MKTG SR - pasek na kartach artykułów

O tajemnicy cierpienia

Redakcja
ks. Tadeusz Pajurek.
ks. Tadeusz Pajurek. Fot. Jacek Babicz
Z ks. Tadeuszem Pajurkiem, prezesem Charytatywnego Stowarzyszenia Niesienia Pomocy Chorym Misericordia rozmawia Ewa Czerwińska.

Wielu z nas mówi: chrześcijaństwo - tak. Ale bez krzyża.
Cierpienie ma dwa wymiary: nadprzyrodzony i ludzki. Nadprzyrodzony, bo Syn Boży cierpiał. A jednocześnie ludzki, bo cierpienie jest doświadczeniem każdego z nas. I jest głęboką tajemnicą. Nie możemy odpowiedzieć w sposób jasny, po co ono w ogóle jest. Ale popatrzmy na Chrystusa. On dźwigał krzyż i na nim umarł. Jego cierpienie miało sens, bo zrobił to dla nas. Za nasze grzechy, dla naszego zbawienia. Więc, jeśli uważamy się za chrześcijan, to nasze cierpienie też ma głębokie znaczenie.

Brzmi martyrologicznie.

Wyjaśnia to Jan Paweł II w liście apostolskim Salvifici doloris "O chrześcijańskim sensie ludzkiego cierpienia", który napisał w kilka lat po zamachu na siebie. Zawarł tam ewangelię cierpienia, czyli dobrą nowinę, pozostawioną przez świadków drogi krzyżowej Jezusa. Siostry w Laskach pozdrawiają się: przez krzyż do nieba. Dlaczego tak? Bo po Wielkim Piątku czekamy na resurekcję, na radość niedzielnego poranka, kiedy to okazuje się, że grób Jezusa jest pusty. Czyli to prawda, że zmartwychwstał, jak powiadano. Chrystus mógł pewnie inaczej zbawić człowieka, ale wybrał wariant bardzo bolesny. Bóg poświęcił własnego syna, który przecież był bez winy.

Ktoś powie: to jakaś okrutna niesprawiedliwość!
Po ludzku tak. Ale, jak widać, plan Boga był inny. Cierpienie wtedy ma sens, kiedy go akceptujemy. Odrzucone boli jeszcze bardziej. Więc lepiej akceptować, wtedy jest łatwiej. Przed ćwierćwieczem byłem kapelanem w Hrubieszowie, w tamtejszym szpitalu. Kiedyś na oddziale chirurgii spotkałem pewnego człowieka. Grzegorz miał raka kości. Amputowali mu nogę. Długo rozmawialiśmy. On mówi: wie ksiądz, ja jestem wdzięczny Bogu, że dał mi tę chorobę. Zdziwiłem się. A on na to, że w czasie choroby bardzo się zmienił. Inaczej patrzy na świat. Jest innym człowiekiem. Ta dojrzałość mi zaimponowała.

A co powiemy dziecku, które cierpi na nieuleczalną chorobę?

Kiedy cierpi człowiek - powiedział kiedyś nasz papież - potrzebny jest drugi człowiek. Pamiętam 10-letniego chłopca ze szpitala dziecięcego przy ulicy Staszica. Strasznie cierpiał, ale się uśmiechał. Miał koło siebie rodziców, wolontariuszy... Podczas ostatniego spotkania powiedział mi: wybieram się w daleką drogę. Słuchałem go. Potem przyjął komunię świętą i w kilka godzin później umarł.

Może w takich chwilach nie trzeba słów. Wystarczy, że są bliscy ludzie.
Ważne, że jesteśmy przy cierpiącym. Trzymamy za rękę. Ostatnio spotykam się z osobami chorymi psychicznie. Kiedy po raz pierwszy, jako kapelan, przemierzałem piętra szpitala neuropsychiatrycznego w Lublinie pomyślałem: Boże, 1200 pacjentów! To przecież wielki kombinat cierpienia! Przedtem, kiedy przechodziłem czy przejeżdżałem koło tego szpitala, bałem się, że jakiś szaleniec może mnie zaatakować... Potem, jako kapelan, zacząłem wsłuchiwać się w to, co chorzy mówią. A mówią, że są naznaczeni. Na marginesie życia. Niepotrzebni. I dlatego założyliśmy stowarzyszenie Misericordia, bo tam mogą być sobą. Mogą tworzyć - teatr, obrazy. Są w tym świetni. A może takiego właśnie człowieka mamy za ścianą? Może nie czeka, żebyśmy mu coś przynieśli. Jakąś pomoc materialną.Wystarczy, że przyniesiemy mu siebie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski