Do zdarzenia doszło w środę rano w pobliżu targowiska przy ul. Strażackiej w Kraśniku. - W pewnym momencie usłyszałam przeraźliwy pisk. Wyszłam ze sklepu żeby zobaczyć co się stało - opowiadała nam w czwartek pani Marzena, pracownica sklepu z akcesoriami hydraulicznymi przy ul. Strażackiej. - Zobaczyłam, że jakiś mężczyzna znęca się nad psem. Pani Marzena podeszła bliżej. - Ten człowiek miał w ręku młotek, którym uderzał zwierzę w głowę. Pies był zmasakrowany - opowiadała. Kobieta zawiadomiła policję. Funkcjonariusze zatrzymali mężczyznę. - Aleksander T. miał ponad dwa promile alkoholu w organizmie - poinformował mł. asp. Janusz Majewski z Komendy Powiatowej Policji w Kraśniku.
W miejscu zdarzenia funkcjonariusze znaleźli też narzędzie, którego użył oprawca. - To ważący około 1,5 kilograma młotek - mówił Majewski.
50-latek odpowie za znęcanie się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem. Pies, którego skatował kraśniczanin był w tak złym stanie, że musiał zostać uśpiony przez weterynarza.
Zwierzę należało do sąsiadki sprawcy. Aleksander T. miał się nim zaopiekować i znaleźć mu nowy dom. W zamian dostał kilkadziesiąt złotych.
- Dałam mu 40 złotych i poprosiłam, żeby znalazł Kiarze nowy dom - opowiadała nam wczoraj pani Apolonia, właścicielka skatowanego psa. To ona poprosiła o przysługę znajomego 50-latka. Tymczasem on, zamiast zaopiekować się zwierzęciem, zatłukł go młotkiem na ulicy. Do zdarzenia doszło w środę w Kraśniku.
- Nigdy bym nie przypuszczała, że ten człowiek będzie znęcał się nad zwierzęciem - przekonywała 78-latka.
Suczka, którą kobieta chciała oddać w dobre ręce, miała sześć lat. - Miałam trzy psy. Zawsze opiekował się nimi mąż, ale zmarł. Było mi ciężko, więc postanowiłam oddać jednego z nich - tłumaczyła pani Apolonia: - Strasznie przeżywam to, co się stało. W czwartek nie spałam całą noc. Gdybym tylko wiedziała, że to się tak skończy, nigdy nie oddałabym Kiary - zapewniała.
Kobieta mówiła też, że nigdy nie zapomni widoku skatowanego zwierzęcia. Zanim policjanci zatrzymali 50-letniego oprawcę, Kiara resztką sił zdołała doczołgać się do domu. - Miała całą zmasakrowaną głowę - wspominała kobieta ze łzami w oczach.
Młodzi oprawcy
Latem 2008 r. trzej nieletni spod Lublina brutalnie znęcali się nad szczeniakiem. Najpierw podpalali mu sierść. Kiedy zwierzę próbowało uciekać młodzieńcy kopali go i deptali. Swoją "zabawę" nagrali telefonem. W ubiegłym roku sąd skazał ich m.in. na karę poprawczaka w zawieszeniu.
Ze Zdzisławem Małyszem z Lubelskiej Straży Ochrony Zwierząt rozmawia Łukasz Chomicki
Mężczyzna katuje psa młotkiem. Jak Pan ocenia takie zachowanie?
To bestialstwo. Z drugiej strony wskazuje na nieprawidłowy stan umysłu człowieka, który dopuszcza się takiego czynu.
Jaka kara powinna spotkać za tego typu przestępstwo?
Sądy pobłażliwie traktują sprawców tego typu przestępstw. Uważam, że ludzie, którzy bestialsko mordują zwierzęta, powinni bez-względnie trafiać za kratki.
Kodeks karny za szczególne okrucieństwo nad zwierzęciem przewiduje dwa lata więzienia. Czy to nie za mało?
Nie wiem, czy dwa lata to wystarczająca kara. Z jednej strony tak. Z drugiej każdy skazany powinien być przymusowo skierowany na leczenie psychiatryczne.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?