Świerczewski na łamach serwisu 2x45 com.pl mówi o pracownikach MOSiR-u Bystrzyca: "Proszę pana, jeśli ja muszę popychać jakiegoś Gienka od odśnieżania boiska, który zaczyna mi mówić, co mam robić, to chyba są jakieś jaja, nie? Człowiek z MOSiR-u zaczyna sobie sam ustalać, kiedy będzie odśnieżał boisko, a najlepiej w ogóle tego nie robić, tylko poczekać aż się ociepli i samo stopnieje. Kur**, nam non stop przekładali mecze przez fatalny stan murawy. Śmiech na sali. Na treningi jeździliśmy do Łęcznej, położonej 20 km dalej, bo tam jakoś można odśnieżyć boisko. W Lublinie nie dało rady. Nie da się? Da się! Tylko trzeba chcieć. W MOSiR, że to albo jakaś rodzina, albo jakieś dziadki, które po prostu sobie siedzą. Czy się stoi, czy się leży, tyle samo się należy".
Były reprezentant Polski w ostrych słowach wypowiada się także o prezesie Motoru Tadeuszu Kunie a także o Radzie Nadzorczej Motoru S.A.:
"Jest prezes, który nic nie robi. Facet tylko chodzi i bez przerwy obiecuje, że pieniądze już zaraz będą. Będą, będą, będą. Jeśli kur** dochodzi do tego, że chłopaki jedzą już tylko makaron z cukrem, to jak kur** mam im tłumaczyć zasady prawidłowego odżywania, skoro oni nie mogą inaczej, bo nie mają za co żyć?! Jedzą ten makaron na obiad i kolację.
- Pan Świerczewski jest dla mnie typowym prostakiem - w ostrych słowach odpowiada prezes Motoru. - Szuka on wszędzie usprawiedliwienia, tylko nie u siebie. Jego wyniki osiągnięte z drużyną pokazują, jakim jest fachowcem. Jeśli chodzi o finanse, to proszę spytać piłkarzy, czy faktycznie zalegamy im z pensjami za trzy miesiące. Był krótki okres, że mieliśmy pewne problemy, ale miało to związek ze słabą postawą zespołu. Teraz jesteśmy z pensjami na bieżąco - przekonuje Kuna.
- Rozwiązaliśmy umowy z sześcioma zawodnikami, którzy się nie łapali. Przyszli na ich miejsce lepsi, jednak transferów miało być więcej. Jak przyszło do tematu obrońców, to prezes mi mówi, żebym może przesunął jednego napastnika na środek defensywy. Nosz kur**! Ci ludzie się kompletnie nie znają na piłce. Testowaliśmy Damiana Byrtka z Podbeskidzia, chcieliśmy go ściągnąć, ale... nie było prezesa. Gdzieś przepadł, był zajęty. Gdy ŁKS się rozpadał, zaklepałem stamtąd dwóch obrońców, tyle że potem działacze się rozmyślili i mówili, że chyba jednak nie trzeba. Jedni mówią "brać!", drudzy "nie brać!". To nie tylko prezes, bo w klubie jest jeszcze rada nadzorcza. Facet, który ma hurtownię papierosów, ma najwięcej do gadania w klubie. Kur***, jakiś Miruś Nakrętka" - wyjawia Świerczewski.
Świerczewski twierdzi również, że w Radzie Nadzorczej, jak i w całym Motorze są ludzie nie- znający się na piłce nożnej, i że ciągną oni klub w dół. Ba, twierdzi, że działacze sugerowali mu, kto ma grać w zespole. "Tam są sami pseudorządzący. Jest też facet, który w klubie ma 0,5 procent akcji, jest bodaj właści-cielem hurtowni papierosów i twierdzi, że się zna na piłce. Tam wszyscy na wszystkim się znają, a na piłce najlepiej. Oni tam załatwiają swoje biznesiki, a mnie nie interesuje mydlenie oczu" - mówi "Świr".
- To kompletny stek bzdur i kłamstw - ripostuje Kuna.
- Nigdy nie wtrącaliśmy się w sprawy szkoleniowe. W naszym klubie każdy ma swoje zadania i za nie odpowiada - dodaje prezes.
"Świr" twierdzi również, że wraz z jego odejściem z klubu odszedł również akcjonariusz, także były reprezentant Polski Jacek Krzynówek. - Ten pan nie wie, co mówi. Dostaliśmy pismo od pana Krzynówka, w którym pisze on, że chce podwyższyć swoje udziały w spółce Motor. Widać, że Świerczewski to zwykły kłamca. Nie wyszło mu wcześniej w ŁKS Łódź, teraz w Motorze, więc opowiada niestworzone historie - zdradza prezes lubelskiego klubu.
Świerczewski chwali prezydenta Lublina Krzysztofa Żuka: "Prezydentowi miasta niewiele można zarzucić, działa z infrastrukturą. Tylko ta obsrana banda wszystko ciągnie na dół. Niech mi pan powie: czy inny śnieg pada w Lublinie, a inny w Łęcznej? Tam się da odśnieżyć, a tu się nie da? Kur**, żałosne. Takie prozaiczne sytuacje są najgorszymi przykładami. Nie dziwię się, że kibice co chwila protestują i nie chcą się dogadywać z tymi ludźmi. To po prostu niemożliwe".
Dostało się także Maciejowi Kulce, działaczowi Platformy Obywatelskiej:
"Jest w Radzie Miasta taki gość, Kulka się nazwa. Od niego Motor bierze autokary, ale to właściwie są autokarki, takie do nauki jazdy. Zdecydowanie za małe, bo nasz bramkarz to siedział w nich "skręcony". Mówiłem im, że to jest katastrofa i bez sensu, więc zaczęła się wojna o autokary. A kilka dni przed moim wypowiedzeniem ten Kulka chodził po mieście i opowiadał: "zmieniamy trenera". Drużyna cierpiała, bo ten gość to znajomy, a ręka rękę myje. Ja tych ludzi nie szanuję. To zwykłe świnie. Na takich trzeba pluć, obchodzić ich z daleka, bo śmierdzą. Mnie nie obchodziły te ich wszystkie interesy, interesiki".
Z panem Świerczewskim rozmawiałem raz. Była to miła pogawędka - odpowiada Kulka. - Nie jestem radnym. Nie ja zatrudniałem trenera w Motorze i nie ja go zwolniłem. Rozważam wystąpienie na drogę sądową. Szkoda, że ten pan szkaluje Motor i wszystkich dookoła.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
