Powrót do szkół w cieniu wielkiego chaosu. Przed 1 września dyrektorzy w pośpiechu przygotowują placówki

25 sierpnia odbyły się ostatnie zdalne spotkania lubelskiej kurator oświaty z przedstawicielami szkół i placówek oświatowych, na których ustalali wspólny plan funkcjonowania w czasie pandemii. Sytuacja jest nerwowa. Dyrektorzy w pośpiechu indywidualnie ustalają swoje regulaminy w oparciu o ogólne wytyczne ministerstwa. Wejdą one w życie już za kilka dni, wraz z długo oczekiwanym dniem 1 września.

- Mamy świadomość zadania, które trzeba zrealizować i będziemy gotowi w miarę swoich możliwości, mam tu na myśli głównie możliwości finansowe – mówi Mariusz Banach zastępca prezydenta ds. oświaty i wychowania i zaznacza, że miasto Lublin na razie nie wprowadza dodatkowych wytycznych i ograniczeń z kilku powodów: - Przede wszystkim nie chcemy dyrektorom mieszać w głowach – tłumaczy i dodaje, że jeśli miałby podać jakąś wytyczną to apelowałby o włączenie w tym wszystkim zdrowego rozsądku.

- Nie da się wszystkiego opisać wytycznymi i przepisami prawa, bo co zrobić np. gdy dziecko, które podczas wchodzenia do szkoły kichnie, czy może wejść do szkoły czy nie? - tłumaczy.

Mało realne wydaje się też to, że dyrektorzy będą stać przy drzwiach z termometrem i sprawdzać wszystkim wchodzącym do szkoły uczniom temperaturę, już pomijając, że przecież nie są epidemiologami.

- Dyrektorzy skarżą się na ogrom odpowiedzialności, która na nich spada, bo rzeczywiście niektóre wytyczne są kompletnie niemożliwe do zrealizowania, a wiadomo, to są tylko zalecenia, a nie elementy obowiązującego prawa – podkreśla Banach.
Jedną z takich odpowiedzialności jest np. zadbanie o zachowanie bezpiecznego 1,5 metrowego dystansu, zwłaszcza na przerwach, kiedy na korytarzu jest tylu uczniów ile na procesji w Boże Ciało.

W SP 16 jest 1050 uczniów, w Czwórce 726, dlatego dyrekcje tych szkół chcą zarządzić w czasie przerw noszenie maseczek ochronnych.

Niektóre szkoły planują przypisać do klas określone sale, jednak takie rozwiązanie nie jest możliwe do zrealizowania w większych szkołach.

- Mamy 22 klasy, ale te klasy mają też podziały na grupy, np. na chemii, fizyce czy językach, więc robi się więcej oddziałów, a co za tym idzie, potrzebujemy więcej sal. I takie przypisanie klasy do sali jest u nas nie do zrealizowania – mówi dyrektor IV LO Grzegorz Gębka i tłumaczy, że szkoła podnajmuje pomieszczenia i uczniowie z liceum korzystają z sal sąsiedniej SP 19.

W celu działań ograniczających masowy kontakt między uczniami, niektóre szkoły, które mają dwie klatki schodowe myślą nad rozwiązaniem wprowadzenia jednostronnego ruchu na korytarzach, w taki sposób, żeby uczniowie mogli schodzić i wychodzić jedną częścią, a wchodzić drugą.

Ciekawym pomysłem są także zajęcia wf w formie spaceru, oczywiście pod warunkiem dobrej pogody. Podobnie jak organizacja uroczystego rozpoczęcia roku dla klas pierwszych na boisku szkolnym lub w patio szkoły, tego typu rozwiązania zapowiada m.in. IV i IX LO.

- Rozpoczęcia roku będą wyglądać bardzo różnie, ale na pewno bez osób z zewnątrz - zapowiada Banach i dodaje, że jednak wszyscy mają świadomość pełnej tymczasowości i trudno przewidzieć czy do końca roku szkoły wytrzymają w tradycyjnym nauczaniu, choć startują z takim zaleceniem.

- Nikt nie wie, co się będzie działo, tak naprawdę wszyscy jesteśmy w zawieszeniu – mówi dyrektor innej lubelskiej szkoły i podsumowuje, że nauczyciele i uczniowie wolą jednak to niepewne stacjonarne nauczanie niż to zdalne, zza komputera.