Po 24 lutego lekarze z Ukrainy zostali przyjęci m.in. do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Białej Podlaskiej i szpitala we Włodawie. Liczba ukraińskich specjalistów na lubelskich oddziałach byłaby wyższa, gdyby nie bariera językowa.
– Mamy braki w niektórych specjalnościach, m.in. anestezjologii, więc chętnie zatrudnilibyśmy osoby z Ukrainy, ale podstawowym wymogiem jest znajomość języka polskiego przynajmniej na poziomie podstawowym – przyznaje Alina Pospischil, rzeczniczka SPSK 4.
W świetle obowiązującego prawa osoba z Ukrainy nie musi dokumentować znajomości języka polskiego, żeby mogła pracować z pacjentem. Szpitale jednak kładą nacisk na to, żeby lekarz z zagranicy był w stanie porozumieć się z chorym.
– Zgłosiło się do nas od kilku do kilkunastu osób, głównie lekarek, które niedawno opuściły swój kraj. Były to osoby nierzadko z dużą wiedzą i imponującym doświadczeniem. Szpital chętnie zatrudniłby je, tym bardziej że istnieją braki kadrowe wśród lekarzy niektórych specjalizacji. Niestety, wszystkie te osoby nie mówiły w języku polskim nawet na poziomie podstawowym. Jego znajomość jest potrzebna nie tylko do komunikacji z pacjentem, ale przede wszystkim do sporządzenia dokumentacji medycznej – przypomina Pospischil.
Pracy z pacjentem bez znajomości języka nie wyobraża sobie Vadym Abramchuk, rehabilitant w Klinicznym Oddziale Rehabilitacji SPSK4. W lubelskim szpitalu leczy od 2005 r. Polskiego uczył się sam.
– Jak przyjechałem z Ukrainy do Polski, to w ogóle nie znałem języka. Wydaje się, że polski i ukraiński są podobne, jednak różnic było dość dużo – nie ukrywa Abramchuk. Najwięcej jest ich według niego w terminologii medycznej. – Słownictwo specjalistyczne w Polsce ogromnie się różni od ukraińskiego. Nawet nie ma co tego porównywać. Jeśli ktoś nigdy nie miał z tą terminologią styczności, zupełnie nie będzie wiedział, o co chodzi. Wiem, że teraz polskie prawo dopuszcza do pracy lekarzy, którzy nie znają polskiego. Rozumiem, że to wyjście naprzeciw Ukraińcom i komuś się to wydaje dobrym rozwiązaniem, ale z praktycznego punktu widzenia nie ma mowy, żeby lekarz, który nie zna języka, mógł opiekować się pacjentem – przekonuje rehabilitant.
Leszek Buk, prezes Lubelskiej Izby Lekarskiej przypomina, że są jeszcze inne rzeczy, które musi przyswoić Ukrainka lub Ukrainiec zaczynający pracę w polskim szpitalu.
– Może mieć doświadczenie zawodowe, ale trzeba pamiętać, że wchodzi na nowy rynek. W każdym kraju są inne standardy, jeśli chodzi o dawki leków, nie mówiąc już o tym, że mają zupełnie inne nazwy – wylicza Buk.
Czy według niego możemy się spodziewać, że do lubelskich szpitali zgłosi się więcej lekarzy z Ukrainy? – Lekarze są służbą jak każda inna. Nie mogą wyjechać z Ukrainy, są zmobilizowani i muszą być na miejscu, przyjeżdżają tylko matki z dziećmi. Minister miał uzdrowić polską medycynę, sprowadzając dziesiątki tysięcy lekarzy z zagranicy, ale nie osiągnął zapowiadanego celu. Braki kadrowe są tak duże, że do naszego województwa musiałoby przyjechać przynajmniej tysiąc lekarzy, żebyśmy faktycznie odczuli, że ktoś przyjechał – przekonuje prezes Buk.
- Moda w Łęcznej. Jakie kreacje uchwyciły kamery Google Street View? Zobacz
- Najlepsze cukiernie w Lublinie. W ich słodkościach się zakochasz! Zobacz ranking
- Witamy w Lublinie! Kolejna aktorka przeprowadziła się do „Miasta Inspiracji”
- Miasto artystów. Tak wyglądał Kazimierz Dolny w XX wieku. Zobacz
- Znamy najlepszych uczniów i uczennice Lubelszczyzny
- Dzień bez plecaka. Kreatywność uczniów zaskoczyła nawet nauczycieli. Zdjęcia i wideo
Nowy mammograf w gnieźnieńskim szpitalu
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?