Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po zakończeniu pierwszej rundy w MKS Perła Lublin zastanowią się nad decyzjami

know
Broniące mistrzowskiego tytułu piłkarki ręczne MKS Perła Lublin słabo rozpoczęły sezon. W dziewięciu meczach poniosły dwie porażki, a raz wygrały dopiero po rzutach karnych i w efekcie straciły już siedem punktów. Liderem tabeli PGNiG Superligi jest Zagłębie Lubin, z którym nasz zespół przegrał w niedzielę 22:27.

Lubelski zespół traci do Zagłębia siedem punktów, ale do końca rozgrywek pozostało jeszcze 13 spotkań w rundzie zasadniczej i kolejnych 10 w rundzie finałowej. Nie jest to więc strata nie do odrobienia. Widać jednak, że tegoroczne transfery nie okazały się spodziewanym wzmocnieniem.

- Sytuacja w tabeli nie jest oczywiście komfortowa i należy powiedzieć, że nie jest dobrze. Ale przed nami jest jeszcze trochę meczów. Na pewno musimy dograć do końca pierwszą rundę, a potem razem z zarządem zastanowimy się co dalej robić. Jakie ruchy, jeśli w ogóle, wykonać – twierdzi trener MKS, Robert Lis.

W Lubinie MKS prowadził jeszcze w 39. minucie (18:16 po trafieniu najskuteczniejszej w ekipie, Marty Gęgi). Potem rywalki rzuciły cztery bramki z rzędu. – W okolicach 45. minuty mieliśmy moment kryzysowy. Wydawało się, że mamy mecz pod kontrolą, prowadziliśmy dwiema bramkami i graliśmy jeszcze w przewadze. I nagle się zacięło. Stanęliśmy kompletnie i już nie udało nam się podnieść – tłumaczy Lis.

W ostatnich 20 minutach meczu MKS zdobył tylko cztery bramki. Zagłębie w tym czasie rzuciło ich 11. – W każdym elemencie mogliśmy zagrać lepiej. Zaważył ostatni kwadrans i ja też muszę wyciągnąć z tego wnioski, bo wcześniej gra funkcjonowała bardzo dobrze. Do 40. minuty straciliśmy 16 bramek, więc w obronie nie było problemów. Później faktycznie pojawiły się kłopoty. Gdy kontuzji doznała Małgorzata Mączka (rozgrywająca Zagłębia – red.) wydawało się, że będzie łatwiej, a było dużo trudniej – przyznaje trener.

Gęga zdobyła w niedzielę osiem bramek. Kinga Achruk rzuciła cztery, ale wszystkie z linii siedmiu metrów. Pozostałe rozgrywające MKS dołożyły tylko trzy trafienia. – Marta zagrała dobry mecz, ale nie chcę wchodzić w szczegóły i oceniać indywidualnie występu. Jesteśmy drużyną, wygrywamy i przegrywamy razem. Nie chcę nikogo krytykować – mówi Lis.

Szkoleniowiec MKS nie chce również mówić, czy realny jest scenariusz powrotu do drużyny np. Alesii Mihdaliovej, której przed sezonem podziękowano za grę. Leworęczna Białorusinka mogłaby wspomóc zespół na rozegraniu. - To dziwne pytanie, nie chcę się do tego odnosić – twierdzi Lis.

Po meczu z Zagłębiem lubelskie szczypiornistki pozostały na Dolnym Śląsku. We wtorek zagrają bowiem awansem wyjazdowe spotkanie z KPR Jelenia Góra (godz. 18.30). Zespół trenera Michała Pastuszko zajmuje w tabeli ósme miejsce, z bilansem trzech zwycięstw i sześciu porażek. – Do końca pierwszej rundy zostały nam jeszcze dwa mecze i zrobimy wszystko, żeby je wygrać – twierdzi trener MKS.

Natomiast w sobotę lublinianki zagrają w hali Globus pierwszy mecz z francuskim E.S Besancon Feminin, w 3. rundzie Pucharu EHF. - Dobrze, że wcześniej mamy mecz w Jeleniej Górze, ponieważ potrzebujemy reakcji na porażkę z Zagłębiem. Musimy się skupić na sobie i złapać odpowiedni rytm – podkreśla szkoleniowiec 20-krotnych mistrzyń Polski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski