Jan B. wpadł w czerwcu 2003 roku. O trzeciej nad ranem zatrzymał go patrol policji. Sędzia nie chciał dmuchać w alkomat. Pokazywał służbową legitymację. Prosił, żeby nie robić krzywdy jadącemu drugim samochodem kompanowi, który miał prawie 1,4 promila. Niestety, jego życzeniom nie stało się zadość i wkrótce sprawa trafiła do organów ścigania. Dodatkowo prokuratura oskarżyła Jana B. o pomoc w popełnieniu przestępstwa.
B. miał sprawę karną. Sąd uznał, że popełnił przestępstwo, ale proces się zakończył warunkowym umorzeniem. Z powodu znikomej szkodliwości. Takie rozstrzygnięcie nie oznaczało końca kłopotów Jana B. Do akcji wkroczył rzecznik dyscyplinarny. Jego zdaniem, Jan B. uchybił godności sędziego. - Uznaje to pan za normalne, że przeciwko sędziemu zapada wyrok za przestępstwo umyślne? - pytał sędziego B. Artur Ozimek, zastępca rzecznika dyscyplinarnego.
Sędzia B. się tłumaczył. Zaczął od skrytykowania wyroku karnego. - Mam poczucie niedosytu - mówił o swoim zakończonym prawomocnie procesie. Kwestionował zeznania policjantów. Przekonywał, że nie mogli widzieć tego, co powiedzieli w zeznaniach. Podważał także relację prokuratora, który powiedział, że B. holował swojego znajomego.
- Te zeznania są nieprawdziwe i są wynikiem złej woli - mówi Jan B. Twierdził, że kilkakrotnie jako sędzia podpadał prokuraturze i stąd się wzięły jego kłopoty.
Sąd odroczył sprawę Jana B. do 20 sierpnia. Wtedy zostaną przesłuchani dwaj policjanci i prokurator. To ich zeznania podważa prawnik z Białej Podlaskiej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?