Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Paweł Krawczyk z UM w Lublinie: Cały świat mówi o polskich himalaistach. Zostanie im to zapamiętane na zawsze

Gabriela Bogaczyk
Prof. Paweł Krawczyk zdobył m.in. Mont Blanc, Elbrus, Kilimandżaro. Był szefem wyprawy MKT Himalaje Lahul 2008.
Prof. Paweł Krawczyk zdobył m.in. Mont Blanc, Elbrus, Kilimandżaro. Był szefem wyprawy MKT Himalaje Lahul 2008. Medyczny Klub Turystyczny
O brawurowej akcji ratunkowej Polaków na Nanga Parbat opowiada prof. Paweł Krawczyk, kierownik Pracowni Immunologii i Genetyki UM, prezes Medycznego Klubu Turystycznego w Lublinie.

O wyczynie Polaków mówią cała Polska i świat. Jakie są pana wrażenia?
Można powiedzieć, że organizmy Adama Bieleckiego i Denisa Urubko są nie z tej planety. To są ludzie, którzy muszą mieć wyjątkowe predyspozycje genetyczne i olbrzymią kondycję, żeby się w ten sposób poruszać w górach. Zaznaczmy, że w tej akcji brał również udział Piotr Tomala z Lublina. Razem z Jarkiem Botorem zostali niżej i stanowili wsparcie dla pierwszej dwójki. Pomogli później w sprowadzaniu francuskiej himalaistki do obozu pierwszego. Taka akcja jest niespotykana i ryzykowna, bo uznawało się, że na takiej wysokości nie można w ogóle już pomóc. Wcześniej takie próby często kończyły się śmiercią.

CZYTAJ TEŻ: Akcja ratunkowa pod Nanga Parbat. Bielecki: Przykro mi, ale nie mieliśmy żadnych szans pomóc Tomkowi

Co było najtrudniejsze w tej akcji ratunkowej?
Sama temperatura to -40 stopni Celsjusza. Zaznaczmy, że odczuwalna wynosiła powyżej -60 stopni, bo wiał bardzo silny wiatr. Nasi himalaiści działali bez picia i jedzenia. W takiej sytuacji zwykły organizm wymagałby olbrzymich dostaw energii. Dlatego przy takich wyprawach ratunkowych ludzie chudną po kilka kilogramów, bo „zjadają” własne zapasy energetyczne. Tym bardziej zasługują na podziw, bo pobili również rekord świata we wspinaczce. Pionową ścianę pokonali w nocy w osiem godzin, a przewidywano 36. To ważne, bo zanim jakakolwiek choroba wysokościowa ich dopadnie, to oni już są na dole.

Czytaj dalej na następnej stronie ->>

Co się stało z Mackiewiczem w trakcie schodzenia z Nanga Parbat?
Z doniesień wiemy, że nabawił się choroby wysokościowej, która się objawia skrajnym wycieńczeniem organizmu. Nie wiem, skąd się wzięła ślepota śnieżna, bo jeśliby używał cały czas okularów lodowcowych, to uchroniłoby go to przed ślepotą. Może je zgubił przy zejściu? Trudno powiedzieć. Do tego doszły poważne odmrożenia. I podobno nie było już z nim kontaktu.

Czy góry już na zawsze zabrały Mackiewicza?

Niemal na pewno. Chociaż zdarzały się cuda. Po prostu nikt tam teraz nie dotrze. Nawet dla takich gigantów jak Urubko czy Bielecki to jest niewykonalne w takich warunkach atmosferycznych.

Jak w tak ekstremalnych warunkach zachowuje się ciało?

Jeżeli organizm jest niezaaklimatyzowany, może dojść do ostrej choroby wysokościowej. To są w zasadzie stany śmiertelne, spowodowane obrzękiem płuc lub mózgu. Każdy człowiek, który się znajduje na takich wysokościach, odczuwa różne dolegliwości. To przede wszystkim uczucie osłabienia, przyspieszone tętno i oddech, brak siły, trzeba co chwila odpocząć, bo nie można złapać powietrza. Zdarzają się wymioty, bóle głowy. Czasem nie można nawet zawiązać butów. Jednak u każdego może wyglądać to inaczej.

Czytaj dalej na następnej stronie ->>

Jak pan teraz ocenia szanse polskich himalaistów na zdobycie K2 zimą?
Pamiętajmy, że stracili dużo czasu i energii. Podjęli się świadomie akcji ratunkowej kosztem swojego zdrowia i wysiłku. Dlatego ich szanse przez to się zmniejszyły. Wybili się z rytmu zakładania obozów, czynności bazowych. Poza tym mają pozwolenie tylko na określony czas. Mogą się nie wyrobić. W ogóle szanse na zdobycie tej góry zimą są niewielkie. Jednak patrząc na to, co zrobili, idąc po Tomka Mackiewicza i Elisabeth Revol, mają niesamowitą kondycję. Dlatego całkiem nie można mówić, że są bez szans na zwycięstwo. Nie ulega wątpliwości jednak, że decyzja o podjęciu akcji ratunkowej była słuszna, nie mogli postąpić inaczej. Zostanie im to zapamiętane na zawsze. Z pewnością jest to niezmiernie ważne dla Bieleckiego po tragedii na Broad Peak, gdzie zginęło jego dwóch towarzyszy wyprawy, a on przeżył, szybko schodząc z góry.

ZOBACZ TEŻ: To była ekstremalnie trudna akcja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski