Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lubelskie: Była pielęgniarka kradła w szpitalach (WIDEO)

FAJ
materiały policji
34-letnia Danuta K. wpadła, bo funkcjonariusze od dłuższego czasu analizowali zgłoszenia dotyczące szpitalnych kradzieży.

- Pokrzywdzonymi byli pacjenci, którzy zazwyczaj tracili gotówkę i dokumenty - wyjaśnia podkom. Renata Laszczka-Rusek z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. - Kobieta została zatrzymana w jednym z lubelskich hoteli. W jej pokoju policjanci znaleźli kilkadziesiąt portfeli i portmonetek, dowody osobiste, legitymacje oraz recepty i rachunki wystawione na nazwiska osób pokrzywdzonych - dodaje.

Złodziejka działała według sprawdzonego planu. Wchodziła na szpitalne oddziały w fartuchu. Okradała osoby starsze, niedołężne, po zabiegach. - Oferowała im swoją pomoc, poprawiała łóżko, pomagała w zjedzeniu posiłków. Później wykorzystując chwilę ich nieuwagi, kradła z szafek portfele z pieniędzmi i dokumentami - wyjaśnia Laszczka-Rusek.

Czytaj także: Ukradła ponad 400 portfeli w lubelskich szpitalach

34-latka wiedziała, jak poruszać się po oddziałach, bo do 2009 r. pracowała jako pielęgniarka. Zaczęła kraść, bo straciła pracę. "Działała" na terenie całego województwa, a nawet z Warszawy. Na szpitalnych oddziałach mogła "grasować" nawet dwa lata. - Kobieta nie miała stałego miejsca zamieszkania. W sierpniu tego roku uciekła z hotelu w Puławach, nie płacąc rachunku. W jej pokoju policjanci znaleźli ponad 400 skradzionych portfeli - informuje Laszczka-Rusek. Teraz grozi jej do 5 lat więzienia.

Niewykluczone, że złodziejkę widział personel Okręgowego Szpitala Kolejowego w Lublinie. - Jakiś czas temu na oddziale urazowo-ortopedycznym pojawiła się osoba, podająca się za krewną jednego z pacjentów. Weszła do łazienki. Po jakimś czasie wyszła stamtąd przebrana w lekarski fartuch - opowiada Beata Wójcik, naczelna pielęgniarka szpitala przy ul. Kruczkowskiego.

Do kradzieży dochodzi też w innych placówkach. - Skala problemu jest na pewno większa niż zgłaszalność. Dlatego nie wykluczam, że wśród znalezionych w hotelu portfeli, mogą być i te należące do naszych pacjentów - przyznaje Marta Podgórska, rzeczniczka szpitala klinicznego nr 4 przy ul. Jaczewskiego. - Chorzy mogą złożyć swoje rzeczy w depozycie. Informujemy ich również, by nie zabierali ze sobą na oddział np. biżuterii, bo my za te rzeczy nie odpowiadamy. Dlatego gotówkę czy telefon komórkowy powinni zabierać ze sobą, jeśli wychodzą z sali - dodaje. - Niestety nie wszyscy biorą sobie do serca te wskazówki. - Potem znajdujemy w koszach na śmieci puste portfele. Były takie przypadki - mówi Podgórska.

W samym Lublinie od początku roku doszło do około 80 kradzieży w szpitalach. Większości można by uniknąć, gdyby pacjenci pilnowali swoich rzeczy. - Jakiś czas temu na szpitalnym korytarzach wisiała informacja o tym, by nie zostawiać w szafce przy łóżku rzeczy osobistych. Każdy pacjent, który idzie np. na badania może swój portfel czy zegarek złożyć w depozycie. Ale nie wszyscy korzystają z tej możliwości - przyznaje Jarosław Buczek, rzecznik szpitala MSWiA w Lublinie. - Złodzieje najczęściej grasują na oddziałach, zwykle podają się za krewnych pacjentów. Są sprytni. Bywa, że "po fakcie" chorzy nie potrafią nawet powiedzieć czy złodziej to kobieta czy mężczyzna - mówi Andrzej Ciołko, rzecznik Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego przy al. Kraśnickiej.


Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski