Przeciera szlak rodakom, którzy na zaproszenie Polskiego Związku Karate przyjadą do nas w przyszłym roku. - Mam już polskich przyjaciół, głównie z treningów karate. Relacje między przyjaciółmi w Polsce i Japonii są podobne. Ale spodobało mi się to, jak traktujecie osoby obce, których jeszcze nie znacie. Jesteście bardzo gościnni i uprzejmi. W mojej ojczyźnie zachowujemy większy dystans wobec dopiero co poznanych osób - przyznaje Taiga Horii, pochodzący z miasta Akita.
W Polsce natychmiast się zaaklimatyzował. - Najwięcej problemów stwarza mi język. Polski jest jednym z najtrudniejszych języków na świecie - nie ukrywa. Ale się uczy i zna coraz więcej słów. Z łatwością mówi: „dzień dobry”, „dziękuję”, „jestem z Japonii”, „jestem bardzo sympatyczny” oraz „masz piękne oczy”.
Codziennie poznaje miasto, chodzi do sklepów, ale jada najczęściej w domu, bo lubi gotować. Przyrządza sobie japońskie posiłki, ale nieobca jest mu kuchnia polska, która bardzo mu posmakowała. - Polubiłem wasze zupy! Szczególnie pomidorową, jest po prostu pyszna. Poza tym uwielbiam polskie pierogi, które są podobne do naszych - mówi. - Próbowałem już także słynnej polskiej wódki, ale zdecydowanie wolę piwo - śmieje się.
Chwali sobie także lubelskie lokale, które serwują sushi. - Jadłem i jest naprawdę dobre. Zauważyłem tylko, że Polacy lubią zawijać sushi, a w Japonii rzadko jemy je w ten sposób. Najczęściej jest to po prostu porcja ryżu, na którą kładziemy rybę. Danie dobre, ale drogie - twierdzi.
Taiga Horii przyjechał do Polski cztery miesiące temu. Po trzęsieniu ziemi i katastrofie elektrowni atomowej w Fukushimie na zaproszenie Polskiego Związku Karate Tradycyjnego do naszego kraju przyjechała grupa 30 japońskich dzieci z terenów dotkniętych zagrożeniem. Gościły m.in. na Lubelszczyźnie, w Centrum Japońskich Sportów i Sztuk Walki „Dojo Stara Wieś”. W efekcie tej współpracy dojdzie do wymiany instruktorów. Pierwszym z nich jest Taiga.
- Karate trenuję od trzeciego roku życia. I tak naprawdę, to nie miałem wyboru, bo mój ojciec także ćwiczył karate i ja kontynuuję tę tradycję - mówi. Sport od zawsze był najważniejszy w jego życiu. Poświęcił mu się bezgranicznie, a codzienne treningi sprawiły, że dzisiaj pytany o sposoby spędzania wolnego czasu przez młodych Japończyków, ma problemy z odpowiedzią. Sam tego czasu miał niewiele. Ale wieloletnie wyrzeczenia i wysiłek włożony w treningi opłaciły się. Taiga Horii jest jednym z najlepszych zawodników w Japonii, aktualnym akademickim mistrzem swojego kraju.
W Polsce nie zawsze zdajemy sobie sprawę, że ten sport nie polega tylko na technice. - My, Polacy, opanowaliśmy karate technicznie i fizycznie. Ale karate to coś więcej. To także wychowanie i edukacja. I tego musimy się nauczyć - podkreśla Andrzej Maciejewski, prezes Lubelskiego Związku Karate Tradycyjnego.
Taiga potwierdza: - Karate to psychika, dyscyplina, cierpliwość. O sukcesie decyduje charakter ćwiczącego.
Japończycy nieustanny rozwój mają w genach. Ich podejście do życia opisują trzy słowa: honor, klasa i uprzejmość. - On taki jest. Bardzo pracowity, bardzo lubiany. W zajęciach uczestniczy po kilkaset dzieci i wszędzie jest entuzjastycznie witany i przyjmowany. Złapał dobry kontakt z naszymi uczniami - mówi o japońskim mistrzu Andrzej Maciejewski.
23-letni Taiga Horii miał początkowo studiować w Krakowie. Wybrał jednak Lublin i od października uczy się w Wyższej Szkole Społeczno-Przyrodniczej im. Wincentego Pola, na kierunku turystyka i rekreacja. Nawet władze są podekscytowane jego obecnością. - To nasz pierwszy student z tego kraju. Podczas immatrykulacji chcieliśmy go wyróżnić i został chorążym. Niósł sztandar uczelni - opowiada Henryk Stefanek, kanclerz WSSP.
Taidze marzy się zarządzanie własnym hotelem. Nie wyklucza, że wybuduje go w Lublinie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?