Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lublin: "Strachy na lachy", czyli demony na Zamku

Sylwia Hejno
Wyją wilki i trzaskają okiennice. Nad głowami diabłów tlą się błędne ogniki. Na wystawie "Strachy na lachy" na Zamku Lubelskim dowiecie się, dlaczego mieszkańcy wsi woleli kiedyś zasypiać z siekierą.

Znamy go z "Nosferatu" F.W. Murnaua, czy z "Balu wampirów" Romana Polańskiego. Hospodar Vlad Tepes uważnie spogląda lekko przechylony w prawą stronę. Pod bogatym nakryciem głowy skrzy się czarny włos. Nic, może z wyjątkiem lekko zaczerwienionych białek, nie zdradza na portrecie anonimowego autora słynnego na całą Europę okrucieństwa.

Na początek drobne sprostowanie. Nie pochodził z Transylwanii, tylko z Wołoszczyzny. Przydomek "Drakula" odziedziczył po ojcu, którego nazywano "diabłem", czyli "Vlad Dracul". I chociaż posłużył Bramowi Stockerowi za pierwowzór do powieści gotyckiej, która zainspirowała całe pokolenia twórców, to Drakula nie był wcale pierwszy.

Niewykluczone, że pierwszy wampir był słomianowłosym chłopem, ze zrośniętymi brwiami i podwójnym rzędem zębów, czym siał przerażenie u mieszkańców swojej wsi. Ponieważ tak się składa, że pierwsze wampiry piły słowiańską krew. To z nimi, a nie z Vladem, spotkamy się na Zamku.

- Wampiry nie są pomysłem rumuńskim - zapewnia Mateusz Soroka z Działu Etnografii Muzeum Lubelskiego na Zamku. - Bram Stocker rozpropagował Drakulę na podstawie literatury, a za kolebkę wampiryzmu trzeba uznać Słowiańszczyznę, zwłaszcza południową, czyli Serbię i Chorwację. Wiara w wampiry przetrwała zresztą długo. Po I wojnie światowej znaleziono w Polsce nieboszczyka z przebitym sercem.

Demonologię słowiańską wypełniają upiory - wypióry, wampierze, wampiry i strzygonie. Prawdopodobnie to od nich te wierzenia przejęły ludy południowo- i zachodnioeuropejskie. Co robiły wampiry-strzygonie? Kąsały, spijały krew, ssały piersi kobiet. Upiory bywały też po ludzku żarłoczne. Świadectwa doświadcza relacja J.M. Ossolińskiego w "Wieczorach badeńskich", który pisze, że: "O niczym w całej okolicy Trembowli nie było słychać, tylko o upiorach. Powiadano w jednej wsi, że o dwie mile stamtąd, zakradłszy się w nocy do obory i od żłobów poodwiązywawszy bydło, na psotę krowy i woły w jedno kółko za ogony zadziergały. W tej, gdzie to się przytrafić miało, nikt o tym nie wiedział, ale chodziło po ludziach, że właśnie w owej wsi, z której wyszła tamta wieść, upiór, przywędrowawszy do kmiecia podczas wieczerzy, wszystkim łyżki z rąk powytrącał, a co tylko było nagotowane, pożarł."

Istniała grupa ludzi podejrzanych o pośmiertną, złowrogą aktywność. W tym kręgu znajdowali się m.in. samobójcy, dłużnicy, znachorzy, niewierzący, astmatycy, osoby, które długo konały lub nie zdążyły się wyspowiadać, ludzie bladzi, z szarawą karnacją, mocno owłosionym ciałem, dużą głową lub zrośniętymi brwiami. Przyszły wampir, jak wierzono, miał w sobie demoniczny pierwiastek jeszcze za życia. A to za sprawą dwóch serc. Gdy jedno umierało, drugie budziło się do życia po śmierci. Grób wampira na lubelskim Zamku ustrojony jest czosnkiem, sierpem, kolcami i niezawodnym w takich wypadkach kołkiem.

- Zmarłego podejrzanego o wampiryczną działalność odwracano twarzą do ziemi, a na plecach kładziono mu sierp. Dookoła jego grobu wbijano kolce, żeby go poraniły, gdyby chciał wstać. A gdyby to nie pomogło, przebijano mu serce lub głowę kołkiem - spokojnie wylicza Mateusz Soroka.

Czy jest coś, czego jeszcze nie wiecie o wampirach? Wierzono, że zamiast kręgosłupa mają piłę.
Wiejskie chaty drżały nie tylko przed wampirami. W godzinach nocnych sen z powiek spędzała smętnie chuda i długa zmora - zwykle siódma córka tych samych rodziców. Wkradała się pod pierzynę, i… dusiła. Mogła przylecieć na kołowrotku albo przybrać zwierzęcą postać kota, żaby czy ptaka. Dlatego przed snem należało pamiętać o tym, żeby mieć przy sobie to, co potrzebne do samoobrony. Obok wiejskiego łoża widzimy masę dziwnych przedmiotów - wystające z podłogi noże, znaki wymazane kredą czy schowany pod pościelą portrecik.

- Żeby się bronić, można było położyć na piersiach obrazek św. Benedykta albo zakreślić krąg święconą kredą - tłumaczy Mateusz Soroka. - Dobrze było, żeby przy łóżku stał nóż ustawiony sztorcem do góry. Ewentualnie można było zasnąć z siekierą.

To jeszcze nie koniec. Do listy tortur można dorzucić zabójcze łaskotki. Na Lubelszczyźnie wierzono, że to domena południcy. Oto przybliżony rysopis: białe ubranie, zaawansowany wiek, kosa w ręku, żelazne zęby, zamiast włosów poplątane zielsko.

Kolejnym z niebezpieczeństw były "uroczne oczy" czarownicy. Jej postać przywędrowała z Zachodu i wymieszała się z tradycyjną wiarą w jędze i baby-jagi. Czarownica smarowała się specjalną maścią, dzięki której stawała się nieludzko lekka i mogła latać na dowolnym środku transportu, który akurat nawinął się pod rękę - miotle, łopacie, grabiach, pługu, albo kradzionym koniu. Sposoby ich demaskowania opisywał słynny "Młot na czarownice". Ale możemy się poszczycić własną, lokalną procedurą. Gdy ksiądz popatrzył na podejrzaną kobietę przez oko monstrancji, mógł dostrzec na jej głowie niewidzialny w normalnych warunkach skopek na mleko.

Wystawa "Strachy na lachy. Wierzenia demoniczne w kulturze i sztuce ludowej", na której zobaczycie fragment świata wampirów, południc i czarownic trwa do 18 września.

Inni mieszkańcy słowiańskiego świata

Utopce
Dusze topielców. Od żyjących odpowiedników różniły ich zielone włosy, spuchnięte od wody ciało i głowa. Były tak złośliwe, że porywały osobę pomagającą tonącemu.

Utopek
Inaczej wodnik. Opiekun wód, łatwo go było rozgniewać, chociaż zdarzało mu się popełniać dobre uczynki.

Błędne ogniki
Także: świcki lub mierniki. Dusze nieuczciwych mierniczych. Niektóre uczciwie odbywały pokutę, inne nasrożone i złe łączyły się i straszyły wybuchami.

Wiedźmy
Ich status był niejednoznaczny. Z jednej strony korzystano z ich usług, z drugiej siały lęk. W XVI w. zrównano je z czarownicami.

Ubożę
Domowy duch, który po nakarmieniu opiekował się rodziną. Dostawał resztki jedzenia - chleb, mleko, wino, mięso itp.

Dziwnożony i mamuny
Dusze zabitych dzieci i uszkodzonych płodów. Nienawidziły ciężarnych kobiet i niemowląt i im umyślnie szkodziły. Miały rude włosy na całym ciele.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski