Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech Sprawka: To nie jest wielka rewolucja

Agata Wójcik
Lech Sprawka
Lech Sprawka archiwum Lecha Sprawki
Lech Sprawka, poseł Prawa i Sprawiedliwości, były kurator oświaty i były wiceminister edukacji.

Dużo się zmieniło i jeszcze się zmieni w oświacie. Czy taka rewolucja jest potrzebna?
Myślę, że to nie jest wielka rewolucja. Trzeba podkreślić, że w okresie ostatnich ośmiu lat, czyli dwóch kadencji PO, wydarzyło się trochę złych rzeczy. Pierwsza z nich to obniżenie wieku obowiązku szkolnego do 6 lat. Zniszczono bardzo dobry model, który polegał na tym, że w oddziale zerowym wychowania przedszkolnego rozpoczynała się formalna edukacja - dzieci uczyły się trzech podstawowych umiejętności: czytania, pisania i liczenia. Dzięki temu faktyczna, wczesna edukacja trwała cztery lata. Odpowiedź na pytanie: kto jest lepiej przygotowany do edukacji w klasach IV - VI, czy ten, który kształcił się w ramach edukacji wczesnoszkolnej przez cztery, czy trzy lata, jest prosta.

Obowiązek szkolny dla sześciolatków już cofnięto. Co było tym drugim złym pomysłem?

Zdemolowanie, i mówię to z pełną odpowiedzialnością, kształcenia w szkołach ponadgimnazjalnych. Na czym ta demolka polegała? Otóż, wprowadzono „michałki”, czyli bloki przyroda oraz historia i wiedza o społeczeństwie. Spowodowało to drastyczne ograniczenie kształcenia, szczególnie w zakresie fizyki, chemii, geografii i biologii, w mniejszym stopniu, ale również, historii i wiedzy o społeczeństwie. W przypadku przedmiotów przyrodniczych ograniczono kształcenie na poziomie podstawowym do jednej godziny tygodniowo i to tylko w pierwszej klasie. Jeżeli uczeń, przykładowo, wybrał rozszerzenie z matematyki, fizyki i języka obcego, oznacza to, że w zakresie pozostałych trzech przedmiotów już się nie kształcił.

Jak to wpływa na uczniów?
A jak przygotować do studiowania na politechnice absolwenta, który z matematyki i fizyki jest dobrze przygotowany, ale chemię skończył dwa lata temu? I to w wymiarze jednej godziny tygodniowo. Na uczelniach technicznych robi się w tym momencie kursy wyrównawcze w zakresie tych przedmiotów. Konieczna jest więc zmiana organizacji kształcenia z tych przedmiotów.

Kolejną ważną, zapowiedzianą już, zmianą jest likwidacja sprawdzianu szóstoklasisty. Co Pan o tym sądzi?
Pomysł będzie dobry, ale pod warunkiem, że w jego miejsce zostaną wprowadzone sprawdziany wiedzy i umiejętności, prowadzone w trakcie procesu kształcenia, przygotowywane przez okręgowe komisje egzaminacyjne. Pozwolą one dyrektorom i kuratorom oświaty ocenić efekty kształcenia danego nauczyciela czy całej szkoły. Jeżeli miałoby to oznaczać tylko i wyłącznie likwidację sprawdzianu i nic poza tym, to miałbym wątpliwości, bo stracilibyśmy informację o tym, co się dzieje w podstawówce.

Najwięcej emocji wzbudza jednak likwidacja gimnazjów. Co z nimi będzie?
Dla mnie te pytania nie są łatwe, z tego powodu, że nie podzielam nadziei tych, którzy uważają, że likwidując gimnazja naprawią wszystkie negatywne zjawiska w systemie edukacji. Jednym z argumentów zwolenników likwidacji tych szkół jest postulat wydłużenia nauki w liceum do czterech lat. Patrzą na nie jednak przez pryzmat wad w podstawie programowej i organizacji kształcenia, wprowadzonych szkodliwą reformą z 2008 roku. Uważam, że można przywrócić wartość kształcenia w liceach bez wydłużania ich do czterech lat. Ważne, by dobrze napisać podstawę programową, dobrze rozłożyć jej realizację w czasie i ciągle doskonalić nauczycieli, a zmianę ustroju bym sobie darował.

Wracając do gimnazjów, jakie konsekwencje może mieć ich likwidacja?
Należy pamiętać, że każdej dużej zmianie ustroju szkolnego towarzyszą duże problemy organizacyjne, szczególnie na terenach gmin wiejskich. Ponieważ złudna jest też nadzieja, że znajdzie się idealny ustrój, który będzie dobry w warunkach dużego miasta, miasteczka i gminy wiejskiej. Każdy ustrój szkolny najłatwiej wdrożyć w wielkim mieście, natomiast w przypadku gmin wiejskich trzeba postępować bardzo ostrożnie, bo można spowodować kolejny impuls do likwidacji szkół.

Nowością ma być także wprowadzenie obok „Naszego elementarza” dwóch innych podręczników.
To była anomalia, że ministerstwo edukacji było wydawnictwem i autorem podręcznika. Znając jego wady, myślę, że nie jest to ruch w złym kierunku. Pewnie podwyższy on poziom oferty. Nie ukrywam, że jestem zwolennikiem wprowadzania konkursu na najlepszy podręcznik na wszystkich etapach edukacyjnych. Byłby to wyścig jakościowy dla wydawnictw, a nie spełnienie enigmatycznych kryteriów, które obowiązują w obecnej procedurze dopuszczania podręczników do użytku szkolnego.

Nauczyciele od kilku lat domagają się podwyżek. Czy mogą się ich spodziewać?
Mój pogląd jest taki, że już w tym roku powinna być przynajmniej waloryzacyjna podwyżka. Dlatego, że doszło do pewnej równowagi płacowej po podwyżkach w latach 2008 - 2011 i małej waloryzacyjnej w 2012 roku. Niestety, po kolejnych czterech latach braku podwyżki, relacja wynagrodzeń nauczycieli w stosunku do przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej spadła poniżej wskaźnika z 2007 roku. Dlatego podwyżka jest konieczna. Rozmawiała Agata Wójcik

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski