Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Kowalczyk o klubie "Wspólny Lublin"

Aleksandra Dunajska
Piotr Kowalczyk o klubie "Wspólny Lublin"
Piotr Kowalczyk o klubie "Wspólny Lublin" Jacek Babicz
Z Piotrem Kowalczykiem, przewodniczącym Rady Miasta Lublin i członkiem niedawno powstałego klubu "Wspólny Lublin", rozmawia Aleksandra Dunajska

Skorzysta Pan z propozycji marszałka Krzysztofa Hetmana i wstąpi do PSL?

Przyznam, że oferta marszałka, bardzo mnie zaskoczyła. Od tamtej pory odbyliśmy z Krzysztofem Hetmanem kilka długich rozmów i dziś niczego nie wykluczam, ale też nie przesądzam. Rozważę to, pod warunkiem, że miałoby się to jakoś przysłużyć miastu.

Czyli?
Na przykład zapewniając dobrą współpracę z zarządem województwa, gdzie działa koalicja PO-PSL. Mam tu na myśli chociażby wsparcie dla Lublina w projektach kluczowych przyszłego unijnego programu regionalnego. Jako stolica regionu mamy szansę zawalczyć o kilkaset milionów złotych na wsparcie rewitalizacji Podzamcza i zagospodarowanie Bystrzycy. Taką modernizację robi się raz na sto lat.

Jak wytłumaczyłby Pan wyborcom członkostwo w PSL?

Po pierwsze, chcę podkreślić, że żadne decyzje jeszcze nie zapadły. Chciałbym skonsultować sprawę z całym klubem. Z jego członkami chce się też spotkać Krzysztof Hetman. Po drugie, moje poglądy były, są i będą prawicowe. Ale najważniejszą sprawą jest dla mnie w tej chwili samorząd. Wstąpię do partii, o ile pozwoli ona na działania pod-porządkowane sprawom miasta. Trudno jest realizować pewne cele nie będąc członkiem jakiejś partii - niełatwo jest np. pozyskiwać pieniądze z Warszawy. A przypomnę, że PSL jest jedną z partii rządzących.

A może bierze Pan pod uwagę wstąpienie do PSL jako zabezpieczenie, bo obawia się, że komitet Wspólny Lublin w wyborach 2014 r. poniesie klęskę.
Absolutnie nie o to chodzi. Poza tym klub Wspólny Lublin nie zmieni nazwy, nawet gdybym wstąpił do PSL. Co więcej, głęboko wierzę w sukces komitetu w wyborach samorządowych. Myślę, że możemy liczyć na sześć do dziesięciu mandatów.

Dotychczasowe lubelskie doświadczenia pokazują jednak, że lokalne komitety nie osiągały dobrych wyników.
Bo miały niewiele znanych nazwisk. A my mamy ich sporo, będziemy mieć jeszcze więcej. Chcemy tworzyć ten klub, a potem komitet wyborczy, na kilku filarach. Wzorem jest komitet Prawo i Rodzina, który był konglomeratem różnych partii i stowarzyszeń, a po wyborach w 2002 r. zdobył najwięcej mandatów.

Nie obawia się Pan, że zanim dojdzie do wyborów, klub się rozpadnie? Że PiS skusi część radnych obietnicami "biorących" miejsc na listach wyborczych? Albo że sami się wycofają, analizując wyborcze szan-se i dochodząc do wniosku, że na nowym układzie nie zysku-ją oni, ale wyłącznie Pan? No i prezydent Żuk.

Nie mam wątpliwości, że PiS będzie próbował podkupić radnych, którzy przeszli do nowego klubu. I wiem też, że ludzie są tylko ludźmi. Ale z drugiej strony wierzę, że do tego nie dojdzie. W tym momencie wygrywam z PiS-em tym, że wierzę w ludzi, a nie tylko w partyjny szyld. To przecież nie jest normalne, że dziesięciu radnych naraz odchodzi z klubu. I władze PiS są winne tej sytuacji. Decyzję radnych przypieczętował fakt, że się dowiedzieli, iż w przyszłości mogą dostawać SMS-y z zaleceniami co do głosowań na sesjach. Tak się nie traktuje ludzi, samorządowców.

Oficjalnie przestał Pan już być członkiem PiS?
Złożyłem rezygnację i z tego co wiem, ma być przyjęta we wtorek.

Spodziewał się Pan kilka miesięcy temu, że jesienią będzie Pan poza partią?
Nie. Nawet w czerwcu, przed wyborami do władz miejskich struktur PiS. Ale kiedy okazało się, że wygrałbym wybory, gdy-by okręgowe władze PiS ich nie unieważniły, powiedziałem Elżbiecie Kruk, że to mój ostatni dzień w PiS. Nie miałem już siły dalej się szarpać. Dziś jestem w sumie zadowolony, że nie muszę nikomu się tłumaczyć, podporządkowywać.

To po co Panu to, ewentualne, członkostwo w PSL?
Podkreślę raz jeszcze - nie powiedziałem Krzysztofowi Hetmanowi "tak". I może rzeczywiście lepiej było mi trzymać się z dala od polityki. Ale chyba za bardzo zależy mi na tym mieście.

Albo władza i możliwość wpływania na losy Lublina są dla Pana nałogiem silniejszym niż palenie, które Pan rzucił.
To nie tak. Rezygnując z pracy dla miasta byłbym po prostu nieszczęśliwym człowiekiem. Odejście z PiS nie było dla mnie łatwe, spędziłem w tej partii kilkanaście lat, mam tam wielu przyjaciół. A do tego wszystkiego by nie doszło, gdybym nie popierał Krzysztofa Żuka. Nie mogłem jednak tego nie robić, bo jest po prostu dobrym prezydentem. Współpracujemy, bo zależy nam na dobru Lublina i mieszkańców.

Będzie Pan zastępcą prezydenta?
Absolutnie nie, nie ma w tej chwili takich planów ani rozmów. Liczy się teraz praca na rzecz miasta. Lublin rozwija się teraz najszybciej od wielu lat i ma szansę odzyskać pozycję lidera wschodniej Polski. Mamy swoje pięć minut i nie możemy ich zmarnować.

Do sprawnego rządzenia miastem prezydentowi potrzebna jednak większość głosów w radzie miasta. Sam Pana klub jej nie gwarantuje. Jak w tej sytuacji zachowa się PO?

To nie będzie łatwy czas dla Krzysztofa Żuka, bo nie jest tajemnicą, że w swojej partii ma wielu przeciwników. Niektórzy radni PO na pewno nie będą wspierali jego pomysłów. Trud-no powiedzieć, jak ta sytuacja się zakończy.


Nasze serwisy:
Serwis gospodarczy - Wybierz Lublin
Serwis turystyczny - Perły i Perełki Lubelszczyzny
Serwis dla fanów spottingu i lotnictwa - Samoloty nad Lubelszczyzną
Miasto widziane z samolotu - Lublin z lotu ptaka
Nasze filmy - Puls Polski


Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski