Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pięć dni grania, pięć godzin snu - kim są prawdziwi gracze?

Katarzyna Dobroń
Hubert "Gordon" Blejch jest obecnym rekordzistą Guinnessa w najdłuższym graniu w grę komputerową. Rekord pobił w Poznaniu
Hubert "Gordon" Blejch jest obecnym rekordzistą Guinnessa w najdłuższym graniu w grę komputerową. Rekord pobił w Poznaniu Paweł Miecznik
Bycie graczem jest jak pasjonowanie się kinematografią - zbyt dużo się tu dzieje i zbyt szybko się zmienia, aby udało się nakreślić profil przeciętnego fana. Statystycznie gracz jest… kobietą, korzystającą ze smartfona. W praktyce jest tu miejsce dla bardzo ambitnych sportowców, hobbistów oraz młodych youtuberów. Wszyscy wymieszają się na Poznań Game Arena.

Dokładnie 136 godzin 1 minutę i 23 sekundy wynosi obecny rekord Guinnessa w najdłuższym graniu w grę komputerową. Należy on do Polaka i został pobity w stolicy Wielkopolski podczas ubiegłorocznej Poznań Game Arena.

Zgodnie z zasadami za każde 60 minut grania graczowi należy się 10 minut snu. W ciągu ponad pięciu dni Polak przespał 5 godzin. W tym czasie zawodnik zjadł też prawie dwa kilogramy pomarańczy, pół kilograma kurczaka, pół kilograma fasoli szparagowej i pół kilograma makaronu pełnoziarnistego, a wypił dwanaście litrów wody i dwa i pół litra soku pomarańczowego. Jako snajper w grze Sniper Elite III zabił 1751 przeciwników. Zdobył też 2400 euro oraz 2000 złotych dla fundacji Rak-Off oraz organizacji charytatywnej Child’s Play. Dzięki zebranym pieniądzom do szpitali trafiły konsole do gier.

Poznań Game Arena to festiwal gier komputerowych i wideo odbywający się na MTP od 2004 roku. Projekt został zawieszony na dwa lata w 2010 roku. Po wznowieniu liczba odwiedzających PGA fanów bije rekordy. Tegoroczna edycja rozpoczyna się w piątek, 16 października i potrwa do niedzieli. Weekendowe bilety kosztują od 12 do 20 złotych.

Za gry na szpitalnych salach dzieciaki mogą podziękować Hubertowi „Gordonowi” Blejchowi, który do bicia rekordu przygotowywał się przez 93 dni. W jego ekipie znajdowało się ponad 30 osób, w tym lekarz, ratownik medyczny i ochroniarz. Gordon ma 27 lat, jest żonaty i zawodowo zajmuje się testowaniem oprogramowania. Gra od szóstego roku życia.

Sport (nie) jak każdy inny

Wyczyn „Gordona” to dopiero wierzchołek góry lodowej zjawiska nazywanego e-sportem. Chociaż cybersportowcy zarabiają obecnie prawdziwe i konkretne pieniądze, wciąż wiele osób nie chce tej dyscypliny zaliczać do sportu.

Obrońcy turniejów e-sportowych porównają swoją dyscyplinę do szachów czy brydża. Potrzebna jest strategia, zręczność i wiele godzin ćwiczeń. Cybersportowcy trenują co najmniej 2-3 godziny dziennie przez pięć dni w tygodniu. Tak jak w każdej dyscyplinie rozgrywają turnieje i zawody. Mają swoich fanów i jeśli osiągają sportowy poziom, zarabiają pieniądze.

Pojęcie e-sportu zaczęło się pojawiać na przełomie lat 80. i 90. ubiegłego wieku. Własną ligę założył wówczas japoński koncern Nintendo, który produkował popularne również w Polsce konsole telewizyjne. Zawodnicy rywalizowali w takich grach jak Super Mario, Tetris czy Red Racer. Faza pucharowa odbyła się w Hollywood. To był strzał w dziesiątkę. Kilka lat później powstała pierwsza liga dla profesjonalnych graczy, czyli Cyberathlete Professional Leauge. Pierwszą grą został bardzo popularny wówczas Quake. Gracz wciela się tu w żołnierza, który musi pokonać potwory. Również w latach 90. powstała gra Counter-Strike, opierająca się na rozgrywce antyterrorystów z terrorystami. To był kolejny hit oraz jedna z głównych gier wykorzystywanych podczas e-turniejów.

Mistrz z Poznania

Mało kto pamięta, że jeden z pierwszych polskich turniejów był zorganizowany w 2002 roku przez Janusza „Hayabusa” Kubskiego w podpoznańskim Czerwonaku. Był to Pierwszy Poznański Counter-Strike. Pasją do gier bardzo skutecznie zaraził się jego syn. Filip Kubski, znany w środowisku jako „Neo”, jest obecnie jednym z najbardziej utytułowanych polskich sportowców.

Od 2004 roku prowadzone przez niego drużyny są niemal niepokonane. W roku 2011 został uznany przez środowisko za najlepszego gracza na świecie.

W ubiegłym roku prowadzona przez Filipa „Neo” Kubskiego drużyna Virtus.Pro wygrała 100 tysięcy dolarów podczas Intel Extreme Masters, czyli mistrzostw międzynarodowej ligi gier komputerowych, które ze względu na rosnącą aktywność Polaków, odbyły się w Katowicach. W sobotę, 12 września wygrali pierwszą edycję turnieju ESL ESEA Dubai Invitational 2015, ogromny puchar i kolejne 100 tysięcy dolarów.

- Od prawie 16 lat granie zajmuje większość mojego życia. To wciąż jest nasza pasja, ale i nasz zawód - mówi Filip „Neo” Kubski. - Obecny skład założyliśmy 2,5 roku temu, kiedy dołączyło do nas dwóch najmłodszych zawodników. Z innym członkiem zespołu gram od 11 lat. Wyniki to zasługa ciągłej pracy nad strategią i taktyką.

W ten sposób zespół Virus.Pro, w skład którego wchodzą również Wiktor „TaZa” Wojtas, Jarosław „Pashę” Jarząbkowski, Janusz „Snaxa” Pogorzelski i Paweł „Byali” Bieliński, jest niemal niepokonany. Zawodnicy mają od 19 do 29 lat. Grają po 5-6 godzin dziennie pięć razy w tygodniu. Przed zawodami siadają przed komputerem nawet siedem dni w tygodniu.

- Tradycyjny sportowiec może wykonać maksymalnie dwa treningi dziennie. My możemy trenować nawet przez cały dzień - mówi Filip. - Oczywiście 19-latkowie mogą siedzieć dłużej. My powoli jesteśmy już najstarsi wśród zawodników.

Nie ma określonej granicy wieku, kiedy zawodowy gracz przechodzi na emeryturę. Czasem inne obowiązki życiowe albo powiększająca się rodzina nie pozwalają już na codzienne treningi. Zawodnicy Virus.Pro są jednak w formie.

Idole nastolatków z YouTube

JDabrovsky & skkf, Rock, Rojo, Brunecia i Nervarien to nie nazwy kolejnych gier, ale pseudonimy youtuberów, którzy odwiedzą tegoroczną edycję Poznań Game Arena. Dla części fanów PGA to chybiony pomysł, jednak organizatorzy podkreślają, że wychodzą naprzeciw oczekiwaniom wszystkich grup wiekowych graczy. Obecny podczas konferencji prasowej dziennikarz związany ze środowiskiem gamingowym nazwał to wydarzenie „zapchajdziurą” dla wystawców gier i sprzętu. Łukasz Wołonkiewicz, dyrektor PGA nie zgodził się z nim. - To nieprawda. Czasy się zmieniają i oczekiwania osób uczestniczących w PGA również - bronił wydarzenia Łukasz Wołonkiewicz. - Zjawisko youtuberów jest ważne dla młodszych odwiedzających.

Wśród nastolatków coraz popularniejsze jest śledzenie osób, które udostępniają filmy ze swoich gier na kanale YouTube.

- Kiedy my byliśmy dziećmi, spotykaliśmy się u tego kolegi, który jako jedyny miał wystarczająco dobry komputer, aby dana gra ruszyła - opowiada jeden ze starszych graczy. - Oglądanie jak ktoś inny gra, wynikało raczej z czekania na swoją kolej. Oglądanie filmów jak ktoś inny gra, gdy można to robić samemu, jest trochę dziwne - dodaje.

Dla pokolenia, które smartfona ma niemal od kołyski, a od podstawówki istnieje na jakimś portalu społecznościowym, oglądanie siebie nawzajem w internecie jest normalne. Zapowiadając swój udział na PGA, Nervarien czyli Daman Ziaja, pokazał swoim fanom relację z sierpniowych rozgrywek turnieju e-sportowego. Jeden z multipleksów transmitował wówczas Mistrzostwa Świata League of Legends 2015, a Nerverien był gościem specjalnym. Fani e-sportu wypełnili niemal całą kinową salę.

- Bardzo mile mnie zaskoczyło, że tak dużo ludzi przyszło m.in. dzięki mnie - mówi Nerverien swoim fanom.

Ze streamingu, czyli transmisji swojej gry na żywo, korzysta też „Pashę” z Virus.Pro. Jego relacje ogląda nawet 70 tys. osób jednocześnie.

- Fani polubili jego poczucie humoru. Teraz „Pashę” jest jednym z najpopularniejszych e-sportowców - chwali kolegę Neo. - Wielu youtuberów to jednak młodzi ludzie, którzy nie prezentują sobą jeszcze żadnych wartości, a nawet dają słaby przykład innym. To się szybo rozwija, bo na YouTube można dobrze zarobić.

Pasja, z której się nie wyrasta

- Sam zazwyczaj gram po prostu na konsoli, ale są tacy, którzy pasjonują się e-sportem: im bardziej się angażujesz, po tym droższy sprzęt sięgasz - mówi Jakub Matuszczak. Jest graczem oraz pracuje w branży gamingowej. - A wybór jest szeroki: myszki, klawiatury, słuchawki można kupić za kilkaset złotych i więcej. Środowisko graczy jest obecnie tak różnorodne jak środowisko fanów kinematografii albo czytelników. Trudno scharakteryzować typowego gracza, tak samo jak trudno scharakteryzować kinomana, bo grać może każdy.

Potwierdza to tegoroczny raport opracowany przez Krakowski Park Technologiczny. Z „Kondycji Polskiej Branży Gier Wideo” wynika, że 72 proc. polskich internautów to gracze. Można więc już mówić o zjawisku masowym. Najwięcej, bo 42 proc. internautów gra w gry zainstalowane na komputerze. Kolejne 40 proc. instaluje gry na smartfonach i tabletach, 38 proc. gra na przeglądarkach internetowych, 36 proc. na portalach społecznościowych, 19 proc. gra w tradycyjne gry na komórkach, a zaledwie 15 proc. używa do grania konsoli. Co ciekawe, ponad połowa (53 proc.) graczy to… kobiety.

To jeszcze nie koniec wyników badań. Statystyczny gracz ma od 15 do 24 lat, gra głównie na smartfonie i mieszka na wsi. Na drugim miejscu są gracze do 34 r.ż, którzy korzystają głównie z konsoli.

O tym jak różnorodne jest to środowisko i masowe zjawisko można się przekonać odwiedzając Poznań Game Arena. Ubiegłoroczna edycja ściągnęła do Poznania prawie 60 tysięcy graczy. W tym roku organizatorzy spodziewają się nawet 70 tysięcy osób.

- Na pewno duże znaczenie dla zmiany percepcji gier w Polsce miała też premiera „growej” adaptacji Wiedźmina - mówi Jakub Matuszczak. - Trafił on do szerszej społecznej świadomości niż ówczesne relatywnie hermetyczne środowisko graczy - w końcu proza Sapkowskiego jest u nas niezwykle popularna. Okazało się, że Polacy nie gęsi i potrafią tworzyć gry na światowym poziomie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Pięć dni grania, pięć godzin snu - kim są prawdziwi gracze? - Głos Wielkopolski

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski