Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michał Jastrzębski, prezes SPR Lublin: Musimy mieć wiarygodność wobec partnerów biznesowych

Krzysztof Nowacki
- Czy chcemy tego czy nie, opinia o spółce SPR Lublin została zachwiana. Dopóki nie poradzimy sobie z balastem finansowym z poprzednich lat, trudno sobie wyobrazić, aby poważni sponsorzy chcieli z nami rozmawiać - twierdzi Michał Jastrzębski, nowy prezes SPR Lublin.

Kilkanaście dni temu zastąpił Pan na stanowisku prezesa SPR Sławomira Bracława. Ale w ciągu trzech miesięcy zostanie ogłoszony nowy konkurs na tę posadę. Po co więc ta chwilowa zmiana?
Z dniem 31 grudnia 2012 roku pan Sławomir Bracław złożył rezygnację, a klub nie może funkcjonować bez zarządu. Jest natomiast formuła, która umożliwia oddelegowanie na to stanowisko członka Rady Nadzorczej. I tak się stało. Czas ten potrzebny jest do rozpisania nowego konkursu, a poza tym sytuacja w klubie jest na tyle trudna, że już teraz trzeba podejmować pewne decyzje, aby nie było jeszcze większych problemów.

Takie decyzje już Pan podjął?
W tej chwili prowadzimy weryfikację należności. Nie wystarczy u księgowej zobaczyć, jakie są zobowiązania, ponieważ oprócz tych na fakturach, są jeszcze koszty np. odsetek, które klub płaci. Musimy to dokładnie policzyć. Chwilę to potrwa, bo zobowiązania te sięgają 2009 roku. Potem przygotujemy propozycje ugód dla wierzycieli w kwestii spłaty długów. Będziemy mogli też określić, ile pieniędzy potrzeba spółce, aby móc zbilansować ten rok przynajmniej na zero.

Jakie jest obecnie zadłużenie klubu?
Unikam podawania dokładnej kwoty ze względu na to, że jest właśnie liczona. Wiem na pewno, że przekroczyła już 2 mln zł. Do nieregulowanych zobowiązań od 2009 roku dojdą jeszcze odsetki i inne koszty postępowań.

Chce Pan teraz szukać oszczędności?
Oszczędności to złe słowo. Będziemy racjonalizować wydatki. Z kadrą trenerską i osobami odpowiedzialnymi za poszczególne elementy funkcjonowania klubu staramy się wydatkować tyle pieniędzy, ile jest niezbędne w danym momencie. Nie oznacza to jednak, że nagle zaciśniemy pasa i nie będziemy kupować wody, lekarstw i nie będzie sprzętu.

W środę szczypiornistki SPR grają mecz w Gdyni. Znajdą się pieniądze na hotele, aby zespół na spotkania wyjazdowe jeździł dzień wcześniej?
Tak, tutaj nie ma problemu. Przygotowałem sobie minibudżet. Mam oddzielone środki na bieżącą działalność i na to, żeby mieć rezerwę na rozmowy z wierzycielami. Sytuacja nie jest łatwa. Bez środków zewnętrznych nie poradzimy sobie. Liczę jednak, że rozsądnie zachowają się wierzyciele. Jestem już po rozmowach z urzędem skarbowym i ZUS. Musimy teraz to sformalizować i wypełnić pewne zobowiązania, które ci najwięksi wierzyciele przed nami postawili. Wtedy rozpoczniemy proces przywracania w klubie stabilności finansowej.

Będzie Pan renegocjował kontrakty z zawodniczkami?
Nie widzę takiej potrzeby. Byłby to też zły zwyczaj, gdyby w trakcie sezonu renegocjować kontrakty.

Jak zamierza Pan ściągnąć do SPR pieniądze?
Wspólnie z akcjonariuszami będziemy się zastanawiać, w jaki sposób pozyskiwać środki. Nawet jeśli są prowadzone rozmowy, to do czasu aż nabiorą konkretnego kształtu nie mogę o nich mówić. Ja patrzę w przyszłość z umiarkowanym optymizmem. Zwłaszcza że współpraca z miastem układa się bardzo dobrze.

Czyli publiczne pieniądze nadal będą głównym źródłem utrzymania zawodowego klubu?
Na obecnym etapie na pewno bez znaczącej pomocy miasta sami sobie nie poradzimy. Natomiast program, który przygotowujemy, i który będzie musiał realizować zarząd, bez względu na to, kto się w nim znajdzie, zakłada mechanizm pozyskiwania środków nie tylko przez wyciąganie ręki do samorządu miasta. Myślę, że uda nam się stworzyć taki model, w którym miasto sukcesywnie będzie stawać się jednym, ale nie jedynym donatorem.

Dlaczego firmy nie chcą sponsorować wielokrotnego mistrza Polski?
Czy chcemy tego czy nie, opinia o spółce SPR Lublin została zachwiana. Dopóki nie poradzimy sobie z balastem finansowym z poprzednich lat, trudno sobie wyobrazić, aby poważni sponsorzy chcieli z nami rozmawiać. Trzeba zdawać sobie sprawę, że musimy mieć wiarygodność wobec partnerów biznesowych.

Firmy nie dadzą klubowi pieniędzy, bo ten ma ogromne zadłużenie. Tego zadłużenia klub nie spłaci bez pomocy sponsorów. I koło się zamyka.
Ale czym innym jest, gdy sponsor dając nam pieniądze nie wie, czy nie pójdą one na spłatę zaległych należności, a co innego, gdy przychodząc do firmy wiemy, że jesteśmy w stanie wywiązać się ze zobowiązań wobec niego.

A to się uda? Przecież, gdy jakieś pieniądze trafiają na konto SPR, natychmiast ściąga je komornik.
Tak to teraz wygląda. Dlatego cały mechanizm będzie dążył do tego, abyśmy mieli uzgodnione z wierzycielami porozumienia i aby nie było niespodzianek. Musimy mieć pewność, że gdy przychodzą pieniądze, jesteśmy w stanie realizować bieżące zobowiązania klubu. Również wobec sponsorów.
Od czego uzależnia Pan start w konkursie na prezesa SPR?
Odpowiedzialność, którą wziąłem na siebie, zaczęła się w momencie, kiedy wszedłem do Rady Nadzorczej. Moja decyzja będzie zależała od wielu czynników, m.in. od tego, jak Rada Nadzorcza będzie wyobrażała sobie przyszłość spółki. Myślę, że na tę decyzję przyjdzie czas w momencie ogłoszenia konkursu.

Rozmawiał Krzysztof Nowacki

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.kurierlubelski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski