Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mucha: Być może ktoś chciał mi podstawić nogę

Redakcja
Archiwum
- Błoto, które się do mnie przylepiło i próba zrobienia ze mnie jakiegoś monstrum, na pewno częściowo się udała - mówi w rozmowie z Kurierem Joanna Mucha, posłanka PO z Lublina. Jej wypowiedź o tym, że osoby starsze chodzą do lekarza dla rozrywki wzbudziła mnóstwo kontrowersji. - Słowa, które zostały mi przypisane nigdy nie padły - broni się posłanka. - Jestem przekonana, że moi wyborcy i ludzie, z którymi współpracuję, to osoby zauważające manipulację i mam nadzieję, że ich nie stracę.

Jak to było z tym wywiadem o chodzeniu seniorów do lekarzy dla rozrywki i o 85-latkach, których nie warto operować? I dlaczego ukazał się akurat w partyjnej gazetce?
Ale tego, o czym pani mówi, w ogóle w nim nie było! To był naprawdę dobry, merytoryczny wywiad dotyczący rozwiązań systemowych, konkretnie systemu singapurskiego w służbie zdrowia - co się zresztą nigdzie nie przebiło. Zamiast tego wycięto z niego dwa przypadkowe fragmenty, moje słowa zostały przeinaczone i wykoślawione, bo naprawdę mówiłam o czymś innym. I wykorzystano to przeciwko mnie.

A może ktoś z Platformy chciał Pani podstawić nogę?
Nie wiem, czy ktoś z PO, ale jeśli coś takiego dzieje się w momencie, kiedy tworzone są listy wyborcze, to takie pytanie się oczywiście pojawia. Tym bardziej, że nie sądzę, żeby dziennikarze Faktu [pierwszy napisał o wywiadzie posłanki Muchy dla POgłosu-red.] regularnie czytali gazetę PO.

Ktoś im to podsunął?
Nie znam odpowiedzi na to pytanie.

Ma Pani zajadłych przeciwników w partii?
Być może. Nie zastanawiam się nad tym. Bardziej prawdopodobne, że to osoby z innych partii.

To ostry zakręt w Pani politycznej karierze?
Błoto, które się do mnie przylepiło i próba zrobienia ze mnie jakiegoś monstrum, na pewno częściowo się udała. Co będzie dalej? Jestem przekonana, że moi wyborcy i ludzie, z którymi współpracuję, to osoby zauważające manipulację i mam nadzieję, że ich nie stracę. Ale na pewno pozostanie też duża grupa, której nie przekonam, że to wszystko były półprawdy, nieprawdy i manipulacje.

Koledzy z PO Panią krytykowali?
Raczej słyszałam słowa otuchy, nikt nie uwierzył w to, co napisał Fakt. Ostrą krytykę usłyszałam tylko od jednej osoby. Nie chcę wymieniać jej nazwiska.

Politycy PiS stawiają Panią przed komisją etyki poselskiej. Za "nawoływanie do usankcjonowania eutanazji".
Wykorzystują bez skrupułów tę sytuację do histerycznego i pełnego hipokryzji straszenia ludzi Platformą i naszym podejściem do służby zdrowia. Histeria i hipokryzja to dwa słowa, które debatę o służbie zdrowia opisują najpełniej. Poza tym moje oświadczenie w tej sprawie ukazało się kilka godzin po publikacji artykułu w Fakcie i było wszędzie dostępne. Są więc dwie możliwości - albo posłowie PiS wykazują w tym momencie złą wolę i brak przyzwoitości, albo nie posiedli umiejętności czytania ze zrozumieniem.

A może w tym wywiadzie powiedziała Pani to, co naprawdę myśli, jednocześnie wyrażając poglądy jakiejś części Polaków?
Chcę jeszcze raz podkreślić - słowa, które zostały mi przypisane nigdy nie padły. Ten wywiad dotyczył innych zagadnień! A jeśli możemy porozmawiać o tym, co tam naprawdę było, to jestem do Pani dyspozycji. Piętnowałam np. fakt, że pacjenci w Polsce są kwalifikowani do świadczenia, które może im przynieść raczej szkodę niż korzyść zdrowotną. W miejscu, gdzie rzekomo powiedziałam, że starsi ludzie są "przyzwyczajeni do traktowania wizyt u lekarza co dwa tygodnie jako rozrywki" naprawdę mówiłam o tym, że pacjent jest często odsyłany od lekarza do lekarza, nie zawsze mając pojęcie - po co. I to krytykowałam. A jeśli już o tym mówimy - mamy makabrycznie złą ofertę dla osób starszych. Musimy zacząć zastanawiać się, jak to zmienić. Bo jeśli starsza osoba zostaje sama po śmierci małżonka, to trudno się dziwić, że po pierwsze, w większym stopniu dba o swoje zdrowie, a po drugie - szuka możliwości kontaktu z innym człowiekiem.
Będzie Pani "jedynką" na lubelskiej liście kandydatów PO do Sejmu? Mówi się, że wpadka z wywiadem przekreśliła Pani szanse.
Nie wiem. Jestem wciąż zadziwiona, do jak nieważnych rzeczy ludzie przywiązują wielką wagę. Jestem przekonana, że to, czy będę miała miejsce pierwsze, drugie, czy trzecie ma znaczenie piętnastorzędne. Nawet nie próbowałam się dowiedzieć, jakie były rezultaty rozmów na zarządzie w tej sprawie, nie przywiązuję do tego żadnej wagi.

W ubiegłym roku w lubelskiej PO uwidocznił się kolejny już ostry konflikt i podział - na zwolenników Janusza Palikota i pozostałych, reprezentowanych m.in. przez Włodzimierza Karpińskiego i Panią. Jak to wygląda dziś?
Po odejściu Janusza Palikota zostało to w znacznej mierze zażegnane. Nie ma konfliktu, jest raczej spokojna rywalizacja, która występuje w każdej partii.

Czy regionalnym strukturom partii, po odejściu Janusza Palikota, nie brakuje jednak zdecydowanego lidera?
Nie. Mamy przewodniczącego, który próbuje rządzić tak, żeby godzić interesy wielu grup. Zawsze w takich sytuacjach nasila się rywalizacja. Ale zaszła duża zmiana jakościowa w zarządzaniu - Janusz Palikot podejmował decyzje jednoosobowo. Stanisław Żmijan chce, żeby władza była w ręku kolegialnych ciał partyjnych. Poza tym nie mam wcale przekonania, że charyzmatyczni liderzy, osoby znane medialnie, najlepiej służą swojemu regionowi. Przewodniczący ma do wykonania mrówczą pracę, to jest bardzo nie po drodze z aktywną działalnością medialną.

Przez ostatnie miesiące krytykowała Pani Palikota. Ale wchodząc do polityki w 2007 roku była Pani jego bliską współpracownicą.
Nie, wtedy już nie. Byłam nią w 2005 r., podczas przygotowywania parlamentarnej kampanii wyborczej. Później, na przełomie 2005 i 2006 roku, odważałam się przedstawiać inne zdanie niż miał Janusz, co on uważał za osobistą krytykę, a to nie było dozwolone. Już wtedy nasze stosunki były bardzo chłodne. Od około dwóch lat mówiłam, choć niepublicznie, że Janusz Palikot odejdzie z PO, bo zaczął coraz bardziej grać na siebie, nie na nas wszystkich. I się nie pomyliłam.

PO wygra wybory parlamentarne na Lubelszczyźnie?
Myślę, że tak. Pokazują to tendencje z wyborów samorządowych.

Ale w Sejmiku Województwa najlepsze było PiS.
Tak, ale nasz wynik poprawił się w stosunku do poprzednich wyborów parlamentarnych. Idziemy do przodu. Uważam, że PO zaczyna "odbijać" wieś. W miejscowościach, gdzie kiedyś mieliśmy 1, 2 głosy, teraz mamy 20, 40. Wpływa na to ma także fakt, że wieś jest w dużym stopniu zawiedziona PSL-em i coraz mniej jest osób, które w automatyczny sposób głosują na partię chłopską.

Kiedy została Pani posłanką, okrzyknięto Panią "pierwszym cudem Tuska". Potem chwalono merytoryczne przygotowanie. Nie ma Pani jednak wrażenia, że w ostatnich miesiącach Pani kariera polityczna straciła impet?
Tak, ale w pewien kontrolowany sposób. Odmawiałam i odmawiam uczestniczenia w debacie na temat Smoleńska, a przez długi czas prawie żadna audycja nie była pozbawiona tego tematu. Jestem przygotowana do dyskusji merytorycznej, a nie do dyskusji o emocjach. W momencie, kiedy wszelkie ważne sprawy - np. służba zdrowia - zeszły na plan dalszy, wycofałam się nieco z debaty publicznej.

Jak Pani ocenia swoją pracę w Sejmie?
Szczególnie dumna jestem z akcji "Bądź zdrowa mamo, zbadaj się". Myślę też, że przyczyniłam się do uchwalenia ustawy parytetowej. Trzecia kwestia to in vitro i działalność komisji bioetycznej. Kolejne ważne zagadnienie to praca w Zespole Przyjaciół Zwierząt. Tu są wymierne efekty związane m.in. z projektami ustaw, nad którymi pracujemy. Mam poczucie wykonania ciężkiej pracy, którą trudno podsumować w trzech zdaniach. Poza tym poseł nie ma możliwości wpływania na rzeczywistość tak bardzo jak np. minister.

Ma Pani ambicje zostać ministrem? Kiedyś wymieniano Panią jako kandydatkę na wiceszefową resortu zdrowia.
Chciałabym mieć szansę sprawowania władzy wykonawczej, bo ona daje dużo większą możliwość decydowania o ważnych sprawach. Ale nie spodziewam się, żeby to było bardzo szybko. Wiele jeszcze muszę się nauczyć. Teraz mam ambicję, żeby rzeczy, które dostaję do realizacji, były zrobione dobrze. Wywiązywanie się z tego sprawia mi olbrzymią satysfakcję.
Aleksandra Dunajska

Czytaj także:
=> Mucha: W kamieniołomach będę odkupywać winy
=> Joanna Mucha: wizyta u lekarza to rozrywka dla starszych
=> Mucha nie będzie "jedynką" PO na liście do Sejmu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski