Ogrodzenie przed Teatrem Andersena wzbudza kontrowersje

- Poprzedni murek był dobrym rozwiązaniem, bo można było sobie na nim przysiąść, zwiesić nogi na drugą stronę i patrzeć na panoramę miasta. To było ładne otwarcie placu na przestrzeń poza nim - tłumaczy jeden z użytkowników forum internetowego www.skyscrapercity.com.

- Po co nam te kraty? - pyta inny. Pojawiają się też sugestie, że plac zostanie wkrótce zamknięty dla mieszkańców.

Wspomniane kraty to ogrodzenie, które robotnicy ustawiają właśnie wokół placu. Po murku, który dotychczas oddzielał skarpę od skweru, nie ma już śladu.

Dominikanie do, których należy teren, przyznają, że spodziewali się skrajnych opinii na temat remontu.

- Ja również z głębokim sentymentem podchodzę do tego miejsca, do pięknej panoramy, która się z niego rozciąga. Minie trochę czasu zanim wszyscy przyzwyczaimy się do nowej estetyki tego placu - tłumaczy o. Robert Głubisz, przeor klasztoru.

I dodaje, że płot w tym miejscu to konieczność. - Teren należało ogrodzić, by zaznaczyć jego odrębność. Do tej pory był to plac bez gospodarza, zaniedbany, a w nocy niebezpieczny. Czas to zmienić - tłumaczy. Podkreśla też, że zmiany były konsultowane z konserwatorem zabytków.

Przeor zapewnia też, że teren będzie otwarty i to z dwóch stron: od ul. Jezuickiej i od Podwala.

Zakonnicy chcą by stał się miejscem wydarzeń artystycznych. Nieprzypadkowo, jego oficjalne otwarcie planują na Noc Kultury 2012. - Szacujemy, że na plac wejdą nawet dwa tysiące osób - mówi Głubisz.

Przebudowa skweru to część dużego projektu, który obejmuje renowację niemal całego klasztoru oo. Dominikanów. Całość pochłonie około 10 mln zł z czego większość to pieniądze unijne.