Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Opinie po meczu fazy grupowej Ligi Europejskiej pomiędzy MKS-em FunFloor Lublin i francuskim Neptunes Nantes

Krzysztof Szuptarski
Krzysztof Szuptarski
(MKS FunFloor Lublin poniósł drugą porażkę w fazie grupowej Ligi Europejskiej EHF)
(MKS FunFloor Lublin poniósł drugą porażkę w fazie grupowej Ligi Europejskiej EHF) Wojciech Szubartowski
MKS FunFloor Lublin był bliski sprawienia sporej niespodzianki w starciu z faworyzowanym zespołem z Francji, Neptunes Nantes. Biało-zielone jeszcze w 46. minucie wygrywały 25:23, a na dziesięć minut przed końcową syreną remisowały 27:27. Ostatecznie lublinianki przegrały 29:34 i po dwóch meczach fazy grupowej Ligi Europejskiej EHF pozostają bez punktów.

- W mojej ocenie to były dobre zawody. Zdaję sobie sprawę, z kim grał nasz zespół. Oczywiście złość sportowa i nasze chęci zawsze idą w tym kierunku, aby każdy mecz wygrać. Zabrakło paru minut, by powalczyć o pełną pulę. Między 25., a 30. minutą zrobiliśmy trzy dosyć proste błędy techniczne. Rywal nas za to wypunktował kontratakiem. Bardzo podobny schemat powtórzył się pod koniec meczu. To były te martwe momenty w naszej grze. Jestem jednak zdania, że z takim rywalem nie da się zagrać całego meczu na sto procent - podkreśla Edyta Majdzińska, trenerka MKS FunFloor.

- Przez większość meczu zespół realizował to, co wcześniej sobie założyliśmy. Jednak w końcówce rywal pokarał nas głównie za nieco słabszą organizację powrotu do obrony. Analizując na gorąco, mogę powiedzieć, że trochę zabrakło zmienniczek na skrzydłach i w bramce. Graliśmy przez 60 minut dwoma skrzydłowymi. Trochę po tych dwóch stronach pod koniec zabrakło koncentracji. Dziewczyny nadal realizowały założenia, ale koncentracja pozycji „jedynek” przy powrocie do obrony spadła i zaczęły być widoczne błędy. Z tego elementu rywal nas trochę „rozstrzelał”. Gratuluję jednak zespołowi, że zdołał rzucić tak utytułowanej drużynie 29 bramek. Świetne 50 minut w bramce rozegrała Paulina Wdowiak. Jesteśmy na takim etapie, że Paula nie mogła dostać nawet chwili odpoczynku. Tu również możemy żałować i być może to, by nam pomogło. To jest jednak tylko gdybanie. Każdy mecz jest inny, a ja nie mam zamiaru się usprawiedliwiać - dodaje.

Niemalże przez cały mecz wicemistrzynie Polski grały z faworyzowanym Neptunes Nantes, jak równy z równym. Ostatecznie nie udało się sprawić lubelskiej ekipie niespodzianki. Zadecydowało ostatnie dziesięć minut.

- To był ciężki mecz. Przez ok. 45 minut utrzymywałyśmy wysokie tempo. Myślę, że stanęłyśmy na wysokości zadania i wypełniałyśmy nasze zadania. To wielki honor grać przeciwko tak utytułowanym zawodniczkom, jakie występują w zespole z Nantes. Myślę, że fajnie sobie radziłyśmy. Oczywiście piłka ręczna jest grą błędów i my się ich nie ustrzegłyśmy. Nawet nie wiem, czy popełniłyśmy ich wiele, ale przeciwniczki potrafiły je wykorzystać. W końcówce meczu trochę nam ten wynik odleciał - zaznacza Konga Achruk, rozgrywająca 22-krotnych mistrzyń Polski.

Ekipa z "Koziego Grodu" wyszła na parkiet niesamowicie zmotywowana i walczyła o każdą piłkę, dotrzymując kroku niezwykle mocnej drużynie z Francji. Przyjezdne rozegrały jednak końcówkę po mistrzowsku. W ostatnich dziesięciu minutach zdobyły osiem goli, tracąc zaledwie trzy.

- Czujemy niedosyt, bo byłyśmy naprawdę blisko. Rozegrałyśmy kolejne dobre zawody, ale zabrakło tego czegoś. Wiedziałyśmy, że nie jesteśmy faworytkami, ale tak jak powiedziałam w przedmeczowych wywiadach: żadna z nas nie położy się przed rywalem. Chcemy walczyć w każdym meczu niezależnie od klasy rywala. Chcemy pokazywać siłę naszej drużyny. Mam nadzieję, że w tym meczu się to udało. Szkoda tylko, że to nie my ostatecznie wygrałyśmy - mówi Daria Szynkaruk, prawoskrzydłowa i kapitan biało-zielonych.

- Będziemy wciąż trenować, by w końcu wygrać w Lidze Europejskiej. W meczu z Nantes było widać, że wyciągnęłyśmy wnioski z pierwszego spotkania. Jeśli wciąż to będzie iść w tym kierunku, to będzie dobrze. Poprawiłyśmy skuteczność rzutową i kilka innych mankamentów, które zawodziły. Udało nam się to dopracować. Czegoś jednak zabrakło w końcówce. Rywalki odskoczyły na trzy bramki i ciężko było nam je dogonić. Wcześniej grałyśmy „bramka za bramkę”. Może gdybyśmy miały jeszcze kilka minut, to by się udało. Mecz trwa jednak 60 minut. Rywalizowałyśmy z zawodniczkami światowej klasy i pokazałyśmy, że też możemy się liczyć w Europie. Walczymy do końca i pokazujemy swój charakter - dodaje.

A już we wtorek, 16 stycznia MKS FunFloor wróci do zmagań w Orlen Superlidze Kobiet. Lublinianki zmierzą się na wyjeździe z ekipą Handball JKS Jarosław. Potyczka rozpocznie się o godz. 18.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski