Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O pracy lubelskiej logopedy z Janem Pawłem II

Ewa Pajuro
Spotkanie z papieżem w Rzymie. Jan Paweł II rozpoznaje  dawną znajomą z Lublina
Spotkanie z papieżem w Rzymie. Jan Paweł II rozpoznaje dawną znajomą z Lublina archiwum rodzinne L. Sadowskiej
- Przez trzy lata byłam doradcą logopedycznym Jana Pawła II - napisała do redakcji Kuriera lublinianka Lilka Teresa Sadowska. O jej pracy z Ojcem Świętym, wspomnieniach z Lublina i beatyfikacji papieża - pisze Ewa Pajuro.

Ta historia zaczyna się w latach 70. na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. - Studiowałam wtedy logopedię na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej, ale ze znajomymi stołowaliśmy się na KUL - wspomina Lilka Teresa Sadowska. - Czasem przysiadał się do nas Karol Wojtyła, który przyjeżdżał do Lublina na wykłady. Wypytywał o nasze sprawy, o studia. Był bardzo otwarty i widać było, że szuka kontaktu z młodymi ludźmi - opowiada.

Czas studiów nie był najłatwiejszy dla przyszłej logopedy. - Studiowałam trochę dziennie, trochę zaocznie, bo brakowało mi pieniędzy i musiałam sobie dorabiać - wspomina. - Czasem przychodziłam na zajęcia niewyspana, prosto ze szpitala. Jeden z wykładowców żartował, że nic ze mnie nie będzie, jak będę tak ciągle robić - wspomina.

W 1972 r. pani Lilka obroniła dyplom. Przez 11 lat pracowała w Lublinie m.in. w poradni foniatrycznej. - Mieliśmy tam mnóstwo pacjentów z przeróżnymi schorzeniami: rozszczepieniem podniebienia, patologicznymi zmianami głosu. Wiele się wtedy nauczyłam - wspomina. - Potem, gdy pracowałam już w Austrii, tymi poszczególnymi schorzeniami zajmowali się osobni specjaliści. W Polsce wszystkie przypadki trafiały do nas - tłumaczy.

Wyjazd przez przypadek

Nim pani Lilka znowu spotkała Karola Wojtyłę, tym razem już jako papieża, minęło jeszcze kilka lat. W tym czasie wyjechała z Polski i zamieszkała w Austrii. - Wyjazd to był przypadek - ocenia . - Koleżanka zaprosiła mnie na święta do Austrii. Miałam już wtedy ponaddwuletnią córeczkę. Wychowywałam ją samotnie - wspomina.

Klinika w Graz szukała właśnie logopedy. - Dostałam pracę mimo że nie znałam języka - mówi Sadowska. - Zajmowałam się m.in. rehabilitacją paraliżu strun głosowych. Na początku było ciężko. Języka uczyłam się powoli, bo nie mam do tego zdolności. Przetrwałam dzięki córeczce i wsparciu przełożonych. Szef powtarzał mi, że pacjenci nie potrzebują mojej mowy, ale mojego głosu. Bardzo we mnie wierzył - wspomina. Z czasem logopeda zajęła się też leczeniem ciężkich przypadków depresji. - Wymyśliłam sobie, że ta choroba to też paraliż, tyle że psychiczny. Do terapii wprowadziłam ćwiczenia głosowe. Doszłam do wniosku, że gdy pacjent będzie słyszał głos, a dodatkowo np. czuł ciepło, powoli zacznie wracać do życia. Tak rzeczywiście się działo - zapewnia.

Przecież my się znamy

W 1987 r. pani Lilka spotkała Karola Wojtyłę ponownie. - Pojechałam na pielgrzymkę do Rzymu. W pewnym momencie okazało się, że jakaś grupa nie dojechała i zamiast niej możemy pójść na audiencję do Ojca Świętego. Wszyscy klęczeliśmy, a papież podszedł do mnie i powiedział: "Przecież my się znamy" - opowiada. - Byłam bardzo zaskoczona, że mnie pamiętał, minęło w końcu wiele lat od czasu, gdy widzieliśmy się ostatni raz - mówi. - Ojciec Święty wypytywał co u mnie. Zaczęliśmy rozmawiać o Lublinie, o KUL-u, o ojcu Krąpcu, o teatrze Leszka Mądzika - wspomina. - Ta wymiana zdań trwała długo, nawet za długo jak na standardy zwykłej audiencji. Jeden z gwardzistów dawał mi sygnały, że powinnam już kończyć rozmowę - wspomina z uśmiechem. Na koniec Ojciec Święty zapewnił, że kiedyś zapewne poprosi o pomoc utalentowaną logopedę. Słowa dotrzymał. W 2002 r. pani Lilka odebrała telefon z Watykanu. - Jest pani potrzebna Ojcu Świętemu - mówiła jedna z sióstr opiekujących się papieżem. Dziś już błogosławiony Jan Paweł II miał wówczas problemy z mówieniem związane m.in. z chorobą Parkinsona.

Porady jak mówić

- Przez trzy lata, od drugiej połowy 2002 do Wielkanocy 2005 roku udzielałam porad logopedycznych Ojcu Świętemu - wspomina. - Przez chorobę papież miał problemy z utrzymaniem tempa mowy, czasem brakowało mu tchu, to, co mówił było niewyraźne, a bardzo zależało mu, żeby móc się sprawnie komunikować - tłumaczy. - Moim zadaniem było na początku poprawienie oddechu. Tłumaczyłam Ojcu Świętemu, że po każdym wyrazie powinien robić krótką przerwę. Proponowałam mu szereg ćwiczeń - wspomina. - Sugerowałam też, że powinien uruchomić rezonans głowowy, bo to daje możliwość wydobycia bardziej wyrazistego głosu. To pozwala lepiej dotrzeć do słuchaczy - wyjaśnia.

Logopeda podkreśla, że Jan Paweł II cierpliwie stosował się do zaleceń. - On był przecież aktorem i doskonale wiedział jak pracować z głosem. Bez problemów rozumiał o czym do niego mówię i o co go proszę w czasie ćwiczeń - wspomina. Pani Lilka zastrzega jednak, że papież nie był jej typowym pacjentem. - Byłam tylko jego doradcą. Nie zawsze mogłam spotykać się z nim osobiście, nie pracowałam z nim, tak jak z moimi pacjentami po kilka godzin w zaciszu gabinetu. Jedynie podpowiadałam mu ćwiczenia. Czasem opisywałam je w liście, albo przekazywałam rady za pośrednictwem ojca Konrada Hejmo - opowiada.

Logopeda przyznaje, że w ciągu ostatnich trzech lat życia głos papieża poprawiał się dzięki ćwiczeniom i jednocześnie systematycznie pogarszał przez różne choroby. - Ojciec Święty miał kilka razy zapalenie krtani, potem płuc. Na koniec przeszedł operację tracheotomii, która polega na otwarciu przedniej ściany tchawicy i wprowadzenie rurki, która umożliwia wentylację płuc - wyjaśnia. W tym ostatnim okresie życia logopeda nie mogła być przy Ojcu Świętym. - Próbowałam wtedy dostać się do papieża, byłam pewna, że także teraz mogę mu udzielić ważnych rad. Niestety, nie dopuszczono mnie do niego. Księża powiedzieli mi tylko, że jest w dobrych rękach lekarzy i nam pozostaje się tylko modlić - wspomina.

Wyrzuty, że mnie tam nie było

- Do dziś mam wyrzuty sumienia, że nie naciskałam by mnie wpuszczono do Ojca Świętego - opowiada. O tych wyrzutach sumienia pamiętała nawet w czasie uroczystości beatyfikacyjnych, 1 maja. - Pojechałam do Rzymu autokarem, razem z innymi pielgrzymami. Wydaje mi się, że byłam Ojcu Świętemu winna swoją obecność. Chciałam podziękować mu za to, że mogłam się z nim spotykać, że przez trzy lata mogłam mu udzielać dobrych, fachowych porad - tłumaczy.

Samą uroczystość beatyfikacyjną wspomina dobrze, choć jak tłumaczy, zabrakło w niej polskich akcentów. - Większość pielgrzymów w Rzymie stanowili Polacy z kraju i wszystkich stron świata. Było mnóstwo biało-czerwonych flag, ale zabrakło ulubionych pieśni papieża z "Barką" na czele - tłumaczy.

Prawie wszystko zawdzięczam Lublinowi

- Tutaj studiowałam i pracowałam, tutaj nauczyłam się podstaw zawodu i dzięki temu przetrwałam w obcym kraju bez znajomości języka - wspomina Lublin. - Nadal pomagam pacjentom. Jestem uważana w Austrii za jednego z lepszych specjalistów - mówi. - Jeżdżę też po świecie, ale na razie nie wiem, kiedy wybiorę się do Lublina - przyznaje.

Lilka Teresa Sadowska

Logopeda i specjalista od terapii psycho-sensolingwistycznej.

Studiowała Logopedię na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej od 1967 do 1972 r. pod okiem prof. Leona Kaczmarka (twórca Polskiego Towarzystwa Logopedycznego).

Przez 11 lat pracowała w Lublinie m.in. w poradni foniatrycznej na terenie Lubelskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, a także w szpitalu przy ul. Jaczewskiego.

Obecnie mieszka i pracuje w Graz w Austrii. Jest specjalistą w bezoperacyjnym leczeniu paraliżu strun głosowych i zmian rytmu mowy występujących między innymi przy chorobie Parkinsona. Zajmowała się też leczeniem ciężkich przypadków depresji za pomocą m.in. terapii głosem.
W latach 2002-2005 była doradcą logopedycznym Jana Pawła II.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski