18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lubelskie skarbniczki: Elżbieta Mocior i Irena Szumlak

Aleksandra Dunajska
Irena Szumlak  miejskim ministrem finansów jest od dwudziestu trzech lat. Obecnie pracuje już z szóstym prezydentem
Irena Szumlak miejskim ministrem finansów jest od dwudziestu trzech lat. Obecnie pracuje już z szóstym prezydentem Jacek Babicz
Nieraz muszą się wykazać sporą kreatywnością, żeby środków wystarczyło nie tylko napensje czy utrzymanie szkół, ale także np. na inwestycje. Wbrew temu, co same mówią, dzierżą w rękach dużą władzę. W lubelskich samorządach pracują od początku ich istnienia. O kim mowa? O skarbniczkach: Elżbiecie Mocior i Irenie Szumlak.

Polityczne wichry im niestraszne

Irena Szumlak jest skarbnikiem miasta Lublina od 1990 roku, pracuje już z szóstym prezydentem. Elżbieta Mocior kieruje wojewódzkimi finansami od 1999 roku, Krzysztof Hetman to "jej" ósmy marszałek. I choć samorządami targały różne polityczne wichry a ekipy, zwłaszcza we władzach województwa, często się zmieniały, szefowe finansów pozostają na swoich stanowiskach.

- Głównie dlatego, że są z dala od polityki - ocenia Krzysztof Grabczuk, były marszałek, obecnie wicemarszałek województwa lubelskiego. - Poza tym - o dobrego skarbnika nie jest dziś łatwo. Liczy się nie tylko wiedza, ale też doświadczenie. Im ktoś dłużej w tym "siedzi", tym jest lepszy. Sprawdzonych skarbników się więc po prostu nie zmienia. Pani Mocior jest nie tylko główną księgową, ale kimś znacznie więcej. Osobą, która musi znać się nie tylko na finansach, ale na całości funkcjonowania samorządu. Poza tym liczy się budowane przez lata zaufanie: musimy w zarządzie wiedzieć, że dokumenty, które pani skarbnik podpisze, możemy podpisać także my - podkreślaGrabczuk.

Szef chwali, opozycja docenia
Nieraz musiały sobie radzić z trudnymi sytuacjami.

- Najgorsza, jaką pamiętam, była na samym początku istnienia samorządu województwa, w 1999 r. - wspomina Elżbieta Mocior.

Ministerstwo, przekazując samorządom województwa obowiązek utrzymania kolumn transportu sanitarnego, nie dało na ten cel pieniędzy. W rezultacie pracownicy nie otrzymali wynagrodzeń i przyszli z żądaniem ich wypłaty pod Urząd Marszałkowski. Żeby je mogli dostać, powinny się najpierw zmienić przepisy.

- Baliśmy się im powiedzieć, że będą musieli tak długo czekać. Zdecydowaliśmy więc, że zaciągniemy pożyczkę. I to w błyskawicznym tempie, bez zgody sejmiku. Baliśmy się strasznie tego rozwiązania, z drugiej strony wszystkie samorządy tak wówczas postąpiły. Potem rząd oczywiście przelał pieniądze. To był jeden raz, gdy postąpiliśmy niepoprawnie. Ale zrobiliśmy to dla dobra społecznego - wspomina Mocior.

Szefowie pań skarbniczek, byli i obecni, wypowiadają się o nich w samych superlatywach. - Irena Szumlak to świetny fachowiec. Realizujemy teraz bardzo wymagający program inwestycyjny na około 2 mld zł a pani skarbnik świetnie poradziła sobie z montażem finansowym tych inwestycji - nie może się nachwalić prezydent Krzysztof Żuk.

- Skarbnikiem może być tylko ktoś o potężnej wiedzy z zakresu finansów, ktoś stąpający twardo po ziemi. Dobrego skarbnika musi cechować ogromna intuicja i decyzyjność. Taka właśnie jest pani Mocior - wystawia laurkę marszałek Krzysztof Hetman.

Bardzo dobre zdanie o pracy Ireny Szumlak ma także były prezydent Lublina Andrzej Pruszkowski: - Pani Szumlak to profesjonalistka, czująca odpowiedzialność za publiczne pieniądze. Potrzeb jest zawsze więcej niż pieniędzy na ich realizację, dlatego układanie budżetu to w pewnym sensie sztuka dzielenia zadowolenia. I ona świetnie potrafi to robić - uważa.

Skarbniczki chwali także opozycja. - To osoba niezwykle kompetentna, mająca wielką cierpliwość do radnych w wyjaśnianiu różnych budżetowych kwestii, a jednocześnie stanowcza - wylicza zalety Elżbiety Mocior Ewa Dumkiewicz -Sprawka, radna województwa z PiS.

- Pani skarbnik jest zawsze dostępna dla radnych, merytorycznie przygotowana do rozmowy - mówi o Irenie Szumlak Sylwester Tułajew, radny miejski PiS. Nie przeszkadza to obecnym rajcom opozycji zarzucać władzom miejskim, że zadłużają Lublin na niespotykaną skalę. - Przecież trudno mieć o to pretensje do pani skarbnik. Jest po prostu urzędnikiem, chociaż wysokiego szczebla. Decyzyjność leży po stronie prezydenta. Pani Szumlak na pewno nie robi nic ponadto, co nakazuje jej przełożony - argumentuje Tułajew.

Finansowa władza

Skarbniczki nie uważają się za osoby wpływowe.

- O kierunkach inwestowania i ostatecznym kształcie budżetu zawsze decyduje prezydent i Rada Miasta. Ja staram się po prostu dobrze wykonywać swoją pracę. Za każdym razem, kiedy prezydent, zastępcy czy wydziały urzędu zgłaszają mi swoje potrzeby, inwestycyjne plany, muszę dokonać ich analizy pod kątem możliwości finansowania. Potrzeby są oczywiście zawsze większe niż ilość pieniędzy, jakie można na nie przeznaczyć. Ale to jest właśnie sens mojej pracy: tak ułożyć plan budżetu, żeby znalazły się środki i na wydatki bieżące jak np. szkoły czy przedszkola, i na inwestycje - wyjaśnia Irena Szumlak.

- Skarbnik ma wpływ na procedury. Ale kierunek wydawania pieniędzy wyznacza zarząd - potwierdza Elżbieta Mocior.

W praktyce jednak wpływy samorządowych "ministrów finansów" są spore. Skarbniczki są pierwszym "sitem", przez które przechodzą wnioski urzędowych wydziałów i podległych instytucji do władz o pieniądze. Jeśli skarbnik stwierdzi, że nie ma szans na znalezienie na dany cel środków, dyrektor nie ma co liczyć na fundusze.

- Poza tym nikt tak jak skarbniczki nie zna się na finansowych meandrach, nie wie, gdzie próbować szukać pieniędzy, jeśli ich brakuje, jakie operacje są możliwe do zrealizowania w granicach prawa. Gdyby tylko chciały mogłyby więc bardzo zręcznie manipulować prezydentem czy marszałkiem podczas podejmowania finansowych decyzji - mówi nam doświadczony samorządowiec, który chce zachować anonimowość.

Często samorządowym skarbnikom zarzuca się prowadzenie tzw. kreatywnej księgowości. Elżbieta Mocior i Irena Szumlak podkreślają, że żadne takie działania nie są możliwe w finansach publicznych. - Byłoby to naruszeniem prawa - stwierdza Szumlak. - Kreatywności wymaga jednak poszukiwanie różnych możliwości finansowania planowanych przez miasto przedsięwzięć. Mam na myśli środki bezzwrotne np. z Unii Europejskiej, ale też kredyty. Przykładem są nasze kredyty z Banku Rozwoju Rady Europy i Europejskiego Banku Inwestycyjnego, które zostały udzielone na bardzo dobrych warunkach, dużo korzystniejszych niż te, jakie moglibyśmy uzyskać na rynku komercyjnym - tłumaczy.

- Nie stosujemy niczego, co byłoby obejściem przepisów. W planie wydatków strona rzeczowa musi się zgadzać z finansową, nie jak w socjalizmie, że można było w razie czego dodrukować pieniędzy. Na pewno szukamy jednak zgodnych z prawem sposobów na sfinansowanie inwestycji - przekonuje Elżbieta Mocior. I zaraz dodaje: - Często rozwiązania podsuwają banki.
Tak było z emisją obligacji na budowę lotniska. Województwo nie mogło udzielić na nie poręczenia. Dlatego zamiast tego zawarto umowę wsparcia, w myśl której, jeśli port nie będzie w stanie wykupić obligacji w terminie, wtedy samorząd dofinansuje spółkę.

- I na tym polega właśnie ich władza: kto inny by to wszystko wymyślił i "dopiął", jeśli nie one - podsumowuje samorządowiec.

Codziennie rano najświeższe informacje z Lubelszczyzny prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski