Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Lot do wolności” Linkowskiego. Uprowadzonym samolotem ze Świdnika do Berlina Zachodniego

Katarzyna Piekarczyk
Katarzyna Piekarczyk
Nowy film Grzegorza Linkowskiego „Lot do wolności” to filmowy dokument o brawurowej ucieczce lotniczej ze Świdnika do Berlina Zachodniego na amerykańskie lotnisko Tempelhof w październiku 1983 r. Reżyser przyznaje, że udało stworzyć się film bez użycia dronów.

Kiedy pojawił się pomysł na realizację filmu?
Współscenarzysta Krzysztof Załuski przyszedł do mnie dwa lata temu i opowiedział historię uprowadzenia samolotu i ucieczki. Przypomniało mi się, że znam Leszka Piłata, który był pilotem, ale nie wiem co się z nim stało. Równolegle Piotr Jankowski, prowadzący portal „Świdnik na kartach historii” zainteresował tym tematem Krzyśka. Pokazał mu zdjęcia uprowadzonego samolotu, Jaka 12 A. Pracownicy IPN pomogli nam szukać materiałów, które gromadziła ówczesna Służba Bezpieczeństwa na temat uciekinierów i tych, którzy pracowali na lotnisku w aeroklubie świdnickim i lubelskim. Udało nam się nakręcić wszystkie sceny bez użycia dronów z dwóch samolotów: z Jaka 12 A i z Wilgi.

Jak udało się odnaleźć głównego bohatera, zachęcić go do udziału w filmie?
Leszek Piłat przyleciał do Polski z USA w czerwcu 2018 roku. Pozyskiwaliśmy informację poprzez znajomych i rodzinę, po nitce do kłębka, w końcu wylądowaliśmy w domu jego siostry w Nisku. Równocześnie odnalazłem go na Facebooku. Przypomniał sobie, że lata temu spotykaliśmy się w akademiku Femina i na Wydziale Pedagogiki. Namawianie go do wzięcia udziału w zdjęciach trwało 2-3 miesiące. Zorganizowaliśmy mu przylot i miesięczny pobyt w kraju. Na planie spotykał się z dawnymi kolegami, nie było to reżyserowane.

Musiał pan połączyć losy bohaterów z wielką historią.
Film składa się z trzech warstw: dokumentalnej, fabularyzowanej i animacyjnej o charakterze edukacyjnym. Mamy jeszcze do tego rzeczywistość w papierach SB, które odkrył IPN w Lublinie. Chciałem połączyć to, co dzieje się w opowieści bohaterów z prawdą historyczną.

Uprowadzić samolot i uciec - to wyjątkowo brawurowy wyczyn.
Ucieczka była planowana. Mamy rok 1983 rok, końcówkę stanu wojennego. Są obostrzenia, reżim, ludzie mają utrudnione poruszanie się w aeroklubach, a władza mocno tego pilnuje. Leszek leci do Leszna, aby zwrócić szybowiec. Kolega siedzi za sterami szybowca, który jest ciągnięty przez Jaka. Odwieźli szybowiec, a potem razem wystartowali Jakim 12 A wracając niby do Lublina po kilkunastu minutach zbaczają z trasy, lądują na terenie PGR-u, gdzie do samolotu dosiadło się dwóch kolegów w tym jeden ze swoim 4 letnim synem. Uprowadzenie samolotu dla władz PRL było aktem terroryzmu.

Wymarzona wolność - czym ona była dla bohaterów filmu?
Mój film pokazuje gorzką prawdę na temat wyboru dotyczącego wolności w życiu człowieka. Dla mnie jest to film o tożsamości ludzkiej, wyborze drogi życiowej w warunkach ekstremalnych. Ten kto lata, jest pilotem, ma głowę w chmurach i widzi inaczej, nawet swoje życie codzienne i rodzinne. Latając w chmurach łatwiej jest przekroczyć barierę decyzyjności, spojrzeć do przodu z nadzieją. Potem oglądając się wstecz widać, że ta nadzieja jest gorzka, a lot do wolności okazał się mieć różne oblicza i barwy.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski