Sponsorem głównym niedzielnego spotkania Startu był zwrot „w końcu”. To, że Start w końcu wygrał, to jedno. To, że Start w końcu prawidłowo, bez turbulencji, wszedł w zawody, to drugie. To, że w końcu nie pozwolił szybko odskoczyć rywalowi na dużą przewagę i nie musiał gonić wyniku, to trzecie. No i po czwarte w końcu lublinianie nie rozkojarzyli się w ostatnich minutach (a przynajmniej nie na tyle, by przegrać) i nie roztrwonili błyskawicznie, wydawałoby się bezpiecznego, prowadzenia.
Już od pierwszej kwarty podopieczni Pawła Turkiewicza pokazywali, że tego dnia „tanio skóry nie sprzedadzą”. Wymieniali ze Śląskiem cios za cios i nie dali odskoczyć przeciwnikowi na więcej niż trzy punkty.
Wyrównana gra toczyła się do końcówki trzeciej kwarty. Później kluczowe okazało się być wypracowanie kilkupunktowej przewagi i dopilnowanie jej do końca. Ukłony należą się w tym miejscu Janowi Grzelińskiemu, który w krótkim czasie zdobył cenne osiem punktów i zapewnił drużynie dużo spokoju.
W ostatniej części meczu było jeszcze trochę “nerwówki” bo Śląsk zaczął dochodzić do Startu, ale ponownie udało się odskoczyć i czerwono-czarni wracali do Lublina w dobrych humorach.
W spotkaniu wystąpił kontuzjowany przez ostatnie dwa tygodnie Jarosław Trojan.
Śląsk Wrocław 68
Start Lublin 75
Kwarty: 17-14, 17-20, 15-21, 19-20;
Śląsk: Smith 17, Kowalenko 14, Jarmakowicz 11, Heath 8, Madden 6, Jankowski 6, Chanas 3, Sutton 2, Kulon 1.
Start: Kellogg 20, Grzeliński 18, Chumakov 10, Jackson 5, Salamonik 5, Trojan 5, Poole 5, Ciechociński 2.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?