Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kontrowersje po meczu MKS Perła z Zagłębiem Lubin. Lubelski klub wydał oświadczenie

AG
Łukasz Kaczanowski
Ostatni mecz sezonu zasadniczego PGNiG Superligi, w którym MKS Perła mierzył się na wyjeździe z Zagłębiem Lubin, wywołał sporo kontrowersji. Chodzi konkretnie o rzuty karne, do których rozstrzygnięcia potrzebne były trzy serie (po 11 rzutów).

Na linii 7. metra po stronie Miedziowych zbyt wiele razy stawały Klaudia Pielesz i Kinga Grzyb. Próbowaliśmy dowiedzieć się, czy pozwala na to regulamin ligi, ale dyrektor ds. rozgrywek ZPRP w poniedziałek nie odbierał od nas telefonu.

Tymczasem wieczorem specjalne oświadczenie w tej sprawie wydał zarząd lubelskiego klubu, w którym informuje on, że w sobotnim meczu doszło do poważnego złamania przepisów gry w piłkę ręczną. - Zgodnie z nowymi zasadami rozgrywek ligowych w Polsce, sędzie meczu p. Urszula Lesiak i Małgorzata Lidacka zarządziły po upływie 60 minut rywalizacji serię rzutów karnych, jako że wynik spotkania był nierozstrzygnięty. Niestety, w jej ósmej kolejce doszło (po raz pierwszy) do wspomnianego złamania zasad, a dokładnie przepisów ściśle określających sposób wyznaczania egzekutorek rzutów karnych - czytamy na początku pisma.

Do wykonania pierwszych pięciu rzutów karnych trenerzy muszą bowiem wyznaczyć pięć zawodniczek. Jeżeli wynik wciąż pozostaje nierozstrzygnięty, lista pięciu piłkarek musi zostać podana ponownie i mogą to być te same szczypiornistki, które stawały przed linią siódmego metra w pierwszych pięciu seriach. - Żadna zawodniczka nie może jednak dwukrotnie egzekwować rzutu karnego w seriach 6-10. To prawo przysługuje jej dopiero po upływie dziesiątej kolejki. A teraz przeanalizujmy, kto wykonywał rzuty karne dla Metraco Zagłębia w seriach 6-10 - czytamy w oświadczeniu MKS.

W szóstej serii do piłki podeszła Klaudia Pielesz, w siódmej - Kinga Grzyb. W następnych trzech na linii 7. metra ponownie kolejno pojawiły się Pielesz, Grzyb i jeszcze raz Pielesz.

- Klaudia Pielesz, która skutecznie wykonała rzut w szóstej kolejce karnych nie mogła zatem, zgodnie z przepisami gry w piłkę ręczną, stanąć przed linią siódmego metra ani w kolejce ósmej, ani w dziesiątej. To samo tyczy się Kingi Grzyb, która po siódmej kolejce następną szansą rzutu mogła dopiero dostać w kolejce jedenastej. Serie 8-10 zatem zostały zatem przeprowadzone z pogwałceniem przepisów gry w piłkę ręczną - czytamy w oświadczeniu lubelskiego klubu.

I dalej: - W sportowej walce zdobyliśmy jeden punkt i nie składamy protestu, wnosząc o powtórzenie spotkania. Nie chcemy wzmagać animozji w odwiecznej walce o mistrzostwo Polski na linii Lublin-Lubin, ponadto reprezentujemy nasze miasto w Pucharze Polski, w mistrzostwach kraju oraz w EHF Challenge Cup, gdzie dotarliśmy już do fazy półfinałowej. Kolejna podróż na Dolny Śląsk, aby powtórzyć mecz byłaby problematyczna przede wszystkim ze względu na nasz niezwykle napięty terminarz. Piłka ręczna zna takie przypadki, ale z Zagłębiem chcemy wygrywać tylko na boisku, nie przez walkowery czy powtórki spotkań - pisze zarząd MKS.

Co ciekawe, kontrowersje w sobotnim spotkaniu wywołał też nieuznany gol Valentiny Nestsiaruk, którego ta rzuciła równo z końcową syreną. Białorusinka była przy tym mocno atakowana przez rywalkę, ale sędziowie nie odgwizdali faulu i uznali, że bramka padła już po syrenie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski