Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Piłka ręczna to sposób na fajne życie." Rozmowa z Małgorzatą Majerek

Krzysztof Nowacki
Małgorzata Majerek przyznaje, że nie była obdarzona wielkim talentem i to, co osiągnęła, zawdzięcza swojej pracowitości. Miała też dużo szczęścia, że trafiła do Lublina w okresie, gdy grały tutaj znakomite zawodniczki. Przed tygodniem Małgorzata Majerek znowu poprowadziła MKS do mistrzostwa.
Małgorzata Majerek przyznaje, że nie była obdarzona wielkim talentem i to, co osiągnęła, zawdzięcza swojej pracowitości. Miała też dużo szczęścia, że trafiła do Lublina w okresie, gdy grały tutaj znakomite zawodniczki. Przed tygodniem Małgorzata Majerek znowu poprowadziła MKS do mistrzostwa. Wojciech Szubartowski
Po 20 latach gry w Lublinie i wywalczeniu 16 tytułów mistrza Polski Małgorzata Majerek mówi dość i jak na mistrzynię przystało, kończy piękną karierę ze złotym medalem.

Nie obawiasz się życia bez piłki ręcznej?
Obawiam się (śmiech). Zdaję sobie sprawę, że bardzo, bardzo będzie mi brakowało piłki ręcznej i tego całego boiskowego życia. Już pierwszego dnia po zdobyciu mistrzostwa nie mogłam się odnaleźć w domu. Wiem, że nie rozpocznę kolejnego okresu przygotowawczego, więc lęk jest, nie ukrywam tego. Ale kiedyś trzeba było skończyć karierę i rozpocząć coś nowego.

Ale może w lipcu przyjdziesz jednak na pierwszy trening MKS i powiesz: "gram jeszcze jeden sezon"?
Nie, po tak pięknym zakończeniu, nie mogę tego zrobić! (śmiech).

Rzeczywiście, o takim zakończeniu kariery marzy wielu sportowców. Złoty medal zdobyty przed własną publicznością i to po tak znakomitym meczu.
Nigdy nie marzyłam o takim zakończeniu kariery. Nie myślałam w ogóle, że ostatnie mistrzostwo zdobędę w Lublinie. Nawet tego nie chciałam. Po dwóch wygranych z Zagłębiem w Lublinie chciałyśmy pojechać do Lubina i już tam zapewnić sobie kolejne mistrzostwo. A nie dość, że zdobyłam złoto, to ostatni mecz zagrałam przed własną publicznością, przy pełnej hali. Zagrałam całkiem dobry mecz, niektórzy mówią, że najlepszy w sezonie. Lepszego więc finału nie mogłam sobie wymarzyć.

Do Ciebie należał ostatni kwadrans decydującego o złocie meczu. Myślałaś wtedy o tym, że to jest Twój ostatni kwadrans na boisku?
Przed finałowymi meczami musiałam poradzić sobie z myślami, które cały czas chodziły mi po głowie, że to są moje ostatnie finały. To było naprawdę bardzo trudne, bo przychodziły momenty wzruszenia. Zamiast koncentrować się na meczu, chciało mi się płakać, że to ostatnie mecze. Ten decydujący był naprawdę trudny. Ciężko było odpędzić te myśli, skupić się i skoncentrować wyłącznie na tym, co będzie się działo na boisku. Ale myślę, że mi się udało, a po meczu zeszło całe ciśnienie.

Wspomniałaś, że już pierwszego dnia po zakończeniu sezonu miałaś dużo wolnego czasu. To będzie coś nowego także dla Twojej rodziny. Macie już pomysły, jak zagospodarować wspólnie ten czas?
Nie wiem, czy ze mną wytrzymają (śmiech). Moja Marysia chciała, żebym zakończyła już karierę. Gra w piłkę ręczną wiązała się z ciągłymi wyjazdami i myślę, że brakowało jej mamy w domu. Aczkolwiek teraz zapytała, czy nie mogłabym skończyć kariery po wakacjach, bo zawsze lubiła jeździć ze mną na obozy przygotowawcze. Myślę więc, że jej też trochę będzie tego brakowało. Mam jednak nadzieję, iż będę potrafiła zagospodarować wolny czas i znajdę sobie nowe zajęcia, w których będę się realizowała.

A długo dojrzewała w Tobie myśl o zakończeniu kariery?
Myślałam o tym już właściwie w poprzednim sezonie. I przed rozpoczęciem obecnego wiedziałam, że to będzie mój ostatni. W klubie też o tym wiedzieli.

Wróćmy więc do początków. Jak to się stało, że zainteresowałaś się piłką ręczną?
Nie miałam wyboru. W Szkole Podstawowej nr 1, do której chodziłam w Łukowie, piłka ręczna była wiodącą dyscypliną. Jeżeli chciało się uprawiać sport, a ja chciałam, to właśnie piłkę ręczną. Spotkałam na swojej drodze wspaniałych ludzi. Pierwszym moim trenerem był Romuald Szajdziuk, prawdziwy pasjonat. Kochał tę dyscyplinę i przekazał mi rzeczy, które i mnie rozkochały w piłce ręcznej.

W 1994 roku przeniosłaś się z Łukowa do Lublina…
W Lublinie zaczęłam naukę w trzeciej klasie liceum. Zauważył mnie trener Tadeusz Więcek, który sprowadził mnie do Lublina i dzięki niemu tutaj grałam. Na początku w drugiej lidze, a później trenowałam już z pierwszym zespołem. Trener Andrzej Drużkowski dał mi szansę i tak się zaczęło.

Piłka ręczna okazała się dobrym sposobem na życie?
Myślę, że tak. Dzięki piłce ręcznej mam mnóstwo wspomnień, których nikt mi nie zabierze. Natomiast jeśli ktoś myśli, że się bardzo wzbogaci, to oczywiście tak nie jest. Ale jeżeli chce się przeżyć fajne życie, z wieloma przygodami i emocjami, to na pewno piłka ręczna jest dobrym wyborem.

W jednej z broszur o Monteksie, na pytanie o plany na przyszłość, odpowiedziałaś, "skończyć studia i założyć rodzinę". I sport nie przeszkodził Ci w realizacji tych planów?
Od początku zdawałam sobie sprawę, że nie będę grała wiecznie i chciałam także ukończyć studia oraz prowadzić normalne życie. To bardzo ważne, bo dzisiaj kończąc karierę, mam rodzinę, mam skończone studia, więc łatwiej jest mi się rozstać z piłką ręczną.

Rodzina dla sportowca jest sposobem na odreagowanie stresu związanego z grą?
Stresu rzeczywiście jest sporo. Może, jak się wygrywa, to nieco mniej, ale zdarzają się bardzo ciężkie dni i wtedy wracasz do domu i masz odskocznię od tego wszystkiego. Możesz z kimś innym porozmawiać. Jest dziecko, które nie wie, czy wygrałaś, czy przegrałaś, tylko chce, żeby się nim zająć. I to jest bardzo fajne i potrzebne w życiu.

Twój mąż i córka przychodzili na wszystkie mecze. Czy córka chce pójść w ślady mamy?
Twierdzi, że nie. Ma teraz inne pasje, ale jeśli będzie chciała w przyszłości trenować piłkę ręczną, to nie będę miała nic przeciwko temu.

Ale kariera trenerska nie interesuje Cię?
Dzisiaj mówię, że nie. Wolę prowadzić bardziej spokojne życie, a praca trenera, czy to z dziećmi, czy na wyższym poziomie, wiąże się ze stresem i dużymi wyrzeczeniami. Chciałabym teraz żyć spokojniej, ale nie wiem, czy za miesiąc, jak zacznie mi brakować piłki ręcznej, nie zmienię zdania. Przyjdzie jednak jeszcze czas, żeby usiąść i spokojnie pomyśleć, co dalej. Do tej pory życie było łaskawe dla mnie i myślę, że teraz też coś fajnego się znajdzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski