W chicagowskim Spertus Museum wisi obraz urodzonego w Kazimierzu Dolnym Chaima Goldberga. Centralnym punktem jest czarny zygzak, rozdzierający brudnoszary krajobraz. Po lewej: kikut drzewa. Po prawej: uderzająco radosne żonkile. Z pęknięcia pośrodku wynurzają się czaszki i szkielety dłoni - to złożone w rowie ofiary hitlerowskiej rzezi z 29 i 30 września 1941 roku. Naziści zamordowali wtedy ok. 150 tys. Żydów, Ukraińców, Cyganów i więźniów radzieckich. Tytuł obrazu to zarazem nazwa wąwozu, w której dokonano kaźni i podtytuł "XIII Symfonii" Dymitra Szostakowicza: Babi Jar.
"Na próżno błagam zbirów z pogromu, kiedy przedrzeźniają i krzyczą, "Bij Żyda. Niech żyje Rosja!"/Jakiś handlarz zbożem spuszcza łomot mojej matce. Rosjanie moi! Znam was z tego, że jesteście międzynarodowi do szpiku kości". Nie trzeba znać na wyrywki historii ZSRR, by wiedzieć, że w latach 60. przytoczone słowa poematu "Babi Jar" Jewgienija Jewtuszenki mogły rozsierdzić komunistycznych decydentów. Dlatego też decyzja Dymitra Szostakowicza, którego partia traktowała na przemian z nienawiścią i uwielbieniem, by użyć poematu jako tekstu do "XIII Symfonii" była odważna. Za co przyszło mu natychmiast zapłacić.
- Chruszczow w tym przypadku miał gdzieś muzykę, rozsierdziła go poezja Jewtuszenki. Ale niektórzy bojownicy frontu muzycznego się ożywili. No, widzicie: Szostakowicz jeszcze raz okazał się niegodny zaufania. Dorwijmy go! I tak zaczęła się kampania obrzydliwego zatruwania. Próbowali wystraszyć wszystkich, od Jewtuszenki po mnie - pisał kompozytor.
Najpierw Partia Komunistyczna zmusiła do wycofania się z projektu dyrygenta i śpiewaków (pokierować orkiestrą zdecydował się Kirył Kondraszyn). W dzień premiery, 18 grudnia 1962, zainstalowane w sali kamery telewizyjne zostały ostentacyjnie zdemontowane, a oficjele odmówili uczestnictwa. Mimo to doszło do koncertu. Owacje po kolejnych częściach były tak frenetyczne, że Kondraszyn musiał uciszać co chwila salę, w obawie przed zbiorową histerią.
Jak napisał uczestnik wydarzeń, rzeźbiarz Ernst Nieizwiestny: "kiedy symfonia się skończyła, nie było słychać braw, tylko ciszę - tak długą, że myślałem, iż to jakiś spisek. Ale wtedy widownia wybuchnęła dzikim aplauzem, krzycząc: Brawo!"
Ale ta historia nie ma happy endu. Radzieckie władze wkrótce wymusiły na Jewtuszence zmianę ośmiu najbardziej drażliwych wersów, a po wykonaniu nowej wersji, zakazały "XIII Symfonii" na stałe.
Dzisiaj (piątek), "XIII Symfonia b-moll", Filharmonia lubelska, godz. 19.00, bilety 30-40zł
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?