Oświata znalazła się w dołku. Winien niż - mówi szef lubelskiego ZNP

Myśli Pan, że całkowita likwidacja Karty nauczyciela, postulowana przez obecną minister edukacji, uzdrowi oświatę?
Na pewno trzeba ją unowocześnić, wyrzucić niektóre przestarzałe artykuły. Zupełna likwidacja karty zaszkodzi nauczycielom. Pedagog musi mieć stabilizację, wiedzieć, #jakie są jego obowiązki i prawa oraz co gwarantuje mu praca w szkole.

Wspomniał Pan, że oświata znalazła się w dołku. Co ją pogrążyło?
W tym momencie mamy dwa podstawowe problemy, z którymi musimy się zmierzyć. Pierwszym z nich jest mniejsza niż w poprzednich latach subwencja oświatowa. Drugim natomiast - niż demograficzny, który pustoszy szkoły i zwalnia nauczycieli. Najtrudniejsza sytuacja występuje w gminach wiejskich. W wielu z nich niepokojącym trendem jest przekazywanie większości szkół pod skrzydła stowarzyszeń. Przykładem są gminy Leśniowice i Hanna, w których dwa lata temu zreformowano w ten sposób wszystkie publiczne placówki. Te działania mają swoje konsekwencje, które uderzają w nauczycieli. Przekazanie szkoły stowarzyszeniu powoduje, że wójtowie muszą zmniejszać koszta osobowe pracowników, a co za tym idzie, nauczycielskie pensje lecą w dół.

Nauczyciele, którzy pracują w Lublinie, też powinni się bać?
Myślę, że nie, choć niż demograficzny zaczyna wdzierać się do szkół ponadgimnazjalnych.

Właśnie te placówki najczęściej dotykają zwolnienia, ponieważ dla pedagogów zaczyna brakować godzin. Niektórzy z nich "uciekają" przed utratą pracy na urlop dla poratowania zdrowia. W Lublinie na takim "wolnym" przebywa rocznie średnio 200 osób.
To naturalne, że po 10-20 latach pracy w zawodzie zdrowie nauczyciela zaczyna szwankować. Taki urlop na pewno mu się należy. Nie naszą rolą jest ocenianie, czy ktoś go nadużywa, czy też nie.

NSZZ "Solidarność" przeprowadził ankietę wśród nauczycieli. Pytano ich, czy są zadowoleni ze swoich warunków pracy i płacy oraz jakie działania chcieliby podjąć, aby zmienić to, co im nie odpowiada. Na drugim miejscu wśród najpopularniejszych odpowiedzi znalazł się strajk. Nauczyciele wyjdą na ulice?
W ubiegłym roku aż 15 tysięcy osób wzięło udział w manifestacji ZNP w Warszawie. Myślę, że takie akcje są bardzo ważne, ponieważ dzięki nim ci, którzy mają coś do powiedzenia, widzą, że potrafimy się zjednoczyć. Nie wiem kiedy może dojść do podobnego zrywu. Jedno jest pewne, sytuacja w oświacie jest napięta. W ustawie budżetowej na 2015 rok znów nie uwzględniono podwyżek dla nauczycieli, których pensje są zamrożone od trzech lat. W podobnej sytuacji są pracownicy administracji i obsługi, czyli m.in. kucharki, woźne czy sprzątaczki.

W Lublinie udało się wywalczyć podwyżki dla pracowników niepedagogicznych.
To też jest sukces. Nie zapominajmy jednak, że to nie wszystko. Problemy się nawarstwiają. W niektórych szkołach zarówno sprzątaczki, jak i kucharki pracują ponad swoje siły, bo nie ma jasno określonych zasad regulujących ich pracę. Dochodzi do patologicznych sytuacji, w których jedna osoba sprząta całą szkołę, a obiady dla aż 600 uczniów przygotowuje #jedynie dwóch-trzech pracowników. Dyrektorzy oszczędzają jak mogą i robią to kosztem swoich pracowników. To się kiedyś skończy.