Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na cztery, a nawet sześć rąk. Felieton Jacka Borkowicza

Jacek Borkowicz, historyk, pisarz i publicysta
Mamy szczyt sezonu ogórkowego, a do wyborów zaledwie niecałe dwa miesiące. Co z tego wynika?

Ano to, że warto przygotować się na szereg mocnych uderzeń o stół kartą antyrosyjską. Kto nią będzie uderzał? Oczywiście obydwie strony odwiecznego polskiego sporu. Partia rządząca wytykać będzie narodowe zaprzaństwo opozycji, ta z kolei niejeden raz postawi PiS w jednym szeregu z partią Orbana, oskarżając „Prawo i Sprawiedliwość” o demontaż naszego udziału w Unii Europejskiej, który ma nas poprowadzić w stronę Kremla. Do argumentów obu stron zdążyliśmy się już przyzwyczaić, zaś pewność że się pojawią znowu, i to w większym niż zazwyczaj natężeniu, wynika z logiki przedwyborczej kampanii. Nie ma więc w tej tezie niczego oryginalnego. Godne uwagi jest co innego. Jeżeli w pewnej chwili poczujemy się zmęczeni tymi mnożącymi się wzajemnymi zarzutami – do czego mamy święte prawo – możemy dojść do wniosku że są totalnie absurdalne. I będzie to błąd. Problem polega bowiem nie na tym, że każda ze stron równie kłamliwie zarzuca drugiej prorosyjską agenturalność, lecz przeciwnie – na tym że dopiero obie naraz mają całkowitą rację.

Spieszę wyjaśnić: nie jest to żaden zarzut ani pod adresem PiS, ani opozycji. W każdym razie nie jest to zarzut gremialny. Taka jest po prostu natura naszej polskiej rzeczywistości, że jesteśmy wszyscy prorosyjskością skażeni. I to od wielu pokoleń. Skażeni na różne sposoby, dlatego przy odrobinie złej woli łatwo jest nam wyciągać ten argument wobec strony przeciwnej – bo nie dostrzegamy przysłowiowej belki we własnym oku. Pojawia się nowina o szpiegach? Jeśli nic z tym nie zrobimy, z pewnością oskarżą nas o defetyzm. Jeśli zabierzemy się energicznie za ich tropienie, nie łudźmy się, z pewnością zostaniemy zakwalifikowani jako niebezpieczni fanatycy szpiegomanii. I tak dalej. Dlatego przypisywanie tutaj zbiorowej winy jednej czy drugiej partii jest rzeczą najłatwiejszą z łatwych, albowiem pojedynczych przykładów nadgorliwości lub zaniechania z pewnością dostarczą nam odpowiednie media.

Fałsz tej wizji polega więc nie na tym, że jest pozbawiona konkretnych podstaw, lecz na jej selektywności. Odkąd tylko Rosja stała się polskim kłopotem – czyli od jakichś trzystu lat – w zasadzie nigdy nie wspierała jednego konkretnego stronnictwa. Grała na cztery, a czasem nawet sześć rąk, wzmagając starania to tu, to tam, w zależności od aktualnych potrzeb. Aby nas osłabić. Zresztą ta strategia nie dotyczy tylko Polski. Proszę pokazać mi choć jedno państwo Unii Europejskiej, wobec którego Moskwa nie gra na osłabienie, stosując wyżej opisane taktyki. Bo ja takiego nie widzę.

O tym wszystkim warto jest pamiętać w szczycie ogórkowego sezonu, na niecałe dwa miesiące przed wyborami.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski