaków i w Ameryce oraz miażdżąca krytyka zwolenników atonalności pogłębiała tylko bezradność i niepewność Sibeliusa-samotnika, odciętego od świata w cichej Ainoli , leczącego depresję i nieśmiałość alkoholem. Mimo że lekarze grozili, iż używki wkrótce go wykończą, urodzony w 1865 roku kompozytor dożył późnej starości.
I to, być może, kolejny motyw niechęci do Sibeliusa. Nie byłoby legendy Morrisona i Cobaina, gdyby dotrwali do emerytury. A Sibelius dotrwał. - Publiczność kocha tych artystów, którzy schodzą na złą drogę. Prawdziwy artysta musi stoczyć się, albo umrzeć z głodu. Albo przynajmniej w młodym wieku umrzeć na suchoty - powiedział.
Jean Sibelius żył 91 lat.
Dzisiaj (piątek), Koncert z muzyką J. Sibeliusa, Filharmonia Lubelska, godz. 19.00, bilety 30-40 zł
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?