Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ordynator z Kraśnickiej broni swojej lekarki. Sprawa o błąd w sztuce

Małgorzata Szlachetka
oskarżenie lekarka kraśnicka
oskarżenie lekarka kraśnicka Zdjęcie ilustracyjne
W Sądzie Rejonowym Lublin-Zachód toczy się sprawa o błąd w sztuce. Chodzi o hospitalizację zakończoną śmiercią 6-letniej Oli.

9 grudnia 2011 roku rodzice przywieźli 6-letnią Olę do szpitala na Kraśnickiej. Dziecko miało zapalenie płuc i duszności. Dziewczynka została przyjęta na pediatrię, kilka godzin później jej stan się pogorszył. Rodzina zgłaszała, że Ola majaczy. Konieczna stała się reanimacja. Następnie zaintubowana pacjentka została przewieziona na oddział intensywnej terapii DSK. Dziewczynka zmarła 31 grudnia.

Zarzut "nieumyślnego narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia" postawiono jesienią 2013 roku Elżbiecie Ł.-K., lekarce, która w feralnym dniu była na dyżurze oddziału dziecięcego szpitala przy Kraśnickiej. Oskarżona nie przyznała się do winy.

W środę odbyła się kolejna rozprawa, z udziałem świadka Anny Paduch-Klamut, lekarki z 25-letnim stażem i ordynator oddziału dziecięcego w szpitalu przy al. Kraśnickiej. To na ten oddział została przyjęta chora dziewczynka.

W akcie oskarżenia Elżbiety Ł.-K. podnoszone jest m.in. to, że nie została przeprowadzona gazometria (badanie krwi) i wczesna konsultacja anestezjologiczna. W tej sprawie specjaliści z Wrocławia wydali dwie opinie. "Biegli stwierdzili, że postępowanie lekarki Elżbiety Ł.-K. było nieprawidłowe" - czytamy w akcie oskarżenia.

- Stan dziecka był ciężki, było z dusznością, ale przytomne, w pełni świadomości - mówiła w środę przed sądem ordynator Anna Paduch-Klamut, która badała 6-latkę przy przyjmowaniu na oddział.

Gdy szefowa oddziału skończyła pracę, Elżbieta Ł.-K. dwukrotnie, przez telefon, rozmawiała z nią o stanie 6-letniej Oli. W pewnym momencie doktor Paduch-Klamut zdecydowała się wrócić na oddział.

- W chwili mojego wejścia wykonywana była akcja reanimacyjna dziecka - relacjonuje świadek. I dodała: - Doszło do gwałtownego załamania stanu chorej, w ciągu kilku godzin. Choroba jest procesem dynamicznym. Objawy pojawiają się stopniowo.

Lekarka dodała także, że na miejscu Elżbiety Ł.-K.wykonałaby te same czynności.

Padło także pytanie do świadka, czy w tym konkretnym przypadku konieczne badania nie powinny być wykonane na cito, czyli niezwłocznie.

- Możliwość była, ale potrzebny jest określony czas dla ich technicznego wykonania. Poza tym dziecko było dobrze zabezpieczone na oddziale przez doktor Elżbietę Ł.-K. - zastrzegła.

Kolejna rozprawa odbędzie się 1 października.


Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski