Problemy przedsiębiorców z okolic trasy S17. Firmy upadają, bo nie mają reklam

- Przyjemnie się jedzie, ale okolicznym przedsiębiorstwom grozi bankructwo - alarmuje Marek Motyl. Budowlańcy zdemontowali tablice reklamowe, a przedsiębiorstwo od trasy odgrodzili ekranami akustycznymi. Efekt? W dwóch firmach Marka Motyla w Wierzchowiskach pracowało około 30 osób. Zostało 10. - Kiedy znikły reklamy, w ciągu miesiąca znikli też klienci - tłumaczy właściciel.

Rozwiązaniem tego problemu byłoby postawienie reklam na poboczu ekspresówki i przy mniejszych trasach. Zgodę na to wydają zarządcy dróg. Jednak do tej pory Marek Motyl od urzędów dostaje same odpowiedzi odmowne. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, która zarządza S17, powołuje się na prawo, zgodnie z którym umieszczanie reklam przy drogach międzynarodowych jest zakazane. Chodzi o to, żeby nie rozpraszać użytkowników ekspresówki. Ale przedsiębiorcę taka odpowiedź nie satysfakcjonuje.

- Niech służby odpowiedzialne za wydawanie takich decyzji opracują wspólne wytyczne na temat tego, w jakiej formie tablice są dopuszczalne, a w jakiej nie. Bo w tej chwili jest wolnoamerykanka - apeluje Marek Motyl. O interwencję poprosił prezydenta Lublina. Twierdzi, że dobry wzór ze stolicy regionu wpłynie na okoliczne urzędy.

- Generalnie dąży się do tego, aby na drogach było jak najmniej takich obiektów. Taki obowiązek na zarządcę drogi nakłada ustawodawca - tłumaczy Karol Kieliszek z Urzędu Miasta Lublin. Zgody i odmowy co do "drogowskazów do firm" wydaje Zarząd Dróg i Mostów.

- Działając w granicach prawa bardzo wstępnie myślimy o pewnym ujednoliceniu czy skodyfikowaniu takich obiektów. W zakresie choćby wielkości takich tablic czy wysokości, na jakich się znajdują - tłumaczy Karol Kieliszek. Zmiany mają być konsultowane z przedsiębiorcami.