Lublin. Miejskie pieniądze dla syna pani dyrektor

Wyniki matury poprawkowej 2016. Gdzie szukać? Jak sprawdzić?

Ewa Sadowska podpisała umowę-zlecenie z synem w czerwcu 2015 r. Miał opiekować się dziećmi na profilaktycznych półkoloniach letnich. Zadanie było finansowane z Gminnego Programu Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych (GPPiRPA). Jak ustalili urzędnicy z Wydziału Audytu i Kontroli Urzędu Miasta, mężczyzna nie miał wszystkich wymaganych kwalifikacji. Co więcej - część nauczycieli, którzy też opiekowali się dziećmi, robiło to w formie wolontariatu.

- Doszło do konfliktu interesów - ocenia Anna Morow, dyr. Wydziału Audytu i Kontroli magistratu.

- To był mój błąd - przyznaje dyr. Sadowska. Tłumaczy, że podpisała umowę z synem, bo zwiększyła się liczba dzieci, które miały brać udział w półkoloniach i musiał być zatrudniony dodatkowy wychowawca. - Syn posiadał kwalifikacje, żeby być wychowawcą kolonijnym, nie miał ich jednak do prowadzenia zajęć profilaktycznych - dodaje.

Kontrolerzy ustalili także, że główna księgowa i wicedyrektor szkoły zawarły umowy z dyrektorką. Ewa Sadowska miała być kierownikiem półkolonii (za 2707 zł z GPPiRPA), a także realizować zadanie „Spójrz inaczej” (za 2507 zł). Tymczasem takie umowy z dyrektorem może zawierać tylko prezydent. Kontrolerzy zwrócili też uwagę, że „dyrektor nie powinien w ramach umowy-zlecenia wykonywać zadań na rzecz szkoły (…)”, bo ogranicza mu to „możliwości prawidłowego sprawowania nadzoru”.

Sadowska zwróciła wszystkie pieniądze, których wypłacenie zakwestionowali urzędnicy.

Nieprawidłowości kontrolerzy dopatrzyli się też w SP nr 10. Wicedyrektor szkoły zawarła tam umowę z dyr. Ewą Momot w ramach programu „Spójrz inaczej”. Wynagrodzenie wyniosło 5014 zł. Zalecono zwrot pieniędzy. - Pani dyrektor odwołała się od decyzji, sprawa jest w toku - mówi dyr. Morow.