Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Księża uwierzyli w cud na giełdzie

Witold Michalak
- Część długów oskarżona spłaciła - stwierdziła sędzia Katarzyna Żmigrodzka
- Część długów oskarżona spłaciła - stwierdziła sędzia Katarzyna Żmigrodzka Małgorzata Genca
Elżbieta W. to osoba o ponadprzeciętnej inteligencji - uznali biegli. Kobieta swojego intelektu użyła do oszukiwania innych. Nabiła w butelkę ponad setkę osób i wyłudziła od nich 4,5 mln zł. W poniedziałek kobieta została skazana. Ma spędzić w celi 7 lat. Dokładnie tyle, ile trwał jej oszukańczy proceder.

Jedną z ofiar oskarżonej jest Teodora Maiło. - Byłam wdową z trójką dzieci, kiedy przyszła do mnie i zaproponowała, że mi pomoże - opowiada pokrzywdzona o oszustce.

Przekazała jej ponad 40 tysięcy złotych. Pieniądze miały trafić na giełdę, gdzie według obietnic Elżbiety w krótkim czasie miały być pomnożone.

- Miałam prawo jej wierzyć. Mieszkałyśmy po sąsiedzku, dom w dom. Znałam ją od urodzenia - mówi pani Maiło.

Pokrzywdzona nie odzyskała ani grosza z majątku powierzonego znajomej. Kiedy sprawa trafiła do prokuratury, okazało się, że oszukanych osób jest więcej. Elżbieta W. bezwzględnie i cynicznie wykorzystywała ludzką naiwność.

- Za tymi czynami kryje się wiele ludzkich krzywd - mówiła sędzia Katarzyna Żmigrodzka.

Pokrzywdzeni twierdzili, że przez oszustkę wpadli w tarapaty finansowe, które miały wpływ na ich życie. Mówili sądowi, że z tego powodu dochodziło do rozwodów i chorób.

Elżbieta W. przez lata pracowała w banku, dzięki temu skutecznie budowała wizerunek osoby, która o finansach wie wszystko. Od 1994 roku zaczęła wyszukiwać ofiary. Obiecywała zawrotne zyski na giełdzie, zapewniała o możliwości korzystnego zakupu mieszkań. Ludzie jej bezgranicznie ufali i powierzali pieniądze. Wśród ofiar Elżbiety W. znaleźli się jej znajomi, lekarze, nauczyciele akademiccy i kilkunastu księży. Tych ostatnich oskarżona urabiała, pokazując wspólne zdjęcie z papieżem lub opowiadając o pielgrzymkach do Watykanu.

Kiedy pokrzywdzeni zaczęli przychodzić do oszustki, domagając się zwrotu pieniędzy, Elżbieta W. nie dawała za wygraną. Opowiadała o krachu na giełdzie. Prosiła o pomoc Jana Z., który wcielał się w rolę adwokata, prezesa banku lub spółdzielni mieszkaniowej i tłumaczył sytuację na rynku.

Elżbieta W. oddała część wyłudzonych pieniędzy. Sąd polecił jej zwrot reszty. Wyrok nie jest prawomocny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski