Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Cugowski: Niech w Polsce rządzi nawet diabeł Boruta

Artur Borkowski
Krzysztof Cugowski: Okazuje się, że bycie patriotą, kimś, kto ma pojęcie o przeszłości naszego kraju, jego korzeniach, to jest bycie kimś nienormalnym
Krzysztof Cugowski: Okazuje się, że bycie patriotą, kimś, kto ma pojęcie o przeszłości naszego kraju, jego korzeniach, to jest bycie kimś nienormalnym Jacek Babicz/Archiwum
Polska nie może być wasalem kolejnego mocarstwa. Nie można wyjść z jednego wasalstwa i wkrochmalić się, oczywiście w inny sposób niż w czasach komunizmu, w kolejne. Nie może być tak, byśmy w naszym kraju nic nie produkowali - mówi Krzysztof Cugowski, wokalista Budki Suflera i były senator PiS. Kurierowi opowiada m.in. o przedwyborczych kłamstwach, o tym, kto powinien rządzić w Polsce za dwa lata i jaka jest jego recepta dla naszego kraju.

Wstajesz rano, włączasz telewizor i...
...i jako Polak jestem głęboko zaniepokojony tym, co dzieje się w naszym kraju. Ale jako człowieka, związanego kiedyś z polityką, najbardziej mnie męczy i denerwuje poziom dyskursu politycznego. Doskonale pamiętam całkowity jego brak za czasów PRL. Choć do nich nie wracajmy, bo szkoda na to czasu i nerwów. Po 89 roku poziom owego dyskursu był bardzo różny, lecz tego, co się z nim stało po 2005 roku, nie potrafię nawet skomentować.

Spróbuj.
Rozumiem, że po 1989 roku były tradycyjne podziały na postkomunistyczne i postsolidarnościowe rejony i to było rzeczą jakby zupełnie naturalną. Ale osiem lat temu wszystko zostało wymieszane w sposób zupełnie absurdalny. Jest to dzisiaj wielki problem dla Polski. Rok 2005 był teoretycznie największym sukcesem postsolidarnościowej Polski i polityków wywodzących się z tego korzenia. Sukcesem wyborczym. W Sejmie PO i PiS miały gigantyczną przewagę. W Senacie było 94 senatorów obu partii. I jeszcze prezydentem był Lech Kaczyński. Słowem, wszystko było należycie przygotowane do tego, żeby Polskę reformować w sposób skuteczny, gruntowny i bez najmniejszych problemów. To była sytuacja jasna i prosta. Mało tego, przekaz społeczny był podobny. Ci, co głosowali na PO - PiS, który miał wkrótce nastąpić i który miał spowodować wielkie zmiany w Polsce, byli na to przygotowani. Ten absurdalny rozłam był kwestią ambicji poszczególnych ludzi. Stan z 2005 roku w naszym kraju został zmarnowany i to marnowanie trwa do dzisiaj.

Poszczególni ludzie, czyli kto?
Nie byłem nigdy tak blisko nich, żeby powiedzieć - to ten. Ta szansa dla Polski, która pojawiła się w 2005 roku, będzie trudna do powtórzenia, a jej zmarnowanie będzie w przyszłości potraktowane przez historię bardzo surowo. Możliwe, że za jakiś czas historycy dotrą do dokumentów, wypowiedzi osób zainteresowanych i dowiemy się, kto tak naprawdę zawinił, że wówczas nie udało się mądre naprawianie Polski.

Pamiętasz jeszcze rozczarowanie po dwóch latach swojego senatorowania?
Byłem rozczarowany po dwóch dniach, kiedy już było wiadomo, że z tego wszystkiego nic nie wyjdzie. Gdybym był w Sejmie, złożyłbym mandat i na moje miejsce wszedłby ktoś następny z listy, nie byłoby żadnego problemu. Ale ja byłem senatorem. Zaczęliśmy liczyć z moimi znajomymi, że moja rezygnacja kosztowałaby podatników około dwóch milionów. Nikt by nie wierzył w moje uczciwe podejście do sprawy. Mówiliby - zrobił sobie jaja, a teraz my mamy za to płacić!

I dajesz radę żyć bez polityki?
Daję, choć generalnie nie da się żyć bez polityki, polityków, parlamentu, który nie wiadomo dlaczego ma zawsze takie niskie notowania. Przecież w porównaniu z parlamentem PRL-owskim to jest inny świat. Może wizerunki posłów ludzi denerwują?

Dziwisz się? Ludzie mają zwyczajnie dosyć facetów, którzy publicznie obrzucają się błotem.
Dzisiaj w Polsce polityka jest tabloidalna. Głównym pomysłem na programy publicystyczne w TV jest zapraszanie trzech posłów z trzech zantagonizowanych partii i lekkie ich podpuszczanie. Prowadzący program już nic nie musi robić. I wszyscy są w rynsztoku. Zastanawiam się wtedy, skąd u tych ludzi wzięła się taka dzika nienawiść? Oni mają ją w oczach. To są jakieś patologiczne zmiany. Psychiatra powinien powiedzieć, czy tacy ludzie mają prawo wypowiadać się publicznie. Zdaję sobie oczywiście sprawę, że ludzie są różni, że partie są różne, że każdy z nas może mieć różne podejście do wszystkiego, ale nie wolno przekraczać pewnych granic. Szczególnie tym osobom, które są przedstawicielami narodu. Swój udział mają w tym media, bo chcą mieć show. Śmieszność całej sytuacji polega na tym, że tych trzech wojowników, którzy skaczą na siebie przed kamerą telewizyjną, zaraz po wyjściu ze studia idzie na wódkę i śmieje się w kułak. Są też media przyzwoite.

Jak oceniasz swój wpływ na politykę w latach 2005-2007?
Był niewielki. Następny polski fenomen to Senat. Wiem, bo to miejsce przez te dwa lata trochę poznałem. Jeśli istnienie Senatu ma mieć sens, to nie może być on przedłużeniem ław sejmowych, gdzie obowiązuje dyscyplina partyjna. To jest absurd, głosowanie z klucza partyjnego. Koło mnie siedział profesor prawa, który jak miał za czymś głosować, to łapał się za głowę i mówił - przecież studenci mnie zjedzą. On też już więcej nie startował. W założeniu miało przecież być tak, że w Senacie będą ludzie, którzy mają swoje poglądy, mogą je wyrażać. Sejm nr 2 na sto osób to strata czasu i pieniędzy.

Jaka jest Polska 2013?
Polska nie może być wasalem kolejnego mocarstwa. Nie można wyjść z jednego wasalstwa i wkrochmalić się, oczywiście w inny sposób niż w czasach komunizmu, w kolejne. Nie może być tak, byśmy w naszym kraju nic nie produkowali. Właściwie byli tylko konsumentami towarów, które są wytwarzane gdzieś w sposób totalny. Wyciągamy węgiel z ziemi, rudę miedzi. A co z gazem łupkowym? To trudna technologia, ale skoro innym się udaje, my też próbujmy. Bo już dzisiaj mamy poważne kłopoty energetyczne. Od lat osiemdziesiątych nie wybudowano w Polsce ani jednej elektrowni. Nie da się nie prowadzić polityki gospodarczej. Z każdej ulicznej sondy, przeprowadzonej wśród ludzi młodych wynika, że po skończeniu szkoły, marzą tylko o tym, żeby jak najszybciej wyjechać za granicę i mieć dobrą pracę. To jest dramat, tak nie może być. Takiej sytuacji rządzący nie mogą tolerować. Wiele z tych problemów mnie nie dotyczy. Mam tyle lat, ile mam, jakoś tam swojego czasu dożyję. To, że mam mieć emeryturę w wysokości 700 zł - trudno. Na szczęście potrafię jeszcze coś zrobić za co mi zapłacą. Póki jestem zdrowy. Ale są ludzie, którzy mają 1000 zł emerytury i żadnej szansy na dorobienie sobie. I muszą żyć! Politycy omijają ten "śmierdzący" temat szerokim łukiem. A przecież mamy większy procent ludzi w wieku emerytalnym niż w produkcyjnym. To się skończy katastrofą. I jeszcze nie ma żadnej polityki społecznej, rodzinnej, żeby namówić ludzi na dzietność. Jeśli rodzi się coraz mniej dzieci, jeśli prognoza jest taka, że do 2040 roku będzie nas 30 milionów, to znaczy, że Polska już teraz zaczyna wymierać.

Kto powinien rządzić w Polsce za dwa lata?
Nie mam pretensji o to, kto będzie rządził i jak. Niech rządzi nawet diabeł Boruta, tylko niech powie, jak to ma być dalej. Jestem święcie przekonany, że gdyby dzisiaj wystąpił...

...premier?
To jest nie moja rzecz, ktokolwiek, kto będzie rządził i powiedział nam wszystkim: słuchajcie jest tak, tak i tak, tego nie możemy zrobić, a to możemy. I, że jest klęska, bo ona jest w wielu dziedzinach. A dzisiaj cały czas tych biednych ludzi się oszukuje. Opowiada im bajdy. A o co chodzi? A oto chodzi, żeby wygrać kolejne wybory. No bo przecież, jak by ktoś wyszedł i powiedział: jest tak i tak, to może by go w następnych wyborach nie wybrali, bo jak doprowadziłeś do takiego stanu, to odejdź. Bez wyjątków wszystkie partie polityczne i ich szefów już dzisiaj interesują następne wybory. Więc nie ma co się zastanawiać, co zrobić przez najbliższe dwa lata, tylko co zrobić, żeby za dwa lata być znowu wybranym.

Może ratunek jest w PiS?
Nie wiem. Jak patrzę na to, co się dzieje z PiS, to jest mi strasznie przykro. Z partii zostało wypędzonych lub sami odeszli, naprawdę bardzo wielu wartościowych ludzi. Część odeszła z racji własnych wygórowanych ambicji, część została wypchnięta z różnych innych powodów. I na dobrą sprawę PiS to jest Jarosław Kaczyński, który jest wielkim politykiem z wizją państwa. Ale on jest jeden. I wiele tzw. gęb, które mu się przykleja, to zasługa jego ludzi. W PiS nie ma zespołu. I to jest cały problem. Jeśli oni wygrają, będą musieli mieć wówczas koalicjanta. Kogo? I wracamy do punktu wyjścia. Ja wiem, co to znaczy być w koalicji. Przecież wtedy były te nieszczęsne koalicje z Samoobroną i LPR.

Który polityk jest dla Ciebie autorytetem?
Bardzo szanuję Jarosława Gowina. Znam go od ośmiu lat. Razem byliśmy w Senacie. On był w klubie PO, ja w PiS. Tak jak on powinien mówić do społeczeństwa polityk, ale czy to się podoba większości obywateli? Nie wiem. Gowin daje nadzieję na zmiany, przede wszystkim dyskursu politycznego.

Czujesz się patriotą?
Okazuje się, że bycie patriotą, kimś kto ma pojęcie o przeszłości naszego kraju, jego korzeniach, to jest bycie kimś nienormalnym. Taki jest dzisiaj wydźwięk kampanii medialnej przetaczającej się przez Polskę. Ten stan rzeczy ma swój początek w 2005 roku, choć jest związany z zupełnie innym wydarzeniem - śmiercią Ojca Świętego. Po 2005 całe to lewactwo ruszyło do ataku. To widać wszędzie. Widać w wielu mediach. To skandal, żeby w II i III klasie liceum nie było lekcji historii. Nie chcemy, żeby młody człowiek znał historię swojego kraju?!

Masz receptę na Polskę?
Jedynym sposobem, żeby kraj ruszył z miejsca jest powrót do PO-PiS, ale myślę, że z ludźmi, którzy przewodzą tym partiom jest to niemożliwe. Mamy jeszcze dwa lata do wyborów. Wszystko się może zdarzyć. Ale ludźmi trzeba potrząsnąć. Dopóki mają jako taką egzystencję, to nikogo nic nie obchodzi. Dopóki jakoś tam przędą, dopóki stać ich na benzynę do stuletnich samochodów, którymi jeżdżą, to jest OK. Ale przecież szkoda czasu, szansy z przystąpienia do Unii Europejskiej, tych pieniędzy. Wszystkie polskie miasta są rozkopane, ale chwała Bogu, że w końcu te drogi powstają. Chociaż chciałoby się czegoś więcej.

Może się jednak PO dogada z PiS?
Teraz opozycja robi wszystko, żeby ekipa rządząca się wywróciła. To po wyborach role się odwrócą, błędne koło. Dlatego ciągle wracam do 2005 roku. To była jedyna okazja, oby się powtórzyła, żeby Polskę uzdrowić na długie lata.

Ostatnie pytanie - muzyczne. Jak będą wyglądały w przyszłym roku 40. urodziny Budki Suflera?
Są one troszeczkę niedoszacowane, bo gramy znacznie dłużej. Czterdzieści lat temu powstał "Sen o dolinie", który stał się naszą pierwszą znaną piosenką. Myślimy o bardzo znaczącym koncercie w lipcu 2014, ale szczegółów tego przedsięwzięcia nie mogę dzisiaj zdradzić. Na pewno będzie nowa płyta. Szykujemy już dwie premierowe piosenki na dobry początek, którymi chcemy zainteresować internautów, bo w polskich stacjach radiowych rocka się nie gra. Może nie jesteśmy w wielkiej ofensywie, choćby z tytułu wieku, ale na pewno przyszły rok będzie dla nas chwilą zastanowienia się nad dalszym istnieniem. Zobaczymy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski