Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pogoń Szczecin - Górnik Łęczna 1:1. Trzeci kolejny mecz łęcznian bez porażki

Karol Kurzępa
Przed meczem, Pogoń oraz Górnik byli sąsiadami w tabeli Lotto Ekstraklasy i nadal nimi pozostają.
Przed meczem, Pogoń oraz Górnik byli sąsiadami w tabeli Lotto Ekstraklasy i nadal nimi pozostają. Fot. Lukasz Kaczanowski
Piłkarze z Łęcznej wracają z ponad 700-kilometrowej podróży na wyjazdowy mecz z Pogonią z jednym oczkiem. Po golach Śpiączki i Murawskiego spotkanie zakończyło się sprawiedliwym podziałem punktów.

W pierwszej połowie na boisku wydarzyły się jedynie dwie godne odnotowania sytuacje. W 14. minucie na prowadzenie mogli wyjść szczecinianie, ale do „Górników” uśmiechnęło się szczęście. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, piłka uderzona głową przez Jarosława Fojuta odbiła się od Kamila Drygasa, a następnie trafiła w słupek.

Najdogodniejsza okazja bramkowa łęcznian w pierwszej odsłonie przyniosła gola do szatni. Po strzale z dystansu Grzegorza Bonina, strzegący bramki Pogoni Adrian Henger wybił piłkę przed siebie, niemal wprost pod nogi Bartosza Śpiączki. Napastnik Górnika zdobył bramkę „na raty”. Jego uderzenie nogą wybił z linii bramkowej obrońca gospodarzy, ale dobitka głową znalazła już drogę do siatki. Zarazem potem sędzia Tomasz Kwiatkowski zaprosił piłkarzy na przerwę.

- Gramy na wyjeździe, więc naszymi głównymi założeniami były spokój w defensywie oraz nastawienie na kontry w ataku. Nie poszło nam w Pucharze Polski, więc chcieliśmy udowodnić, że jesteśmy tą samą drużyną, która pokonała 4:0 Koronę Kielce – mówił przed kamerami Canal+, strzelec bramki, Bartosz Śpiączka.

Druga połowa przyniosła zdecydowanie więcej emocji. Tuż po wznowieniu gry, groźnie z dystansu strzelał Javier Hernandez, lecz na posterunku był wówczas bramkarz Pogoni.

W 49. minucie mocną „bombę” z dystansu autorstwa Adama Gyurcso pewnie odbił Sergiusz Prusak. Kilkadziesiąt sekund później węgierski skrzydłowy zaliczył asystę przy golu Rafała Murawskiego. Po akcji Gyurcso, doświadczony pomocnik uderzył zza pola karnego, futbolówka odbiła się od nogi Gersona i zatrzepotała w siatce.

Po okresie przewagi „Portowców”, przed szansą na ustrzelenie dubletu stanął Śpiączka. Szybki kontratak zielono-czarnych sprawił że, 25-latek minął w polu karnym Hengera, ale z dość ostrego kąta nie trafił do pustej bramki z kilkunastu metrów.
Niedługo potem bezpośredni strzał z rzutu wolnego Leandro przeleciał nad poprzeczką. Następnie po stracie gości w środku pola, Murawski zagrał świetne, otwierające podanie do Gyurcso. Węgier wpadł w pole karne i uderzył w przytomnie interweniującego Prusaka.

Kilka minut później skrzydłowy Pogoni zmarnował jeszcze lepszą okazje na wyjście na prowadzenie. Zawodnik granatowo-bordowych wyszedł „sam na sam” z bramkarzem Górnika i strzelił tuż obok słupka.

Więcej goli w tej konfrontacji jednak nie padło i obie drużyny musiały zadowolić się podziałem punktów. – Powinniśmy się cieszyć z punktu, ponieważ nasza gra była fatalna – przyznał po ostatnim gwizdku obrońca zielono-czarnych, Maciej Szmatiuk. – Musimy być wobec siebie bardzo krytyczni. Nie mogliśmy wymienić na boisku dwóch-trzech składnych podań po ziemi. Skoro stać nas na taką grę jak w meczu z Koroną, to musimy do podobnej dyspozycji nawiązywać w innych spotkaniach. Jest nad czym myśleć – zakończył defensor Górnika.

Remis w Szczecinie to trzeci z rzędu mecz bez porażki podopiecznych Andrzeja Rybarskiego. Po dziesięciu kolejkach, łęcznianie mają na swoim koncie dziesięć punktów. W następnej serii spotkań zmierzą się na Arenie Lublin z Lechem Poznań.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski